Może i nie uświadczyliśmy zamknięcia okienka transferowego równie aktywnego, co Anglicy, ale i tak było wesoło. Na przykład Ruch Chorzów potrafił 12 sierpnia ogłosić transfer Sabiena Lilaja, lecz teraz okazuje się, że reprezentant Albanii wciąż gra w najlepsze dla swojego byłego – rzekomo – klubu. Sprawa urzekła nas tym bardziej, że bez zawracania gitary jakimiś przepisami, głos zabrał głównodowodzący pionem sportowym Niebieskich, Mariusz Klimek, chcąc zgłaszać ją do UEFA…
Nie od dziś wiadomo, że 14-krotni mistrzowie Polski groszem nie śmierdzą. Dlatego już w pierwszym zdaniu po wstępie, musimy odnieść się do wypowiedzi Klimka, którą dziś na swoich łamach zamieścił serwis sportslaski.pl. Popatrzmy, co pan Mariusz zmalował.
– Nie jesteśmy w stanie ocenić postępowania Lilaja, za to wystąpimy do europejskiej federacji o ukaranie zawodnika i zadośćuczynienie za to gigantyczne nieporozumienie. Przez sprawę Lilaja zostaliśmy bez “dziesiątki”, ktoś poniesie więc tego konsekwencje – zapewnia Klimek.
Szkoda czasu, by skarżyć się do UEFA. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że przeczytawszy takiego maila, pan siedzący za biurkiem oznaczy na przyszłość adres chorzowian jako spam. Wszystko dlatego, że z tego typu problemami należy zgłosić się bezpośrednio do FIFA. Podpowiemy, że w zależności od szczegółów sprawy, które nie ujrzały światła dziennego – albo do FIFA Players Status Committee, albo do FIFA Dispute Resolution Chamber.
Ale kontynuujmy. Aby wytłumaczyć wam dosłownie w paru zdaniach, o co chodzi z tym Lilajem, przed wami szybka ściąga z tego, co ukazało się w polskich mediach. Od razu zaznaczmy: tak, zachowaliśmy chronologię zdarzeń.
1. 12 sierpnia strona oficjalna Ruchu Chorzów ogłasza, że albański rozgrywający związał się z nimi roczną umową z opcją przedłużenia jej o kolejny sezon. I raczej nie było to pieprzenie trzy po trzy, na dowód fotka poniżej.
Fot. ruchchorzow.com.pl
Tak więc Lilaj do Chorzowa musiał przyjechać, przejść badania, podpisać kontrakt, a dopiero później pozować do zdjęć z koszulką. Nie inaczej. Następnie 25-latek miał wrócić do ojczyzny, gdzie planował załatwić formalności wynikające z przeprowadzki.
2. Prezes Skenderbeu Ardjan Takaj informuje za pośrednictwem oficjalnej witryny mistrzów Albanii, że Lilaj wcale nie rozwiązał kontraktu obowiązującego do końca czerwca 2015 roku i wystąpi w najbliższej ligowej kolejce.
3. 20 sierpnia, a więc osiem dni po parafowaniu umowy z Niebieskimi, niezdecydowany Sabien pojawia się na boisku w drugiej połowie meczu byłego (?) klubu Skenderbeu Korce z Elbasani.
4. Klimek podkreśla, że dokładnie zapoznali się z tym, jak zbudowany był kontrakt Lilaja w Skenderbeu i że znajdowała się tam klauzula umożliwiająca zawodnikowi rozwiązanie umowy za porozumieniem stron w przypadku, gdyby Albańczycy na określonym etapie odpadli z eliminacji do Ligi Mistrzów. 22 lipca, na samym początku, już w 2. rundzie gorszym bilansem bramek ulegli BATE Borysów.
5. Wczoraj kończy się okienko, Lilaj jest w Albanii.
***
Na pierwszy rzut oka łatwo o wniosek: spór dotyczy tego, z kim Lilaj ma ważny kontrakt. To nie żużel. Jeżeli więc w Chorzowie czują, że zostali zrobieni w bambuko, niech się odwołują, byle nie do UEFA. Gdyby Klimkowi i jego świcie udało się wykazać, że podpisali wolnego zawodnika, a cwaniaczek – z nieuzasadnionej przyczyny nie wracając z Albanii (podpisał tam nowy kontrakt?) – nie wywiązuje się z warunków umowy, zostanie zawieszony na okres od czterech do sześciu miesięcy. Dodatkowo Ruch może wystąpić o odszkodowanie, czyli – paradoksalnie – na niedoszłej transakcji jeszcze zarobić…