Co się dzieje z tą reprezentacją, ciągły kołowrotek… Ledwie jeden smród się rozwiązuje, to pojawia się inny. Wyskakuje jakiś przyszły futbolowy mocarz i zaczyna straszyć: „Jak mnie nie weźmiecie, jak nie zdecydujecie się już teraz, to będę grał Niemiec / Francji / Szwecji. Nie wiecie co tracicie”. A graj, chłopie, nawet i dla Zanzibaru, jak cię tylko zechcą. Paweł Cibicki, 20-letni rezerwowy Malmo, udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Mówi, że zawsze chciał reprezentować Polskę, ale od dłuższego czasu nie miał kontaktu nawet z szefem skautingu Maciejem Chorążykiem – co niezbyt dobrze wpływa na jego stan emocjonalny.
Według ostatnich ustaleń, Cibicki ma dostać powołanie do reprezentacji U-20, którą po greckiej tragedii U-21 zajął się teraz Marcin Dorna. Jest już jednak wyraźnie zniecierpliwiony, chyba nie umie sobie tych wszystkich klocków sensownie poustawiać, no więc straszy: – Jeśli się nie odezwą, nie wybiorę Polski. Sto procent. Przestanę czekać i będę grał dla Szwecji, bo mam też paszport tego kraju (…) Jeśli ktoś nie dotrzymuje słowa to nie mój problem. Naprawdę wybiorę Szwecję.
Nie mój problem, przestanę czekać, na sto procent wybiorę Szwecję…
Rozumiemy, że Cibicki może mieć to wszystko słabo poukładane w głowie. Jak wybierze Szwecję – spoko, wszyscy powiedzą: urodził się w Malmo, spędził tam całe dotychczasowe życie, można uznać go za Szweda. Jeśli zagra dla Polski – też w porządku, miał z tym krajem zawsze związek, zna język, jego rodzice stąd pochodzą. Szkoda tylko, że chłopak poczuł się nagle taki mocny, że stawia warunki, pogania selekcjonera, właściwie to już prawie szantażuje. Określcie się tu i teraz bo nie będę czekał!
Staliśmy się wielką, globalną wioską z wszystkimi wadami i zaletami tego stanu rzeczy. Kiedyś na powołanie czekał piłkarz – nieraz i całą karierę, nieraz obchodził się smakiem. Dzisiaj on sam chce decydować, kiedy i na co ma zostać powołany, i co się stanie, jeśli trener nie zareaguje pozytywnie. Ba, on robi to mimo tego, że nawet nie gra w swoim klubie, niczego jeszcze w życiu nie osiągnął.
20 lat to naprawdę nie jest już tak mało. Zdaje nam się, że wystarczająco, żeby takie decyzje podejmować świadomie, traktować je poważniej niż dylemat „Alma czy Biedronka”. I co, jak Dorna teraz go zaprosi, a za chwilę selekcjoner pierwszej kadry wystarczająco nie doceni, to Cibicki znowu będzie szantażował, że ma jeszcze szwedzką furtkę? Trochę powagi tam, gdzie sytuacja jej wymaga.