Reklama

Bąk zmotywował i wpłynął na kolegów. Niestety, zapomniał o sobie…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

28 września 2014, 18:21 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lechia już bez dotychczasowego trenera (Machado) i wciąż bez nowego trenera (Hajto, o którym pisze się coraz częściej, był na trybunach), ale z odrobiną nowej jakości. Dzisiejszy mecz w wykonaniu gdańszczan był chyba najlepszy w tym sezonie, mimo że nawet nie zakończył się zwycięstwem.

Bąk zmotywował i wpłynął na kolegów. Niestety, zapomniał o sobie…

Ostatnie dni dla tej drużyny były ciężkie. Słabe wyniki i równie słaba gra w lidze, zmiana trenera, kompletna niewiadoma w temacie następcy, no i pożegnanie się z Pucharem Polski. Pożegnanie fatalne, bo z drugoligową Stalą Stalowa Wola. Czyli mecz, po którym Mateusz Bąk zrobił z siebie Janukiewicza i zjebał wszystkich od stóp do głów. Że przytoczymy mały fragment (za sportowefakty.pl): K…, każdy z nas musi się obudzić i k… zacząć grać porządnie w piłkę na miarę tego, co tu jest. Mam nadzieję, że ludzie rozumieją o co mi chodzi. Nie wiem co powiedzieć, jestem zdruzgotany, jestem załamany. Hańba, kompromitacja. Można przepraszać, a żadne słowa nie naprawią tego, co się wydarzyło. (…) K… mać, my tu przyjechaliśmy jako k… Lechia, która ma grać o europejskie puchary, a dostajemy baty od Stalówki i nie możemy strzelić więcej niż jednej bramki.

Dziś Lechia strzeliła więcej niż jedną, ale w bramce na swoje nieszczęście miała owego Bąka, który w lidze zagrał po raz pierwszy. Szacunek za kilka interwencji (dlatego nie otrzymał najniższej możliwej noty), szacunek, że w przerwie stanął przed kamerami i nie szukał głupich usprawiedliwień, ale dwa gole zawalił. Pierwszego, kiedy z dystansu uderzył Magiera, a bramkarz Lechii kompletnie stracił orientację w terenie. I drugiego, kiedy przy rzucie rożnym dał się uprzedzić Łuczakowi, którego Pietrowski tak odpuścił, że równie dobrze mógłby go podrzucić do główki.

Z tą drugą sytuacją problem zaczął się jednak kilkadziesiąt sekund wcześniej. W narożniku boiska Makuszewski walczył z Kosznikiem, piłka wyszła za linię, arbiter wskazał na rzut rożny, a piłkarz Lechii nie mógł pogodzić się z decyzją. Prosił, denerwował się, przeklinał, no i dostał żółtą kartkę. Plizga więc wrzucił, Łuczak wykończył, a trzymał w sobie tyle emocji, że zaczął coś wymachiwać do kibiców i zastanawialiśmy się, czy za moment nie wskoczy na trybuny. Reakcji Makuszewskiego na gola kamery już nie pokazały, ale po końcowym gwizdku oznajmił: „W ostatnich minutach sędzia pomagał dla Górnika”.

I nawet nie wiemy, jak się do tej wypowiedzi odnieść…

Reklama

Po 45 minutach, po golu Magiery Bąkiem, wszyscy mówili, że Lechia dziś gra, a Górnik strzela. Tak, to wiele mówi o postawie gdańszczan, którzy przecież za styl byli mocno krytykowani. A teraz, zupełnie niespodziewanie, wszystko miało ręce i nogi – Łukasik z Borysiukiem robili czarną robotę i przyspieszali grę, Makuszewski biegał za dwóch, przez Vranjesa przechodziło większość piłek, a Colak jak nie dogrywał, to strzelał. I strzelił dwukrotnie, a po pięciu występach w lidze ma już cztery gole. W Zabrzu goście byli więc lepsi, wyraźnie lepsi, ale wystarczyło tylko na remis. Dziś jednak na pewno nikt nie będzie narzekał na styl.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
3
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”
Ekstraklasa

Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Bartosz Lodko
2
Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Komentarze

0 komentarzy

Loading...