Reklama

Koniec marzeń. Miały być tsatsiki, a wyszła niestrawna mizeria…

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2014, 21:28 • 3 min czytania 0 komentarzy

Co tam się działo… Momentów, które mogły być kulminacyjne, było co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście. Bardzo długo wynik brzmiał dobrze, bo remisowo. A remis nas urządzał, bez względu na rezultat Szwedów z Turkami. Niestety, miało być pięknie jak nigdy od dwudziestu lat, a wyszło jak zawsze. Mieli biało-czerwoni zrobić z rywali tsatsiki, a to oni przerobili Polaków na mizerię. Taką drobno posiekaną…

Koniec marzeń. Miały być tsatsiki, a wyszła niestrawna mizeria…

Jeżeli Dorna i jego drużyna walczyli dziś o marzenia, to albo mają też wiele innych, jeszcze ważniejszych, albo wyraźnie przerosły ich oczekiwania. Wiemy, że do awansu było bardzo blisko, natomiast bezsprzecznie należy podkreślić zależność: nie dzięki udanym zagraniom naszych rodaków, a raczej mimo nieudanym. Tego dnia wydawało się, że szczęście nosi koszulkę z orzełkiem, lecz koniec końców los brutalnie sobie zadrwił. Najpierw do tej pory nieźle dysponowany arbiter wymyślił rzut karny, choć przewinienie Kamińskiego – jeśli w ogóle to był faul – nastąpiło ewidentnie przed linią pola karnego. I to nie tuż przed, tylko dobry metr… Gianniotas zanurkował w szesnastkę tak zawzięcie, że pewnie dalej by płynął, ale mu się basen skończył.

No właśnie, Kamiński… Nie chcemy się nad nim pastwić, ponieważ on i tak od dłuższego czasu nie notuje zbyt dobrej passy. Czy lechita w końcu rzeczywiście zostanie środkowym obrońcą z prawdziwego zdarzenia, czy będzie wyłącznie miękkim leszczem ustawionym na stoperze, ponieważ ktoś kiedyś zasugerował, że dobrze wyprowadza piłkę? Jako kapitan, jako najbardziej doświadczony spośród polskiego zespołu, oczekiwaliśmy, że będzie liderem. Zawiódł. Zawiódł na całej linii. Pojawiał się wcale nie tam, gdzie trzeba było gasić pożar pod bramką. Mało tego: momentami sam podsycał ogień, bawiąc się zapałkami…

Wrzucajcie na Kamińskiego, on jest cienki. Przestawić go łatwiej niż krzesło.

Prezentowanemu przez Kamińskiego poziomowi dorównali również Janicki i Bereszyński. Obu niemiłosiernie męczył Karelis, raz po raz zapraszając na diabelski młyn. Często wyglądali tak, jakby wcześniej wodę pomylili z ouzo. Liczba dośrodkowań gospodarzy była wręcz nieprzyzwoita… A bramka na 3:1 dla młodych Samarasów? Z wrzutki. No i mógłby się wprowadzony chwilę wcześniej Lewandowski nieco żwawiej ruszyć. Nad każdym, naprawdę każdym z osobna moglibyśmy się pastwić. Oni nie grali w piłkę. Zwyczajnie byli bezradni. Czekali na wyrok, kontrując, kiedy nadarzała się okazja.

Reklama

Gdybyśmy mieli wskazać jednego, który spisał się poprawnie, wskazalibyśmy na Żyrę. Dał asystę na centymetry, w swoim – już chyba wolno tak powiedzieć – stylu. Przez resztę meczu nie błyszczał, bo nie miał jak, skoro wszyscy schowani za przeciwnikiem i tempo lub dwa wolniejsi. Wykonał z kolei więcej ratujących wślizgów, niż kiedykolwiek wcześniej. Miał, to nie żart, więcej udanych interwencji w obronie od środkowych obrońców. Drugim, którego ewentualnie można by pochwalić jest Przybyłko, strzelec gola. No, tyle że zawiódł w decydującej akcji. Na pięć minut przed końcem przy remisie 1:1 minął bramkarza, lecz zamiast do bramki, trafił do siatki. Jeżeli Przybyłko strzeliłby, mówilibyśmy o imponującej skuteczności Polaków, którzy szczęśliwie wygrali na trudnym terenie. Jeżeli Szwedzi w doliczonym czasie nie zadaliby decydującego ciosu Turkom na 4:3, mówilibyśmy o tym, że gramy dalej, w fazie play-off, mimo słabej postawy w ostatnim starciu grupowym.

Ale nie dość, że zaszkodził sędzia, bo karny był z dupy, nie dość, że nie sprzyjał wynik rozgrywanego równolegle pojedynku ani istotne braki kadrowe, dzisiejszą dramatyczną batalię, te dzisiejsze boleśnie naruszone nadzieje trzeba podsumować wprost. Otóż przede wszystkim nie pomogliśmy sobie sami. Janicki Kamińskiemu, Szumski Przybyłce, Chrapek Dawidowiczowi, Dorna Wolskiemu, a Dornie Nawałka, zabierając Milika.

Przegrywać to my potrafimy pięknie, aczkolwiek w Grecji zabrakło nawet rzeczonych walorów estetycznych. Stop uprawianiu martyrologii. Ktoś schodzi z boiska pokonany i są to Polacy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...