Kiedyś, dawno temu, stworzyliśmy podręcznik rzeczy zakazanych na piłkarskim stadionie. Jak wiadomo, ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych to dzieło tak fantastyczne, że teoretycznie ochroniarz mógłby nam zabrać przed wejściem na stadion nawet protezę ręki. Dlatego też zebraliśmy wówczas najbardziej absurdalne przedmioty zarekwirowane przez bramkarzy – od jogurtu, przez tabletki na ból gardła, aż po słoneczniki. Całość znajdziecie TUTAJ, ale od razu musimy uprzedzić – cały ranking został dziś zakasowany przez krakowską policję i dyrektora bezpieczeństwa na Cracovii.
Według relacji Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków, którzy cytują na swojej stronie słowa Tadeusza Czerwińskiego, przed derbowym meczem obu zespołów przedstawiciele krakowskich klubów, tamtejszej policji i wojewoda spotkali się w celu omówienia organizacji imprezy masowej na stadionie Cracovii. Na owym spotkaniu ze strony policji padła propozycja, by z uwagi na groźbę odpalenia środków pirotechnicznych, zakazać kibicom Wisły wnoszenia na obiekt… telefonów komórkowych.
Według policjantów smartfony to znakomite miejsce, by ukryć wszystko co świeci, wybucha i płonie. Kibice Wisły zripostowali poniższym obrazkiem…
Dziwne, że wiślacy zdradzają te patenty, teraz będzie trzeba chować w zegarkach via @FranzKarol pic.twitter.com/SqRlANi8yE
— Jakub Olkiewicz (@JOlkiewicz) September 26, 2014
…ale dyrektor bezpieczeństwa na Cracovii, będąc pod wrażeniem przenikliwości stróżów prawa przychylił się do ich wniosku i postanowił, że kibice Wisły na stadion Cracovii telefonów komórkowych z pewnością nie wniosą.
Oczywiście, pewnie cała akcja nie dojdzie do skutku, bo nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że tysiąc kibiców dobrowolnie oddaje swoje telefony do depozytu, jednakże już teraz wzbudza śmiech w całej Polsce. Nowego znaczenia nabiera na przykład hasło „jesteśmy w telefonach”, czy „poszukaj w telefonie”. Kibice odkurzają także zapomniane zdjęcia:
Jest jednak jeszcze jeden aspekt, który zabawny w żaden sposób nie jest. Co bardziej podejrzliwi wskazują bowiem, że smartfony w rękach kibiców to od pewnego czasu bardzo skuteczna broń, która hamuje co bardziej agresywnych policjantów. Przykładów nie trzeba szukać daleko – podczas środowego meczu ŁKS-u interwencja oddziałów w białych kaskach straciła na impecie, gdy rozpoczęto masowe kręcenie działań funkcjonariuszy.
Wydumane? Niekoniecznie, tym bardziej, jeśli faktycznie propozycja ma dotyczyć wyłącznie kibiców Wisły Kraków. Jak rozumiemy, fani Cracovii mają inne, mniejsze i delikatniejsze telefony, w których raca w żaden sposób się nie zmieści? Tak czy owak – cała akcja dość mocno śmierdzi paranoją, a znając życie – nawet odebranie kibicom telefonów, zegarków, bluz, butów i okularów przeciwsłonecznych, nie powstrzyma ich przed wniesieniem pirotechniki. Pomysł z telefonami nie ma więc żadnych zalet, za to sporo wad: choćby wepchnięcie w ten sposób „zwykłych” kibiców do jednego worka z bandytami, co korzystne dla bezpieczeństwa w żaden sposób nie jest.
Jest za to dość śmieszne, ale nie taki był chyba cel tego pomysłu..