“Welcome Artur Boruc. Together anything is possible”. Podpisano… AFC Bournemouth. Cholera jasna, może jesteśmy piłkarskimi ignorantami i nie doceniamy peryferiów angielskiego futbolu, ale to hasło, usłyszane bez uprzedzenia, w pierwszej chwili brzmi jak żart na prima aprilis. Przypominamy sobie jak jeszcze parę tygodni temu angielskie brukowce pisały – co rzecz jasna od razu należało potraktować z dystansem – o tym, że Artur może się przenieść do Bayernu Monachium. Dziś okazuje się, że niewątpliwie jeden z najlepszych polskich bramkarzy, właściwie ikona, przez najbliższe pół roku będzie bronić w 15. klubie angielskiej drugiej ligi.
Inaczej mówiąc, gdyby na podstawie tabel Premier League i Championship chcieć ułożyć dziś ranking brytyjskich klubów piłkarskich, nowy klub naszego Boruca byłby gdzieś w połowie czwartej dziesiątki. Pod względem tabeli, bo gdyby brać pod uwagę historię, finanse, renomę, kto wie czy nie niżej.
Oczywiście już od jakiegoś czasu było wiadomo, że Boruc po zatrudnieniu w Southampton Frasera Forstera znalazł się na aucie i prawdopodobnie na grę w zespole „Świętych” nie ma co liczyć. Chwilę przed zamknięciem letniego okienka sam pisał na Twitterze: “Jeszcze kilka dni, czyżby klub kokosa?”. Nie trzeba było czytelniejszego sygnału. Lepsze Bournemouth niż klub kokosa, to z całą pewnością. Ale świetnie ujmują to dzisiaj Anglicy, pisząc o „emergency loan”.
Aż ciężko to trafniej określić w dwóch słowach.
Dość niespodziewanie dla wszystkich Boruc znalazł się w tym niefortunnym zakręcie. Ma 34 lata, masę doświadczeń z reprezentacji, z Włoch, Szkocji i Anglii. Wybronił w Southampton prawie dwa pełne sezony. Jasne, że trafiały się klopsy, ale na pewno nie był na tę ligę bramkarzem wyraźnie za słabym.
To znaczy, chyba… Tak zawsze sądziliśmy. A powszechne zdziwienie, jakie właśnie obserwujemy, pokazuje tylko, że wszyscy mieliśmy wobec niego wielkie oczekiwania. Przez lata utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że mamy świetnego bramkarza, kozaka, że jak już zawitał do Premier League to teraz będzie w niej wyłącznie umacniał pozycję. Przyznajcie, trochę się ten idealny obraz dzisiaj rozjeżdża.
Bournemouth. Idziemy o zakład, że wiele osób na starcie musiało sprawdzić w ogóle… jak to się pisze.
POSTAW NA WATFORD (2.45), REMIS (3.30) LUB BOURNEMOUTH (2.81) W BET-AT-HOME >>
Wiadomo, że to nie koniec świata, ani nie koniec kariery, za pół roku dla Boruca znów może wyjść słońce, ale na dziś rynek zweryfikował go jednoznacznie negatywnie. Pechowo? Możliwe. Ale dziś to nieważne. Zastanawiamy się tylko czy zaryzykować opinię, że trafił w tak mało prestiżowe miejsce, w jakim nie bronił od… No właśnie, tylko od 2005 czy może lepiej od 2000 roku? Później w najgorszym razie był w Legii.
Jedno, co w tej chwili wydaje się pewne, to że właśnie poznaliśmy jednoznaczną odpowiedź, kto wywalczył sobie miejsce w bramce reprezentacji na Szkocję, Niemcy, a może i kolejne spotkania. Wojtek Szczęsny, przynajmniej do wiosny.