W ostatni weekend dziennik The Scotsman obwieścił „koniec miesiąca miodowego”. Gordon Strachan niczym dotąd Szkotów negatywnie nie szokował, sami akcentują, że nie popełnił żadnych kardynalnych błędów, ale wreszcie należało zacząć rozliczać go z wyników. W sobotę udało mu się wydrzeć komplet punktów Gruzji. Nie bez trudu, wygrywając 1:0 i to po samobóju. A jednak po meczu pękał z dumy. – To była najlepsza godzina w naszym wykonaniu od początku mojej kadencji. Mieliśmy łatwość w grze, solidną obronę i wykreowaliśmy wiele dogodnych sytuacji.
Jakim zespołem naprawdę są dziś Szkoci? Ile zmieniło się w ich kadrze od kiedy wiosną towarzysko ograli nas na Stadionie Narodowym? Poniżej 10 faktów, o istnieniu których trzeba mieć świadomość.
1. Strachan przejął reprezentację Szkocji w momencie dla niego, delikatnie mówiąc, nietypowym. Jasne, wcześniej przez lata pracował w dużych klubach – w Celtiku, Southampton, później w Middlesbrough, jednak zanim objął kadrę, był bez pracy przez ponad 2 lata, dokładnie 27 miesięcy. Nie przychodził jako trener na fali, świeżo po sukcesach, nie puszył się, co właśnie osiągnął. Był raczej kimś, kto w przeszłości ugruntował swoją markę, a teraz ma być ratownikiem, jakiego Szkocja bardzo potrzebuje.
2. Mimo tego, jego nominację przyjęto z dużą ulgą. Poprzednik Strachana – Craig Levein nawet nie próbował wmawiać Szkotom, że z jego pomocą zaczną na boisku robić cuda. Wręcz odwrotnie, on zarażał ludzi realizmem, graniczącym z czarnowidztwem. Wmawiał im, że Szkocja musi grać prostą piłkę, że nie stać jej na kombinacje, nie ma odpowiedniego materiału. Pod jego wodzą w pierwszej kolejności miała być zespołem, który trudno ograć, rozpracować, rozbić w tyłach.
3. Czy tak w rzeczywistości było, a raczej ile do tego brakowało, pokazują wyniki… Eliminacje do Euro 2012 Szkoci przegrali z Hiszpanią i Czechami. W meczach wyjazdowych udało im się wygrać tylko z Liechtensteinem, i to skromnie 1:0. Nie mieli choćby jednego zawodnika, na którym mogliby polegać, że regularnie będzie strzelał gole. W całych eliminacjach najwięcej – dwie – uzbierał Steven Naismith.
POSTAW NA POLSKĘ (2.10), REMIS (3.15) LUB SZKOCJĘ (3.25) W BET-AT-HOME >>
4. W kwalifikacjach do brazylijskiego mundialu, które oczywiście przerżnęli, na obcych boiskach również radzili sobie raczej miernie. Najpierw hat-trick: w plecy z Walią, Belgią oraz Serbią. Później jednobramkowe zwycięstwa z Chorwacją i Macedonią, które w awansie ostatecznie nie pomogły. Znów żaden ze szkockich zawodników nie zdołał skompletować więcej niż 2 goli w 8 meczach.
5. Wyłania się z tego dość ponury obraz, ale warto pokazać również drugą stronę. Ostatnie wyniki – mieszanka eliminacyjnych oraz towarzyskich pod wodzą Strachana wygląda już co najmniej dobrze.
2:1 z Macedonią
2:0 z Chorwacją
0:0 z USA
1:0 z Norwegią
1:0 z Polską
2:2 z Nigerią
1:2 z Niemcami
1:0 z Gruzją
6. Krótko mówiąc, Szkocja od 1998 roku nie zagrała na żadnej z wielkich, międzynarodowych imprez. W Glasgow wierzą jednak, że właśnie trwa u nich rewolucja, dzięki której ich reprezentacyjna piłka jest już w innym miejscu. Z ośmiu ostatnich spotkań przegrali tylko jedno – z mistrzami Świata, Niemcami.
7. Graliśmy z nimi dosłownie chwilę temu, ale odświeżmy sobie – kogo oni tam mają w tej drużynie? W Dortmundzie chowali się za podwójną gardą. Przeciwko Gruzji zagrali już dwójką napastników: Steven Naismith – Steven Fletcher. Naismith w Evertonie jest ofensywnym pomocnikiem, za plecami Lukaku, ale w tym sezonie strzelał już gole i Chelsea, i Arsenalowi, i Manchesterowi United. Fletcher ma z kolei dosyć pewne miejsce w podstawowym składzie Sunderlandu. Czyli biedy nie ma.
Skrzydła? Z angielskiej drugiej ligi. Ikechi Anya gra w Watfordzie (w poprzednim sezonie 4 gole, 9 asyst, w obecnym bez indywidualnych zdobyczy), Shaun Maloney w Wigan (w poprzednim – 3 gole i asysta, i generalnie mało rozegranych meczów, teraz 2 asysty, dużo w podstawowym składzie). No, ale są jeszcze boczni defensorzy – choćby Alan Hutton, który wrócił do jedenastki Aston Villi.
8. Osobny punkt należy się Andrew Robertsonowi, drugiemu ze skrajnych obrońców. Chłopak jest w wieku Arkadiusza Milika, jeszcze dwa lata temu grał w piłkę niemal amatorsko, wcześniej trenował w Celticu, ale powiedziano mu, że jak na karierę w piłce jest… za mały. Dopiero przed rokiem wreszcie udało mu się przenieść na poważny poziom, trafił do Dundee United, a dziś jest już w Hull City.
Kosztował 3 miliony funtów i regularnie gra w Premier League. Z miejsca wybrano go do jedenastki roku szkockiej ekstraklasy. W sobotę – zawodnikiem starcia z Gruzją. Media rozpływały się z zachwytu, pisząc o jego możliwościach szybkościowych, podłączaniu się do akcji i groźnych dośrodkowaniach.
9. Szkoci to drużyna do bólu wyspiarska. W meczu z Gruzją w podstawowym składzie pojawiło się 10 zawodników na co dzień występujących w Anglii oraz jeden grający w Szkocji – Scott Brown, ten, który ostatnio nas pogrążył. Poza wymienionymi wyżej mieliśmy taki oto zestaw: bramkarz – z Cardiff (2. liga), stoperzy – Blackburn (2. liga), Norwich (2. liga), środek pola – Celtic oraz West Bromwich.
Jedyny powołany spoza Wysp Brytyjskich to ofensywny pomocnik Ryan Gauld, który w tym roku trafił do rezerw Sportingu Lizbona. Ale w kadrze seniorskiej jeszcze nie zadebiutował.
10. Jak widać, od meczu z Polską trochę się w szkockiej kadrze pozmieniało. Majowe starcie było zresztą ostatnim reprezentacyjnym epizodem dla kilku nieźle kojarzonych postaci – w kadrze od tamtej pory nie zagrali Charlie Adam czy Robert Snodgrass. Problemem bramkarza Allana McGregora okazały się problemy zdrowotny, a w międzyczasie Strachan odstrzelił jeszcze Gary’ego Caldwella i napastników – Rossa McCormacka oraz Krisa Boyda. Żaden z nich nie dostał powołania na mecz z Polską.