Pierwszy przekaz był drastyczny: urżnięty w trzy dupy piłkarz Cracovii urządził taką popijawę, że wylądował w izbie wytrzeźwień (pisaliśmy o tym TUTAJ). Tymczasem okazuje się, że Adam Marciniak nawet nie był pijany, bo trudno za pijanego uznać kogoś, kto miał 0,48 promila alkoholu. 0,48! Przy takiej zawartości alkoholu, to w wielu europejskich krajach mógłby poprowadzić ten pieprzony radiowóz i samemu pojechać we wskazane przez policję miejsce.
Żeby nie był gołosłownym… Prowadzić samochód do 0,5 promila można w następujących krajach: Argentyna, Australia, Austria, Belgia, Bułgaria, Chiny, Dania, Filipiny, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Islandia, Izrael, Kambodża, Kirgistan, Łotwa, Macedonia, Mauritius, Niemcy, Peru, Portugalia, Republika Południowej Afryki, Salwador, Słowenia, Szwajcaria, Tajlandia, Turcja, Uganda, Wenezuela, Włochy.
Natomiast jest też całkiem sporo państw, w których można mieć i 0,8: USA, Wielka Brytania, Luksemburg, Botswana, Gwatemala, Irlandia, Kanada, Kenia, Malezja, Malta, Meksyk, Nikaragua, Nowa Zelandia, Paragwaj, Singapur, Zimbabwe.
Tymczasem w naszym kochanym kraju człowiek z 0,48 został wyciągnięty z własnego mieszkania i przewieziony do wytrzeźwiałki. Tak naprawdę, to ociera się o jakieś porwanie. Policja od lat ma za nic zdrowy rozsądek, a izbę wytrzeźwień traktuje jako środek represji, który ma obywatelowi wybić z głowy zbędne dyskusje (izba zadowolona, bo przecież trzeba jej za niepotrzebny nocleg zapłacić, biznes się kręci). Dzisiaj człowiek nie może nawet zamoczyć ust w alkoholu we własnym mieszkaniu, ponieważ może zostać wyciągnięty za łachmany i wtrącony do jakiegoś dziwnego miejsca. Toż to skandal kompletny i nie nad Marciniakiem należy się znęcać, ale nad nadużywającymi władzy i bezkarnymi policjantami, którzy porywają ludzi.
Marciniak po tym całym zamieszaniu odpowiedzieć powinien tylko na jedno pytanie: jak można zrobić imprezę po wygranych derbach i o 3.20 mieć zaledwie 0,48 promila? Pił kobiece „Reddsy” czy co?