Sny o potędze czyli hity, kity, dekolty i jaskółki

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2014, 11:16 • 7 min czytania

Wygrać na mistrzostwach świata z aktualnymi mistrzami olimpijskimi, aktualnymi mistrzami świata i paroma najlepszymi drużynami w rankingu organizacji – może dożyjemy takich czasów w piłce nożnej, może dożyją ich nasze wnuki, a może dopiero wnuki naszych wnuków, a i to pod warunkiem, że zmienią obywatelstwo na brazylijskie. Na razie polski futbol znajduje się w dołku głębokim jak dekolt Michała Żewłakowa i pocieszać się musimy skromnymi wygranymi nad skromnymi klubami z Belgii. I dlatego tak wszyscy lubimy Ekstraklasę – żadnych porównań, żadnych bolesnych konfrontacji, wszystko zostaje w rodzinie i z czystym sumieniem możemy śpiewać o naszej drużynie, że „…to jest potęga!”, nawet jeśli nie jest potęgą nawet w naszej lidze – przecież wszystkie trybuny śpiewają to samo, więc co za różnica? Przed nami kolejka dziewiąta: jeden hit, jeden oby-hit, jeden oby-nie-kit, jeden chyba-jednak-kit i cztery mecze z gatunku „na dwoje babka wróżyła”.
– Na troje – powiedziała babka, zaznaczając na kuponie „remis”.

Sny o potędze czyli hity, kity, dekolty i jaskółki
Reklama

19 września, piątek

Śląsk Wrocław – Korona Kielce (godz. 18:00)
Zaczynamy sentymentalnie – do Wrocławia przyjeżdża trener Tarasiewicz i zagra przeciwko swojemu koledze z drużyny. Przy linii bocznej będzie panowała atmosfera wzajemnego zrozumienia i wspominania, a na boisku…
Trach! Łup! Bęc!
…będzie panowało walenie się łokciami po głowach, bo sędzia Musiał takich zagrań nie gwiżdże z zasady, a Korona jakoś będzie musiała zdobyć przewagę.
A widziałeś wygrany mecz Podbeskidziem? – oburzyli się kibice z Kielc.
No, właśnie widziałem. Widziałem też mecz Śląska z Legią i przepraszam, ale różnicę klas zauważyłby nawet Blinky Watts i wracający z kuracji w Szczytnie Jurand ze Spychowa.

Reklama

Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin (godz. 20:30)
Wielkie Derby Linii Brzegowej, w których trener Machado… przepraszam, na wszelki wypadek sprawdzę… tak, jeszcze trener Machado zmierzy się z trenerem Wdowczykiem, a drużyna Lechii w składzie: stu dwudziestu sześciu, obecnych stu trzydziestu dwóch, nieobecnych czterech, czternastu w drodze zmierzy z się Pogonią, która gra ostatnio bezbarwnie z tendencją do nędznie i może szkoda, że szczecinianie prezentują grzeczny profesjonalizm w stylu: „taka jest piłka, popełniliśmy błędy, musimy zacisnąć zęby” lub zwykłego „no-ale-cóż”, może jednak przydałby się zajęcia z konstruktywnego wkurwu, nawet kosztem ławki rezerwowych, zwłaszcza, że pleksi specjalnie drogie nie jest? Niby Lechia u siebie gra słabiej, niby każda seria powinna się kiedyś skończyć, więc i ta Pogoni – również… Ale jakoś bardziej wierzę w Lechię.
Chłopaki, gościu wierzy w Lechię – wrzasnęła Opinia Publiczna – No to stawiamy na Pogoń!

20 września, sobota
Piast Gliwice – Cracovia (godz. 15:30)
Obie drużyny ostatnio się przełamały, ale Jeśli Cracovia zagra tak, jak z Górnikiem Łęczna – Piast ma spore szanse na punkty, a jeśli Piast zagra tak, jak z Górnikiem – Cracovia szanse na punkty ma mizerne. Bardziej prawdopodobne jest to pierwsze, choć sztab Cracovii poinformował, że w Gliwicach nie będzie mógł zagrać Bartosz Rymaniak, a to znacznie zwiększa szanse „Pasów” na wygraną. Na pytanie, komu życzyć wygranej nie ma łatwej odpowiedzi: panowie pewnie woleliby, by trener Perez Garcia znowu mógł cieszyć się dynamicznie i decybelowo, panie wolą zapewne zwycięski uśmiech trenera Podolińskiego – ten po bramce Rakelsa w ósmej kolejce był tak ujutny, że powinien znaleźć się w ligowych zajawkach na rundę wiosenną.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Górnik Zabrze (godz. 18:00)
Nie wiem, jak inni, ale ja ostrzę sobie zęby, ołówki i klawiaturę: wicemecz kolejki – trzecia i czwarta drużyna ligi, obie wściekłe po zeszłotygodniowych przegranych, Podbeskidzie na własnym boisku, więc wartość można pomnożyć przez 1,5. Oko w oko, kość w kość, bark w bark, Pietrasiak w Madeja, Gergel w poprzeczkę…
Pod poprzeczkę… – rozmarzył pan Ewald z Zabrza.
…a pan sędzia Gil bez liniowego Sadczuka, więc może tym razem nie będzie problemów ze spalonymi.

Lech Poznań – Zawisza Bydgoszcz (godz. 20:30)
Na Rumaku do Europy! – skandowali nie tak dawno kibice Lecha.
Z Europy – na Rumaka! – mogliby skandować kibice Zawiszy.
Prawdziwy Kibic… – zaczęli Prawdziwi Kibice Zawiszy
…nie wie, co to lęk, a w oczach ma granatów pęk. Lub choćby pęczek – zaśpiewał Głos Wewnętrzny głosem Ireny Kwiatkowskiej.
Trener Rumak zna Lecha jak zły szeląg…
Trudno, żeby nie – zauważyła Opinia Publiczna – Sam dość poważnie obniżył wartość tego szeląga.
…ale będzie się musiał sporo nagłówkować, żeby rozgryźć taktykę „Kolejorza” na mecz z Zawiszą: nie zagrają Linetty i Kownacki, a możliwie, że także Hamalainen i Henriquez.
Zawisza w meczu z Wisłą pokazał, że kiedy chce, to potrafi grać. W meczu z Lechem będzie udowadniał, że to nie przypadek, nie efekt nowej miotły … Hmm… Albo i nie będzie udowadniał.
Na Skorży do Europy – ćwiczyli kibice Lecha, ale jakoś im to nie brzmiało.
Zwrotka nie najgorsza, tylko rymu nie ma – pouczył ich Władysław Sikora – I rytmu również.

21 września, niedziela
Ruch Chorzów – GKS Bełchatów (godz. 15:30)
W ósmej kolejce oba zespoły zagrał słabiej niż średnio – Ruch głupio nie dowiózł wygranej z Pogonią, bełchatowianie równie głupio stracili dwa punkty z Lechią.
Równie? – oburzył się Głos Wewnętrzny – Strzał Grzelczaka to były stadiony świata!
Ale dopuszczenie Grzelczaka do strzału to już były stadiony okręgówki. Tak czy owak, nie były to mecze cieszące oko, w obu przypadkach nasze powieki stawały się ciężkie i zazdrościliśmy minutom, które uciekały, a myśmy nie mogli, bo my tu służbowo… Zerk w tabelę… Obie drużyny mało strzelają, ale Ruch zdecydowanie więcej traci, GKS na wyjeździe gra przeciętnie, a Ruch u siebie jeszcze nie wygrał. Czyli co? Bezbramkowy remis i tradycyjna polewka z decyzji sędziego Przybyła?

Wisła Kraków – Legia Warszawa (godz. 18:00)
Zagra… nie zagra… zagra… nie zagra… – kibice Wisły martwią się o stan zdrowia Arkadiusza Głowackiego.
A co za różnica? – wzruszył ramionami Franciszek Smuda – Albo będziemy grać dobrze, albo będziemy grać źle, a jeden Głowacki jaskółki nie czyni.
Zwłaszcza, że ostatnio w Warszawie Wisła poradziła sobie bez Głowackiego – dodali statystycy.
Tylko, że wtedy Głowackiego nie zastępował Czekaj… – kibice Wisły byli konsekwentni.
Za to grał Nalepa – uciął trener Smuda, który też był konsekwentny, tylko bardziej.
Mecz się zapowiada. Wisła rozpędzona i napompowana liderowaniem, którego na pewno nie chce oddać, Legia spokojna po 1:0 z Lokeren, Wisłą z dopingiem pełnego stadionu, Legia po dzisiejszych urodzinach Vrdoljaka i sobotnich poprawinach u Michała Żyro, Wisła z myślą, że w razie wygranej odjeżdża Legii na pięć punktów…
A gwiżdże sędzia z Warszawy! – dodała Spiskowa Teoria Dziejów.
Z Płocka. I nie narzekajmy, bo przewodniczący Przesmycki mógł wyznaczyć sędziego Przybyła, a na linię dać sędziego Sadczuka.

22 września, poniedziałek

Górnik Łęczna – Jagiellonia Białystok (godz. 18:00)
Pozornie typowa poniedziałkowa zapchajdziura, czyli „drodzy koledzy, rozumiemy, że nie lubicie poniedziałku, nas też wtedy boli głowa, ale ktoś jednak musi grać i tym razem padło na was”. Z drugiej strony, Górnik Łęczna u siebie gra z rozmachem i przepychem…
Przepychem? Przeciętny stadion, catering też nie powala, smyczek nie dali…
Boiskowym przepychem. Takim łokciowym. U siebie Górnik jeszcze nie przegrał, bramek w Łęcznej padało sporo, Jagiellonia ucieszona wygraną nad Lechem na pewno powalczy, Mateusz Piątkowski będzie czyhał na podania Daniego Quintany…
Dani Quintana nie zgra z powodu kontuzji – przeczytał w internetach Głos Wewnętrzny.
Hmm.
To co, idziemy do kina czy na spacer?
Oglądamy mecz. Po pierwsze – i tak może być niezły, choćby tylko ze względu na grę gospodarzy, a po drugie – macie coś lepszego do roboty w poniedziałkowe popołudnie?
Ja też nie.

„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Siedemdziesiąte trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i siedemnaste w lidzie „poligonowej” – zarząd LZS Poligon wziął pod uwagę wszelkie uwarunkowania, zmienne oraz alibi i doszedł do wniosku, ze nie jest źle, choć może być lepiej. Aby było lepiej, zarząd LZS Poligon przeprowadził dwa transfery, z których jednego zaczął żałować minutę po przeprowadzeniu. Obecnie w gabinecie prezesa trwa gorąca dyskusja, której tematem jest trzeci transfer – prezes jest za, księgowy przeciw (trzy punkty prowizji za nadprogramowy transfer to jednak trzy punkty), a dyrektor sportowy nie ma zdania, raczej ma je aż cztery i nie wie, które wybrać.
W klasyfikacji lig prywatnych – lepiej niż dobrze: liga „poligonowa” (kod: 521124413) wyprzedziła ligę Krzysztofa Stanowskiego i awansowała na miejsce piąte. Do ligi prywatnej Żelisława Żyżyńskiego tracimy zaledwie trzy punkty i myślę, że odrobienie tej straty (z jakimś niewielkim zapasem… powiedzmy 50 punktów?) i awans na czwarte miejsce w klasyfikacji lig prywatnych jest rozsądnym zadaniem na dziewiątą kolejkę. Oczywiście, sprawę komplikuje nieco fakt, że w lidze Żelisława Żyżyńskiego gra osiem zespołów więcej niż w naszej, ale my przecież stawiamy na jakość, a nie ilość. Zresztą 1351 drużyn w lidze „poligonowej” (kod: 521124413) to i tak wynik nieprzytomnie imponujący, a przed nami jeszcze 28 kolejek…

Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama