Reklama

Było: wszystkie ręce na pokład. Jest: wszystkie ręce na kołdrę.

redakcja

Autor:redakcja

13 października 2014, 13:37 • 2 min czytania 0 komentarzy

Było: wszystkie ręce na pokład. Jest: wszystkie ręce na kołdrę. Po meczu z Niemcami naprawdę niewiele brakuje, by ktoś wpadł na pomysł, że umiemy grać w piłkę.

Było: wszystkie ręce na pokład. Jest: wszystkie ręce na kołdrę.

W zasadzie: może umiemy. Tylko jeszcze niewiele o tym świadczy. Zwycięstwo z Niemcami, szalenie miłe i historyczne, jednak nie wynikało z tego, jaki postęp poczyniliśmy w tym sporcie, lecz z tego, jak niedokładni w kluczowych momentach byli przeciwnicy. To trochę jak w tenisie: faworyt może przegrać z zawodnikiem sześć klas gorszym od siebie, ale wówczas zazwyczaj przede wszystkim przegrywa sam ze sobą. Psuje łatwe piłki, wywala w aut, źle serwuje. Ot, błędy własne, niewymuszone. Z Polską i Niemcami było podobnie. Chociaż wiadomo, że statystyka nie gra, to jednak rzadko się zdarza, by zespół oddający 22 strzały przegrywał z zespołem oddającym 4. Czasami ma to miejsce, ale jednak od wielkiego dzwonu. Gdyby mecz z Niemcami rozegrać jeszcze dwadzieścia razy, to przy takiej samej grze i przy dokładnie tych samych piłkarzach mogłoby skończyć się dwudziestoma porażkami. Przecież my do przerwy nie potrafiliśmy się nawet zbliżyć do pola karnego Neuera…

Nie zmieniamy śpiewki, ni będziemy umniejszać sobotniego sukcesu, bo był wielki i ofiarnie wywalczony, każdy zrobił tyle, ile mógł, albo nawet odrobinę więcej. Tylko, że potrzeba było do zwycięstwa: ofiarności, umiejętności, ale też własnego szczęścia i pecha przeciwników. A teraz: koniec podniety. Bo we wtorek może się okazać, że Polska będzie miała pecha, a Szkocja szczęście – i wtedy łomot. Albo szczęścia będzie po równo i wówczas wszystko może się zdarzyć (łomot też). Gibraltar się nie liczy, tak naprawdę mamy teraz trzy punkty, a z trzema punktami to jeszcze nikt nigdy nigdzie nie awansował. Szkocja w ostatnim bezpośrednim meczu – też na Stadionie Narodowym – wygrała i nie pozwoliła biało-czerwonym na zbyt wiele.

Ręce na kołdrę, a i głowy należałoby wyjąć z chmur. Media podkręcają atmosferę, w sposób idiotyczny, w myśl zasady „przez laików dla laików” – a tu trzeba zakasać rękawy. We wtorek (jutro!) trzeba – czego nie było w sobotę – zagrać w piłkę. Tu już nie wystarczy wybijanie, przeszkadzanie, rąbanie i siekanie. Pewnie sytuacja nas zmusi, by wymienić sześć celnych podań z rzędu, albo żeby utrzymać się z piłką na trzydziestym metrze, wykreować sytuację strzelecką…

Jak już się to uda: wspaniale. Ale na razie to wygraliśmy mecz, który powinniśmy przegrać. Jak ktoś to ładnie ujął – chociaż ze sporą dawką przesady, ale przesłanie jest słuszne: grali jak zawsze, wygrali jak nigdy.

Reklama

Szkocja. To jest cel. Po ewentualnym ograniu Szkocji droga do Euro 2016 będzie wyglądać jak autostrada. Ale w historii futbolu przed meczem jeszcze nikt nie wygrał, a wielu już przegrało.

Najnowsze

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Komentarze

0 komentarzy

Loading...