Reklama

Liga nieprzewidywalna, odcinek 3176. Pogoń po 16 latach wygrywa z Legią

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 listopada 2014, 21:43 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czy w tej lidze da się w ogóle cokolwiek przewidzieć? Pogoń Szczecin ostatni raz wygrała w Ekstraklasie z Legią Warszawa 16 lat temu. W 1998 roku 20-letni Marek Saganowski dochodził do siebie po wypadku motocyklowym, a Krystian Bielik przyszedł na świat. Sami więc widzicie, że minął szmat czasu, a Portowcy – o ile akurat występowali na najwyższym poziomie rozgrywkowym – dostawali w czapkę. Zresztą dość powiedzieć, że od ośmiu lat w Szczecinie, gdy przyjeżdżali legioniści, to gospodarze nie strzelili ani jednego gola. Dziś natomiast udało im się i jedno, i drugie – do bramki trafili dwukrotnie oraz sięgnęli po trzy punkty.

Liga nieprzewidywalna, odcinek 3176. Pogoń po 16 latach wygrywa z Legią

Bohaterem szczecinian wracający po kontuzji Marcin Robak Adam Frączczak – ustawiony w ataku – asystował Murawskiemu, strzelił (po wielbłądzie Astiza) i… zawalił, niedokładnie kryjąc Rzeźniczaka przy rzucie rożnym.. W pewnym sensie – hat-trick.

Tymczasem dziś pierwszą sytuację sam na sam Pogoń stworzyła sobie w 12. sekundzie. Chwilę później odgryźli się goście i co do jednego nie mieliśmy już żadnych złudzeń – że będzie się działo. Za nami naprawdę bardzo dobry mecz, taki, który można bez wstydu pokazać komuś spoza Polski, uśmiechnąć się i powiedzieć: o, tak grają w naszej lidze. A gdyby ktoś był fanem sztuk walki i straszonka, niech w powtórce obejrzy samą końcówkę. Sześciu na sześciu, prawie jak na jakiejś ustawce, z kolei ciut wcześniej Jodłowiec udowodnił, ze bije mocniej od Tomasza Adamka w formie z wczoraj. Legioniści walczyli z własną nieskutecznością, z agresywnym rywalem, z samymi sobą oraz z sędzią Musiałem, z którym raczej im nie po drodze. Oj, było na co popatrzeć. A skoro już przy patrzeniu jesteśmy…

Kreację wieczoru już znamy, a Paulinę – korzystając z okazji – pozdrawiamy.

Reklama

Kibice Legii, mimo porażki, nie powinni mieć pretensji do zawodników. Ci bowiem co prawda w pierwszej połowie pokusili się o powtórkę pamiętnej wtopy z Gliiwic, lecz po przerwie tłamsili rywali niemiłosiernie. Chyba mocno wzięli sobie do serc twitterowy apel prezesa, który w przerwie meczu napisał:

Po zmianie stron przebudzili się Żyro z Dudą, aktywniejszy był Jodłowiec. W zasadzie każdy legionista grał o niebo lepiej. Tyle że zabrakło szczęścia i jednak nie udało się nadrobić tego, co popsuli Kuciak i Asitz. A zawalili tragicznie, tutaj chyba nikt nie ma wątpliwości. Było ślisko? Profesjonalny piłkarz powinien potrafić dobrać odpowiednie obuwie, jak się okazało, jest to cenna umiejętność. Obu daliśmy po dwójce, aczkolwiek mocno myśleliśmy nad jedynkami.

Pogoń? Wielki dzień Frączczaka, który kiedyś – dawno, dawno temu – był zawodnikiem rezerw Legii. Pierwszy w życiu na poważnym poziomie gol główką w wykonaniu Murawskiego. Cały zespół – asekuracja w defensywie imponująca. Dzięki tej wygranej niby w tabeli nie podskoczyli, ale odjechali przeciwnikom z miejsc 9-14. Czołowi gracze powoli wracają do zdrowia, więc najbliższe spotkania powinny być dla Portowców poważną szansą na kolejne zdobycze.

No, tylko że pisząc to zdanie, przypomnieliśmy sobie wstęp. W tej lidze niczego nie da się przewidzieć. Naprawdę: niczego…

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...