PZPN tworzy „szybką ścieżkę” dla piłkarzy, którzy chcieliby zostać… sędziami piłkarskimi. Wkrótce w życie wejdzie uchwała, którą powinni się zainteresować zawodnicy występujący na boiskach ekstraklasy oraz pierwszej, drugiej i trzeciej ligi. Bo jeśli dzisiaj nie mają pomysłu na to, co robić po zakończeniu kariery, to właśnie tworzy się bardzo ciekawa opcja.
– Ma to wyglądać następująco. Jeśli przykładowy pan Rzeźniczak myśli sobie: sędziowanie może być całkiem przyjemnym zajęciem, to kontaktuje się z nami, przechodzi przyspieszony kurs, otrzymuje próbną licencję i dostaje kogoś w rodzaju mentora. Wraz z mentorem ustalają sobie: w ten weekend mam wolną sobotę, mogę poprowadzić mecz B-klasy albo juniorów czy trampkarzy. Idzie na taki mecz, sędziuje i albo mu się to podoba i chce bawić się to dalej, albo nie. Jak chce, super. Zgłasza gotowość, mówi jaki termin mu pasuje i prowadzi kolejne spotkanie – mówi Zbigniew Boniek, prezes PZPN. – Jeśli ktoś połknie bakcyla, to po zakończeniu kariery piłkarskiej może mieć już bardzo dobrą pozycję wyjściową, by zostać arbitrem na szczeblu centralnym.
– Cały pomysł ma moim zdaniem same plusy. Sędziowanie może być ciekawym pomysłem na życie po zakończeniu kariery, po prostu dobrze płatną pracą, ale też może rozwijać samego zawodnika. Ktoś, kto posędziuje kilka spotkań, będzie miał już troszkę inne spojrzenie na samą grę, może go to po prostu rozwinąć jako piłkarza. Jest to też miły sposób na spędzenie wolnego czasu, po prostu. My natomiast – jako związek – chcemy wychować dobrych arbitrów, a piłkarze takimi arbitrami na pewno mogliby być, doskonale czuliby grę. Wyobrażam sobie, że znajdzie się ktoś, kto gra np. w drugiej lidze, ma 22 lata i nagle stwierdzi: w piłce niczego nie osiągnę, ale mogę być dobrym sędzią.
– Do klubów roześlemy informację, do kogo konkretnie mają się zgłaszać zawodnicy, którzy chcieliby spróbować się w nowej roli. Wiadomo, że zawodnicy powinni decydować się na sędziowanie dopiero po konsultacjach z klubami, ale podejrzewam, że taka zgoda będzie czystą formalnością.
Zawodowi sędziowie zarabiają – jeśli liczyć „wyjściówki” – kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, a ci najlepsi, międzynarodowi, kilkadziesiąt. Mówimy więc o dużych pieniądzach. W przeszłości mieliśmy sędziów, którzy wcześniej grali w piłkę – jak Wojciech Rudy czy Andrzej Czyżniewski.