Ostatnio wyłącznie przepraszaliśmy kibiców. Teraz droga na francuskie EURO jest otwarta, a rywale w zasięgu. Musimy sprostać wyzwaniu. Awans to obowiązek. Łatwiej nie będzie. Nie ma się co oszukiwać, jeśli się nie uda, to będzie tragedia i katastrofa. Chcemy dać sobie i kibicom radość. Ta drużyna ma jakość i potrafi wygrywać. Umiejętności niektórych zawodników wielu może nam zazdrościć. (…) Na razie z kadrą przegrałem EURO 2012 i eliminacje brazylijskiego mundialu. Marzę by pojechać na wielki turniej i zagrać fajne mecze. Niestety ostatnio w kadrze słyszeliśmy więcej gwizdów niż oklasków. Zdajemy sobie sprawę, że słabą grą nie zasłużyliśmy na pochwały. Chcielibyśmy jednak zmienić te gwizdy na oklaski – mówi dziś na łamach Przeglądu Sportowego Maciej Rybus. Mecz z Gibraltarem zbliża się wielkimi krokami. Sprawdźcie, co warto poczytać w dzisiejszych wydaniach prasy.
FAKT
W trakcie siatkarskich mistrzostw świata nie jest łatwo w prasie o piłkarskie teksty. Zaczynamy od Faktu i Jordana Pereza, bramkarza reprezentacji Gibraltaru, który na co dzień pracuje jako strażak.
– Mój przypadek jest nieco inny niż pozostałych graczy reprezentacji Gibraltaru. Większość z nas co prawda łączy grę w piłkę z normalną pracą, jednak mój zawód jest wyjątkowo trudny. Jestem strażakiem, a ludzie rzadko zdają sobie sprawę, jak wiele wysiłku trzeba włożyć w tę pracę – mówi w rozmowie z Faktem bramkarz, który w tygodniu pracuje jako strażak przez 52 godziny. Spotkanie z Polską będzie pierwszym poważnym meczem dla kadry Gibraltaru. – To historyczna chwila dla Gibralatru. Polska to bardzo dobry zespół z kilkoma naprawdę niesamowitymi zawodnikami – twierdzi Perez. Bramkarz reprezentacji Gibraltaru ma nadzieję, że razem z kolegami uda mu się sprawić niespodziankę i urwać Polakom punkty. – Wiemy, że Polakom zdarzyło się przegrać z teoretycznie słabszym rywalem, choćby 0:1 z Armenią. Chcemy pokrzyżować im plany i ich zaskoczyć – dodał.
Wielki rewanż Argentyńczyków? Wygrali z Niemcami 4:2. Tyle że dziś to nieistotne.
Finał mundialu był świetnym widowiskiem, ale decydującą bramkę dla Niemców zobaczyliśmy dopiero w dogrywce, kiedy, gdy wszyscy powoli czekali na karne, do siatki trafił Mario Goetze (22 l.). Dzięki temu trafieniu Niemcy po 24 latach zostali mistrzami świata. Środowy mecz przebiegał zupełnie inaczej. Już w pierwszej połowie pokaz piłkarskiej wirtuozerii dał niechciany w Realu Madryt nowy piłkarz Manchesteru United Angel di Maria (26 l.), który robił co chciał z niemiecką obroną i dwa razy dograł swoim kolegom tak, że ci mogli już tylko trafić do siatki. Wicemistrzowie świata dominowali, grali długimi fragmentami pięknie, a Niemcy byli bezradni w obronie. Sztab szkoleniowy Niemców mógł tylko zagryzać wargi i wypowiadać na ławce przekleństwa. Początek drugiej połowy to ciąg dalszy show Di Marii. Argentyńczyk najpierw zaliczył trzecią asystę, a potem sam pokonał bramkarza gospodarzy. Niemcy szybko zdobyli bramkę kontaktową, a potem jeszcze raz golkiper gości wyciągał piłkę z siatki. Nie zmienia to jednak sytuacji, że nasi rywale w eliminacjach EURO 2016 zostali upokorzeni.
W ramkach:
– Legia zagra z Metalistem we Lwowie
– Visnakovs zadowolony z przeprowadzki do Ruchu
– Górnik przetestuje rezerwy w sparingu.
– Socha wraca do treningów z pierwszą drużyną Śląska
– Ukrainiec Wołodymir Tanczuk wzmocnieniem Ruchu.
Tymczasem czy Ekstraklasę czeka przełom w kwestii transmisji meczów w telewizji?
W czwartek Ekstraklasa S.A. podpisze sześcioletnią umowę z międzynarodową firmą MP & Silva na sprzedaż i dystrybucję praw telewizyjnych do pokazywania polskiej ligi. Kluby są zadowolone, bo już teraz mają zagwarantowane większe pieniądze niż w obowiązującym kontrakcie opiewającym na 130 milionów złotych. Co to oznacza dla kibiców w Polsce? Liga prawdopodobnie będzie dostępna znacznie szerzej niż do tej pory. Wątpliwe, aby na wyłączność ponownie trafiła do nc+. Kontrakt Ekstraklasy S.A. z nc+ na pokazywanie wszystkich meczów kończy się po sezonie 2014/2015. Władze ligi od kilku miesięcy pracowały nad nowym rozwiązaniem sprzedaży praw telewizyjnych. Dziś umowa według której dystrybutor będzie handlował wszystkimi prawami (krajowe, międzynarodowe, mobilne i internetowe) wejdzie w życie. Wydaje się być bardzo korzystna dla klubów, bo wpisana będzie kwota gwarantowana, która jest wyższa niż obowiązujący kontrakt (ok. 130 mln złotych). Nowi partnerzy ESA przekonują, że są w stanie wynegocjować lepsze warunki, dlatego zdecydowali się na podjęcie ryzyka i wpisanie takiej sumy. Kluby zostały poinformowane, że mogą otrzymać nawet dwa razy więcej pieniędzy, bo mimo gwarantowanej w kontrakcie kwoty, każda nadwyżka to zysk nie tylko dla MP & Silva…
Na koniec Bartłomiej Pawłowski próbuje tłumaczyć skąd problemy.
Do drużyny trenera Machado doszło 22 nowych graczy, spośród których wielu mówi jedynie w ojczystym języku. W związku z tym piłkarze mają problem z komunikacją. – To duże utrudnienie, bo przecież piłka nożna to gra zespołowa. Dlatego tym, którzy nie mówią nawet po angielsku, rozdajemy karteczki z polskimi komendami znanymi z boiska. Gdy poznają słowa „lewa”, „prawa”, „jedź”, „plecy”, wówczas powinno być lepiej ze zrozumieniem boiskowych intencji (…) Brakuje nam zgrania, a to co w naszej grze dobrego, przede wszystkim wynika z indywidualnych zrywów – tłumaczy Pawłowski.
RZECZPOSPOLITA
Trener rzuca koło ratunkowe. W meczu z Gibraltarem w ataku obok Roberta Lewandowskiego zagra Arkadiusz Milik – o tym i tylko o tym w Rzeczpospolitej pisze dziś Piotr Żelazny.
W meczu z Gibraltarem w ataku obok Roberta Lewandowskiego zagra Arkadiusz Milik. Ma 20 lat, zdążył już zostać okrzyknięty następcą Lewandowskiego, a następnie, gdy nie przebił się w żadnym z trzech zagranicznych klubów, które zwiedził w ciągu półtora roku, niemal pogrzebano go żywcem. W jego wieku Lewandowski dopiero przechodził z pierwszoligowego Znicza Pruszków do Lecha Poznań. A Milik jako 18-latek został sprzedany z Górnika Zabrze do Bayeru Leverkusen. Nie poradził sobie na wypożyczeniu w Augsburgu, ale w tym sezonie zgłosił się po niego kolejny klub z renomą – Ajax Amsterdam. To wyglądało na dobry pomysł, bo Eredivisie jest ligą, w której wszystkie zespoły grają bardzo ofensywnie, nikt się nie boi stawiać na młodzież. Niestety, Milik w pierwszej kolejce zagrał słabo i stracił miejsce w składzie – w następnych trzech meczach nawet nie podniósł się z ławki….
GAZETA WYBORCZA
Jeszcze nigdy tak maleńcy nie starali się o mistrzostwa Europy. W niedzielę z Polakami zagrają strażacy, celnik i policjant, ale jesteście w błędzie, jeśli myślicie, że drużynę Adama Nawałki czeka równie łatwe zadanie jak z San Marino – utrzymuje Michał Szadkowski.
Gibraltar od 1999 r. zgłaszał się do eliminacji mistrzostw świata i Europy, ale przyjęciu federacji do FIFA i UEFA sprzeciwiali się Hiszpanie dostający białej gorączki zawsze, gdy mowa o skrawku 6,8 km kw. ziemi na południu Półwyspu Iberyjskiego. Hiszpanie zrzekli się praw do przylądka w traktacie z Utrechtu z 1713 r. – od tej pory to terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii – ale wielokrotnie próbowali go odzyskać. Nie chcieli słyszeć o przyjęciu do UEFA obszaru, który uważają za swój, obawiali się też, że jeśli zgodzą się na Gibraltar, z precedensu skorzystają Katalonia i Kraj Basków. Do 2012 r. ich zabiegi były skuteczne. Ale wtedy Gibraltarczycy wynajęli firmę PR, która wyprodukowała kilka filmów promocyjnych i stos dokumentów wspierających nową federację. W świat wysłane zostały materiały przetłumaczone na 41 języków, działacze zjeździli 30 krajów i w końcu wygrali głosowanie w UEFA. – Dla naszego futbolu to rewolucja, po przyjęciu będziemy dostawali od europejskiej federacji ok. 3,5 mln euro rocznie, które zainwestujemy w boiska, planujemy też budowę stadionu na 8 tys. widzów – mówił Dennis Beiso z gibraltarskiej federacji (stadion jeszcze nie powstał, mecze eliminacji Euro 2016 Gibraltar będzie grał w Faro w Portugalii). Nie jest oczywiście tak, że Polacy zmierzą się z drużyną istniejącą dwa lata. Gibraltar rozgrywał sparingi, brał udział w tzw. igrzyskach wysp (w 2007 r. je wygrał) i turniejach dla krajów niestowarzyszonych z FIFA. Selekcjoner Bula – jedyny na przylądku trener z licencją UEFA A (wyższa jest tylko UEFA PRO) – został zatrudniony już w 2010 r. Rodowity Gibraltarczyk wcześniej pracował w MFK Košice, jest uznawany za odkrywcę Nemanji Maticia, za którego pół roku temu Chelsea zapłaciła 21 mln funtów. – Niełatwo było rzucić pracę na Słowacji, bo dobrze tam zarabiałem, a Gibraltar nie miał wtedy nawet pieniędzy na pensję selekcjonera. Ale nie mogłem odmówić – wspomina Bula. W jego drużynie gra kilku zawodowców i półzawodowców, lecz większość to amatorzy – bramkarz Jordan Perez i lewy obrońca Yogan Santos pracują w straży pożarnej, stoper Roy Chipolina to celnik, napastnik Lee Casciaro jest policjantem. – Od przyjęcia do UEFA w nasz futbol coraz więcej się inwestuje, ale najlepsi piłkarze w lidze nie zarabiają więcej niż tysiąc funtów miesięcznie. Nie wykluczam, że niektórzy reprezentanci więcej dostają za to, co robią poza boiskiem – mówi Viales z “Gibraltar Chronicle”. W gibraltarskiej lidze występuje osiem drużyn, w debiucie w eliminacjach Ligi Mistrzów Lincoln Red Imps (połowa kadry to piłkarze tego klubu) przegrało dwumecz z Havnar Bóltfelag z Wysp Owczych 3:6.
To wszystko, co dziś w GW tyczy się piłki. W stołecznej też pustka.
SPORT
Dzisiejsza okładka Sportu.
Materiały piłkarskie zaczynają się od szóstej strony, ale nie będziemy z tego tytułu cytować tekstów reprezentacyjnych. Jest krótka rozmówka z Kamilem Glikiem, coś o tym, że uraz Łukasza Piszczka jest niegroźny, a kadrowicze odpowiedzieli rugbystom i wykonali Ice Bucket Challenge. Dalej Sport wybiera TOP10 polskich transferów tego lata. Wielu hitów na liście nie znajdziemy:
1. Robert Lewandowski do Bayernu
2. Grzegorz Krychowiak do Sevilli
3. Łukasz Fabiański do Swansea
4. Arkadiusz Milik do Ajaxu
5. Przemysław Tytoń do Elche
6. Radosław Majewski do Huddersfield
7. Adrian Mierzejewski do Al Nassr
8. Jarosław Fojut do Dundee Utd
9. Rafał Wolski do Bari
10. Piotr Zieliński do Empoli.
Trudno sprzedać Polaka – przyznaje menedżer Paweł Zimonczyk.
– Nie pomaga ani wynik reprezentacji, ani pucharowe osiągnięcia. Nie ma czynników wzmacniająch prestiż polskiego zawodnika na arenie międzynarodowej (…) Największe i najbogatsze kluby skupiają się na wymianie zawodników między sobą. Te mniejsze i mniej zasobne zwracają przede wszystkim uwagę na wiek zawodników. Patrzą biznesowo: czy za kilka lat uda się takiego piłkarza korzystnie sprzedać. Krótko mówiąc – przywiązują wielką wagę do każdego wydanego euro (…) Na Słowacji istnieje dziś bardzo silny trend wyjazdu 16-latków przede wszystkim do Anglii i Włoch. Ukształtowanego zawodnika natomiast jeszcze trudniej sprzedać niż Polaka. Choć działacze tamtejszych klubów są znacznie bardziej elastyczni w rozmowach z zachodnimi partnerami. Są w stanie zgodzić się na wypożyczenie…
Dalej: drogi ratunek Piasta Gliwice. Są kolejne transfery, nie za grosze.
Piast słabo rozpoczął sezon, więc tuż przed zamknięciem letniego okna transferowego klub dokonał trzech wzmocnień. Jak się okazuje działacze musieli sięgnąć głębiej do kieszeni. Za ściągnięciem do Gliwic zawodników nie stoi trener Angel Perez Garcia, tylko działacze Piasta – prezes Adam Sarkowicz i dyrektor generalny Zdzisław Kręcina. – Zakontraktowaliśmy trzech nowych zawodników, ponieważ chcieliśmy podnieść jakość drużyny. Szukaliśmy odpowiednich piłkarzy, którzy będą spełniać nasze oczekiwania. Mam nadzieję, że ostatnio zakontraktowany tercet niebawem będzie stanowił o sile drużyny. Najbardziej liczę na Konstantina Vassiljeva. Jest to najbardziej doświadczony zawodnik z wieloletnią karierą reprezentacyjną. Jest on w stanie prowadzić grę naszego zespołu i ten walor pokazał przez 30 minut w spotkaniu z Zawiszą. Również Hebert jak i Sasa Zivec podniosą jakość drużyny i zwiększą rywalizację o miejsce w podstawowym składzie – mówi PS prezes klubu z Gliwic. Wcześniej Piast podpisał umowy z siedmioma zawodnikami, a te ostatnie trzy transfery były dość kosztowne. Jeszcze do niedawna w Piaście ostrożnie wydawano pieniądze, nie chcąc proponować piłkarzom kontraktów wyższych niż 20 tys. zł miesięcznie. W poprzednich sezonach nie było mowy o kominach płacowych, a każda złotówka była oglądana z dwóch stron. Obecnie uległo to zmianie. Z powodu odejścia kilku podstawowych zawodników i słabych wyników w klubie zdecydowano się sypnąć groszem na wzmocnienia. Według naszych informacji Hebert, Vassiljev i Żivec, podpisując kontrakty w Gliwicach, dołączyli do czołówki najlepiej opłacanych piłkarzy Piasta.
Tymczasem Podbeskidzie silniejsze niż kiedykolwiek. Marek Motyka przekonuje, że powinno celować w coś więcej niż w czołową ósemkę. A sam tytuł tekstu: Celować w podium!
– Celem jest pierwsza ósemka, nie boję się tego powiedzieć. Oczywiście wszystko weryfikuje boisko. Piłka uczy pokory i trzeba to w ten sposób traktować – mówił jeszcze przed startem sezonu ekstraklasy Wojciech Borecki, prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała. Niektórzy do słów sternika klubu spod Klimczoka wówczas nastawieni byli dosyć sceptycznie, bo mieli w pamięci to, co działo się z zespołem Podbeskidzia w rundach jesiennych dwóch poprzednich sezonów. Po siedmiu meczach okazało się, brak strachu w słowach prezesa bielszczan był w pełni uzasadniony. A boisko, na razie, weryfikuje w większości na korzyść zespołu spod Klimczoka. Nawet pierwsza trójka?! Start rozgrywek, dodając do tego ostatnie zwycięstwo z warszawską Legią, każe wręcz nadal myśleć o pierwszej ósemce. – Zwycięstwa cieszą, bo punkty są nam potrzebne. Gramy przecież o górną połowę tabeli – nie pozostawia wątpliwości Damian Chmiel, najlepszy strzelec Podbeskidzia i czołowy snajper ekstraklasy. Tymczasem Marek Motyka, trener i ekspert , który z racji tego iż pochodzi z Żywca, często komentuje mecze Podbeskidzia, nie ma wątpliwości, że zespół stać nawet na coś więcej – czytamy w ostatnim dzisiejszym artykule.
SUPER EXPRESS
Jeśli chcecie sobie poczytać teksty dziennikarzy Super Expressu, to wejdźcie na stronę internetową tabloidu, bo w wydaniu papierowym nie ma dziś praktycznie niczego o piłce. Anita Włodarczyk i siatkarze dominują. Kadra to tylko wzmianka o tym, że Orły dały się oblać wodą.
Piłkarska reprezentacja Polski także podjęła wyzwanie i oblała się wodą. Robert Lewandowski i spółka wykonali swój Ice Bucket Challange z fantazją. Duży udział w całej akcji miał Adam Nawałka. Nasi zawodnicy nominowani zostali przez rugbystów. Sami zaprosili do wyzwania piłkarzy ręcznych i piłkarską reprezentację kobiet. Nie zapomnieli oczywiście o głównym celu całej akcji. Finansowo wsparli fundację Dignitas Dolentium. Reprezentantów oblał wodą sam Nawałka, który wcielił się w rolę… operatora koparki.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Siatkówka na okładce PS.
Czy odkodują nam ligę? Wspominaliśmy, ale od tego dzisiaj się zaczyna.
Kontrakt Ekstraklasy S.A. z nc+ na pokazywanie wszystkich meczów kończy się po sezonie 2014/15. Władze ligi od kilku miesięcy pracowały nad nowym rozwiązaniem sprzedaży praw telewizyjnych. Poważne rozmowy z MP & Silva, która jest światowym liderem na rynku praw medialnych, rozpoczęły się w październiku 2013 roku. Dziś umowa, według której dystrybutor będzie handlował wszystkimi prawami (krajowe, międzynarodowe, mobilne i internetowe), wejdzie w życie. Wydaje się być bardzo korzystna dla klubów, bo w dokumentach zostanie wpisana kwota gwarantowana – znacznie większa niż obowiązujący kontrakt (według naszych informacji o ok. 25 procent). Nowi partnerzy ESA przekonują, że są w stanie wynegocjować lepszy kontrakt niż do tej pory, dlatego zdecydowali się na podjęcie ryzyka i wpisanie takiej sumy – bez względu na to, czy uda im się prawa korzystnie także dla siebie rozdysponować. Kluby zostały poinformowane, że mogą otrzymać nawet dwa razy więcej pieniędzy, bo mimo gwarantowanej w kontrakcie kwoty, każda nadwyżka to zysk nie tylko dla MP & Silva, ale także dla nich. Dlaczego Ekstraklasa S.A. decyduje się na oddanie praw telewizyjnych do pośrednika? Władze spółki liczą na agresywną postawę swoich partnerów, którzy mają bardzo duże doświadczenie i możliwości w tej dziedzinie. Handlują skutecznie na wielu rynkach, m.in. azjatyckim, prawami do Premier League, mistrzostw świata i Ligi Mistrzów. Zasadą współpracy jest prosta kalkulacja: zarobek dla ekstraklasy to także ich zarobek. Gdyby nie zdecydowano się na ofertę MP & Silva, ESA byłaby skazana w zasadzie na wybór między dwoma rozwiązaniami – oddaniem praw do Cyfrowego Polsatu lub nc+. Zawężony rynek i sprzedaż przeprowadzona na zasadach przetargu mogłaby się skończyć nawet zawarciem kontraktu znacznie mniejszego niż obecnie obowiązujący. Nie zdecydowano się też na drugie popularne rozwiązanie przy sprzedaży praw, czyli aukcję.
Na kolejnej stronie strażak z Gibraltaru, którego cytowaliśmy z Faktu, a także informacja, że z Gibraltarem zagramy bez piłkarzy występujących w naszej Ekstraklasie.
Łukasz Piszczek narzeka na drobny uraz mięśnia przywodziciela uda. Opuścił oba środowe treningi, nie będzie ćwiczył także w czwartek. Wczoraj cały dzień pracował z fizjoterapeutą. Dziś przejdzie tylko wstępny trening indywidualny. Do zajęć z pełnym obciążeniem wróci w piątek. – Nie jest to nic poważnego. Łukasza boli ścięgno po meczu ligowym. Chcemy mieć pewność, że będzie gotowy na niedzielne spotkanie z Gibraltarem. Szanse oceniam na 90 procent. Z takich drobnych kontuzji wyprowadza się zawodnika w dwa-trzy dni – powiedział lekarz kadry Jacek Jaroszewski. Dziś po porannym treningu kadrowicze dostaną od trenera Adama Nawałki wolne popołudnie. Nie wiadomo, czy będzie wycieczka do kina. Podczas czerwcowego zgrupowania w Gdańsku przed meczem z Litwą też byli w kinie i teraz niekoniecznie mają ochotę na powtórkę. Decyzja zapadnie spontanicznie. Po obiedzie kadrowiczów czeka sesja zdjęciowa dla sponsorów. Wczoraj po porannych zajęciach reprezentanci również mieli małą atrakcję. Polscy rugbyści, którzy w sobotę przy Konwiktorskiej grają ze Szwecją, nominowali ich do wykonania Ice Bucket Challenge. PZPN podszedł do sprawy prestiżowo – specjalnie na tę okazję wypożyczył koparkę. Wodę nalano do łyżki, potem – zgodnie z zasadą – dołożono lód i zawartość została wylana na piłkarzy ustawionych przed wejściem do hotelu Hilton.
Maciej Rybus w rozmowie z dziennikarzem PS przyznaje, że chciałby zamienić gwizdy na oklaski. Przyznajemy: akurat w starciu z Gibraltarem jest na to realna szansa.
Ciśnienie na sukces jest duże?
– W nas? Tak. Ostatnio wyłącznie poprawialiśmy kibiców. Teraz droga na francuskie EURO jest otwarta, a rywale w zasięgu. Musimy sprostać wyzwaniu. Awans to obowiązek. Łatwiej nie będzie. Nie ma się co oszukiwać, jeśli się nie uda, to będzie tragedia i katastrofa. Chcemy dać sobie i kibicom radość. Ta drużyna ma jakość i potrafi wygrywać. Umiejętności niektórych zawodników wielu może nam zazdrościć. A;e rywale nadrabiają braki zgraniem, kolektywem i dyscypliną taktyczną. U nas też najważniejsza będzie drużyna. Na razie z kadrą przegrałem EURO 2012 i eliminacje brazylijskiego mundialu. Marzę by pojechać na wielki turniej i zagrać fajne mecze. Niestety ostatnio w kadrze słyszeliśmy więcej gwizdów niż oklasków. Zdajemy sobie sprawę, że słabą grą nie zasłużyliśmy na pochwały.
Wszystkie przedmeczowe rozmowy naszych kadrowiczów są takie same.
Idziemy dalej – poczytać o talencie za 2 miliony. Trener Śląska Wrocław już podjął decyzję, że w meczu 1/16 Pucharu Polski z Widzewem w bramce wystąpi 18-letni Jakub Wrąbel.
Wrąbel wiosną podpisał umowę ze Śląskiem, której ważność wygasa dopiero w czerwcu w 2018 roku. Nieoficjalnie mówi się, że w kontrakcie ma wpisaną kwotę odstępnego: 2 mln euro. To pokazuje, że szefowie Śląska zdają sobie sprawę ze skali jego talentu. Zagraniczny klub jest w stanie wyłożyć kiedyś na stół takie pieniądze, pytanie tylko, czy Wrąbel na taką transakcję będzie zasługiwał. Na razie bowiem w grę wchodziło wypożyczenie go tylko do Chojniczanki, ale ostatecznie władze klubu uznały, że lepiej, żeby młody bramkarz trenował z ekstraklasowym zespołem, zamiast choćby regularnie grać w przeciętnej pierwszoligowej drużynie. – Szczególnie młody bramkarz musi czuć, że wiąże się z nim poważne plany. Kuba jest już pełnoprawnym zawodnikiem Śląska, zdobywa bezcenne doświadczenie, choć w lidze broni Pawełek – tłumaczy trener Pawłowski. W pucharowym meczu z Widzewem, który 23 września odbędzie się w Łodzi, Wrąbel ma jednak zagrać w podstawowym składzie. – Mam taki pomysł, ale do meczu jest jeszcze trochę czasu – zastrzega Pawłowski. Stawianie na zdolnych rezerwowych bramkarzy w meczach pucharowych nie jest wynalazkiem trenera Śląska. Często tak robią trenerzy z lig zagranicznych – choćby Arsene Wenger, dając w poprzednich sezonach szansę gry rezerwowemu w lidze Łukaszowi Fabiańskiemu. Natomiast w 2013 roku w rozgrywkach Pucharu Polski w bramce Legii stawał Wojciech Skaba i to właśnie dubler Dušana Kuciaka zdobył ze swoją drużyną trofeum…
Tekst o tym, że Piast wydał sporo na wzmocnienia cytowaliśmy ze Sportu, to że Machado musi wiele poprawić w grze Lechii to oczywistość, więc kończymy Eduardsem Visnakovsem. Okazuje się, że nie był aż tak drogi jak pierwotnie informowano. Kosztował ok. 150 tys. euro.
Po parafowaniu umowy pojawiły się informacje, że Ruch zapłacił za byłego piłkarza Widzewa aż 400 tysięcy euro, czyli prawie tyle, ile zarobił występując w europejskich pucharach (UEFA wpłaciła chorzowianom za dojście do czwartej rundy Ligi Europy łącznie 420 tys. euro). – To zawyżona kwota. Nie stać nas na płacenie milionów złotych za piłkarzy – przekonuje PS doradca ds. zarządu Mariusz Klimek. Z naszych informacji wynika, że Łotysz, który podpisał trzyletnią umowę, kosztował około 150 tysięcy euro, ale ma w swojej umowie zapis, że znaczny procent z kolejnego transferu trafi na konto Widzewa Łódź. W Chorzowie panuje zresztą przekonanie, że Višnakovs będzie zdobywał seryjnie bramki i na Górnym Śląsku wypromuje się lepiej niż w Łodzi. Napastnik nie ukrywa, że marzy o występach w Bundeslidze. Jednak zanim tam trafi możliwe, że będzie grał w Chorzowie razem ze swoim bratem Aleksejsem, który w sierpniu podpisał roczną umowę z mołdawskim klubem Zimbru Kiszyniów, ale za pół roku będzie szansa na skrócenie kontraktu, a wtedy skrzydłowy może przyjechać do Polski i dołączyć do Eduardsa.