Zaczynamy piętnastą serię gier, po reprezentacyjnej przerwie nadejdzie czas rewanżów. Plan na dziś? Szybko, łatwo, niekoniecznie przyjemnie. Górnik Łęczna melduje się w Gliwicach, by przerwać wstydliwą serię w meczach wyjazdowych. A w Poznaniu pojedynek, który pachnie strzelaniną. Przyjeżdża Podbeskidzie. Będzie wesoło, to pewne.
Od rana zadajemy sobie kilka pytań.
1. Jakiego tweeta po meczu puści Polishboy?
Niekwestionowany król Twittera ostatnich dni. W rankingach medialnej popularności piłkarze Piasta nie dorastają mu do pięt, a niepodważalna do tej pory pozycja Zdzisława Kręciny jest zagrożona. To nic, że nie stosuje znaków interpunkcyjnych, kupił nas otwartością i szczerością. Miła odskocznia od wiecznego smutnego Waldemara i Mistrza Autoryzacji. Bez ironii – doceniamy.
Poza tym jesteśmy ciekawi, jaką grafikę przygotowałby po ewentualnej wysokiej wygranej z Łęczną.
#Resultadoshistoricos @PiastGliwiceSA mis chicos me estan haciendo internacional son fantasticos pic.twitter.com/e1xBbVMn1S
— Angel Perez Garcia (@A_PerezGarcia) October 5, 2014
2. Łęczna na wyjeździe, czyli oklep gwarantowany?
Objazdówkę po Polsce podopieczni Szatałowa zaczęli nieźle, bo od wygranej w Chorzowie z Ruchem. Później, gdy opuszczali Lubelszczyznę, zawsze kończyło się to w ten sam sposób.
5-0 w Warszawie
2-0 w Zabrzu
2-1 w Krakowie przy Kałuży
2-1 we Wrocławiu
1-0 w Bielsku-Białej
1-0 w Poznaniu
Sześć ostatnich spotkań wyjazdowych w plecy. Tylko dwie strzelone bramki. Co prawda forma jest jakby rosnąca, ale biorąc pod uwagę, że Piast u siebie potrafi postrzelać, może być niewesoło. Oczywiście do takich klasyków gatunku jak Widzew jest Górnikowi jeszcze daleko, ale wszystko przed ekipą Szatałowa.
3. Kto będzie strzelał dla Lecha?
O to, że piłkarze Macieja Skorży będą trafiać dziś do siatki raczej się nie martwimy, ale patrząc na statystyki, pytanie wydaje się zasadne.
Lech Poznań – 13
Legia Warszawa -13
Podbeskidzie Bielsko-Biała – 12
Górnik Zabrze – 10
Liczby oznaczają to, ilu piłkarzy danej drużyny trafiało w tym sezonie do siatki. Tylko Legia może się równać z Lechem, ale w tym przypadku dochodzi przecież kwestia rotacji, którą często stosuje Henning Berg. W Poznaniu ciężar zdobywania bramek rozkłada się na wielu piłkarzy. Najskuteczniejszy Hamalainen ledwie pięć razy trafiał do siatki. Dobrze to czy źle? Zapewne znajdziecie wielu zwolenników teorii, że to jak najbardziej pozytywne zjawisko – praktycznie każdy może zaskoczyć bramkarza rywali, więc drużyna nie jest uzależniona od jednego gościa, brawo.
Jednak naszym zdaniem Kolejarzowi przydałby się porządny snajper. Popatrzcie tylko na ostatnie lata. Największe sukcesy – i w kraju, i w Europie – Lech odnosił wtedy, gdy z przodu szalał napastnik (Lewandowski, Rudnevs) co się zowie, a nie taki co to „pracuje dla zespołu”.
4. Czy leci z nami bramkarz?
Wydawało się, że czasy, w których kibice Podbeskidzia drżeli za każdym razem, gdy piłka znajdowała się w okolicach ich szesnastki minęły wraz z odejściem Ladislava Rybansky’ego. Że teraz, gdy zabraknie jego radosnych popisów, będzie względny spokój. Jednak nic z tych rzeczy. Duch „Ryby” cały czas unosi się nad drużyną. Przypomnijmy sobie przebieg tego serialu komediowego.
1. Sezon w bramce zaczynał Richard Zajac. Pierwszy mecz (z Pogonią) – bramkarz broni nieźle, ale w samej końcówce popełnia błąd przy dośrodkowaniu, a potem daje sobie wrzucić piłkę za kołnierz. Efekt? Podbeskidzie przegrywa wygrany mecz. Leszek Ojrzyński mówi, że Zajacowi taki mecz zdarza się raz na sezon… Słowacki bramkarz jednak dementuje te plotki w następnej kolejce w Gdańsku.
2. Do klatki wskakuje więc Michal Pesković. Broni solidnie, zdarzają się pojedyncze błędy, ale Podbeskidzie wygrywa. Do czasu spotkania w Kielcach. Pesković zawala bramkę, ale dostaje kolejną szansę. W meczu z Górnikiem spisuje się fatalnie.
3. Pora na zmianę powrotną, Zajac już w blokach. Jagiellonia-Podbeskidzie. Nie musimy wam chyba przypominać, jak to się skończyło.
4. I co ma zrobić Ojrzyński? Nie ma za bardzo pola manewru, w bramce znów Pesković. Przebieg zdarzeń znów taki sam – obiecujący początek, a potem trzy bramki na Wiśle i klops w meczu z Piastem.
Gdyby trzymać się schematu, dziś w bramce powinniśmy zobaczyć Richarda Zajaca. Jednak wątpimy w takie rozwiązanie. Z dwojga złego, lepszy przecież oklep – spowodowany interwencjami własnego bramkarza – w co 3-4 meczu niż ten gwarantowany za każdym razem.
Fot. FotoPyK