Tomasz Unton bez wątpienia jest postacią nieszablonową. Tak nieszablonową, że nawet nie wiadomo, jak go „ugryźć”. Z jednej strony, zasługuje na pewną wyrozumiałość, wynikającą z tego, że na ławce klubu ekstraklasy osobą równie przypadkową co słynna już Marta Ostrowska. Z drugiej jednak – on raz po raz napina muskuły i stara się pokazać, że jest, nie wiedzieć czemu, szkoleniowcem poważnym.
Tymczasowy wygrzewacz gdańskiej ławki poczuł się jak ktoś, kto faktycznie zasługuje na prowadzenie drużyny w ekstraklasie i jakby nie do końca rozumie, skąd w ogóle się w lidze wziął. A przecież wziął się tylko z jednego powodu: akurat pracował na trzeciorzędnym stanowisku w klubie, który zwolnił sztab trenerski i nie potrafił zatrudnić nowego.
Untonowi do pracy w ekstraklasie brakuje:
a) wykształcenia trenerskiego
b) doświadczenia
c) wyników
Mówiąc krótko – wszystkiego. Nie skończył wymaganych kursów, nie osiągnął żadnych wyników na niższych szczeblach i nie współpracował jako pierwszy asystent z poważnym trenerem, który poświęciłby mu dużo czasu i uwagi. Po prostu był pod ręką – i tyle. Przechodził obok.
Pracę zaczął od absurdalnego oświadczenia, że czuje, iż w klubie go nie szanują, ale niestety nie wytłumaczył, z jakiego powodu ktoś miałby go naprawdę szanować. Jak się okazało – to był dopiero początek. Teraz po porażce z Koroną Kielce oświadczył, że na niektóre pozycje brakuje mu zawodników – nie zważając na fakt, że Lechia sprowadziła wszystkich dostępnych zawodników z Półwyspu Iberyjskiego, Europy Centralnej oraz Ameryki Południowej. Pół Polski się śmieje, na co im tylu grajków, a Unton rozkłada ręce i stwierdza: – Nie mam kim grać!
To mniej więcej tak, jakby Paris Hilton powiedziała, że nie ma w co się ubrać, a Robert Kubica – że nie ma czym jeździć.
Unton zapewnia, że pomysłów na Lechię ma mnóstwo, tylko musi dostać narzędzia, a przecież wiadomo, że jedyne co dostanie, to wypowiedzenie. Z końcem roku wygasną mu tymczasowe uprawnienia na prowadzenie zespołu, ale to pół biedy: znacznie wcześniej wygaśnie zaufanie właścicieli.
Dzisiaj oberwał podwójnie. Na boisku od Korony, a podczas konferencji od Ryszarda Tarasiewicza, który o Untonie powiedział tak (cytat za trójmiasto.sport.pl): – Dobrze by było, gdyby trener Lechii nie oceniał naszego poziomu gry, tylko zajął się swoją pracą. Są trenerzy o znacznie większych osiągnięciach i klasie niż szkoleniowiec Lechii, a nie pozwalają sobie na takie komentarze. Uważam, że w takim klubie jak Lechia i na takim stadionie jak PGE Arena w takim stylu nie należy się wypowiadać. Co do samego meczu, to moi zawodnicy rozegrali dobre spotkanie i strzelili ładne gole. To wszystko.
Fot. FotoPyK