Reklama

W Italii zmiana warty. Tavecchio, Conte, Opti Poba i banany

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2014, 14:53 • 6 min czytania 0 komentarzy

Nikt już dawno nie wzbudzał na Półwyspie Apenińskim tylu emocji, co świeżo mianowany szef włoskiej federacji piłkarskiej (FIGC) Carlo Tavecchio. 71 lat na karku, przedstawiciel starej szkoły i uosobienie konserwatywnej strony we włoskim calcio. W walce o fotel prezesa stanął z nim w szranki faworyt „młodych”, czyli legenda Milanu Demetrio Albertini. Mimo, iż były znakomity pomocnik był faworytem dziennikarzy i kibiców, poległ w trzeciej turze głosowania. Dlaczego zatem nowy szef FIGC wywołuje tyle emocji? Powodem jest jego niewyparzony język, ale to tylko jedna strona medalu.

W Italii zmiana warty. Tavecchio, Conte, Opti Poba i banany

Od czego zaczęła się cała afera? Chodzi oczywiście o niesławną wypowiedź Tavecchiego, w której odniósł się do masowego napływu piłkarzy na Półwysep Apeniński: „Anglicy identyfikują wszystkich, którzy chcą u nich grać (w Anglii ciężko uzyskać pozwolenie na pracę) i jeśli są profesjonalistami, pozwala im się na to. U nas na przykład pojawia się taki Opti Poba (fikcyjne nazwisko), który jeszcze niedawno jadł banany, a teraz gra w pierwszym zespole Lazio… W Anglii trzeba najpierw pokazać swoje CV”. Nie trzeba mówić, że wypowiedź ta wywołała prawdziwą awanturę.

Oburzeni byli wszyscy – od piłkarzy i trenerów aż po środowisko mediów i polityki. Prasa zażądała rezygnacji z kandydowania na stanowisko szefa włoskiej federacji, a „La Gazzetta dello Sport” zorganizowała nawet sondę. Nie było zaskoczenia – ponad 90% ludzi uznało, że w obecnych okolicznościach Tavecchio powinien wycofać się z kampanii wyborczej. „La Republicca” nazwała go znowu „niemoralnym”, a prasa była jednomyślna. Sam działacz miał jednak inne zdanie na ten temat: „Przyjmuję całą krytykę za moje słowa, ale nie jestem rasistą i całe moje życie o tym świadczy”. Smród sie jednak rozniósł, a wyjaśnień oczekiwali wszyscy, na czele z FIFA, UEFA i Unią Europejską. Poparcie dla Carlo wycofały m. in. Sampdoria i Fiorentina. Najlepiej zachowała się jedna z mniejszych piłkarskich organizacji, wysyłając do włoskiej federacji kosz z bananami, dołączając wymowny bilecik – „Od Opti Poby”.

Nie ustawały także domysły. Kogo miał na myśli? Czy chodziło o „Dziadka” Minalę (któremu nomen omen Carlo bardzo pomógł)? A może chodziło o Paula Pogbę? Wiadomo, z jakimi problemami na tle rasistowskim zmagają się od lat Włochy. Kevin Prince Boateng zszedł kiedyś z boiska na znak protestu, a jeszcze w maju kibice Atalanty zostali ukarani po tym, jak obrzucili bananami Kevina Constanta. Wszelkie kwestie dotyczące Mario Balotellego już przemilczymy. Tavecchio dał się poznać jako człowiek, który nie myśli co mówi. Nie można odmówić mu jednak jednego – pomijając gafy, to mimo wszystko doświadczony działacz i dość dobry organizator. Czy to jednak odpowiednia osoba na to stanowisko?

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Wracając do wyborów – w zjeździe wyborczym uczestniczyło 278 delegatów i jak napisaliśmy wcześniej, w trzeciej turze wygrał właśnie Carlo. Skoro wylał się na niego tak ogromny potok krytyki, dlaczego mimo wszystko wybrano go na to stanowisko? Odpowiedź jest prosta – Carlo jest przedstawicielem starej gwardii, trzymającej się dość mocno w Italii. To taki włoski beton FIGC. Tavecchio był wspierany przez całe wybory nawet przez AC Milan, którego piłkarze przecież najczęściej borykają się z rasizmem.

Na klub z Mediolanu spadła za to fala krytyki, ale wnioski są oczywiste – „starzy” trzymają się razem. Berlusconi też już nie jest trzydziestolatkiem, chociaż za takiego chciałby uchodzić (ale to już inna bajka). Reszta jest za to nieważna. Co z tego, że Milan – walczący z rasizmem – poparł gościa, którego wypowiedź zabrzmiała jednoznacznie, a kompletnie olał swojego człowieka, jakim był Albertini? A sam Tavecchio? Zna wszystkich, stoją za nim lata układów, poparcie działaczy. Znacie to skądś?

Popatrzmy także na inne działania Tavecchio. Od lat wspiera futbol kobiecy, chociaż oczywiście złapano go na mało wyrafinowanych wypowiedziach na ten temat. Zdarzyło mu się „błysnąć” seksistowskimi wypowiedziami, a kobiecą piłkę nazwał kiedyś „niepełnosprawną”. Pomijając Opti Pobę, od lat jest za zniesieniem rasizmu, opowiada się za calcio dla każdego, powszechną tolerancją itp. Głosił także potrzebę reformy (o tym dalej). Hipokryzja, działanie pod publiczkę? Czy tylko niewyparzona buzia, a w głębi myśli inaczej? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy, ale jego pierwszy ruch jako nowego szefa FIGC odebrano bardzo dobrze. Chodzi oczywiście o postać nowego szkoleniowca „Squadra Azzurra”, czyli Antonio Conte. Tavecchio potrzebował czegoś mocnego i niespodziewanie pojawił się Conte.

Po nieudanym mundialu dyskutowano nad reformą włoskiej piłki, zmianą modelu szkolenia, nowymi władzami. Do dymisji podali się szef FIGC Giancarlo Abate oraz selekcjoner Cesare Prandelli. Dumano nad możliwymi kandydatami: a może Mancini, a może Allegri (osobiście nie wiemy, co ludzie calcio w nim widzą), na radarze był także Spaletti. Kiedy Antonio Conte odszedł z Juventusu stało się jasne, że to on jest pewniakiem do posady nowego trenera kadry narodowej. Kiedy Tavecchio wygrał, nie minęły 24 godziny i już był dogadany z Conte. Nie musimy mówić, że wybór ten przyjęto z euforią, odwrotnie do osoby Carlo. Nowy prezes rozegrał także dość sprytnie kwestię wynagrodzenia, ponieważ związek nie mógł zapewnić nowemu selekcjonerowi odpowiedniej pensji. Nic prostszego – FIGC daje półtora miliona, dwa i pół wykłada sponsor reprezentacji Puma.

Image and video hosting by TinyPic

Opinie na temat Tavecchio są przeważnie negatywne. Podchodząc uczciwie do sprawy to nie ma opcji, żeby przeczytać o nim cokolwiek pozytywnego w prasie. Dla kibiców, mediów i wielu zespołów to krok w tył, kultywowanie betonu plus zgoda na żenujące wpadki słowne nowego prezesa. Z drugiej strony Carlo ma duże doświadczenie, angażował się także w wiele projektów i pomógł paru osobom. W samych strukturach federacji nowy boss działa od 1999 roku, przyjrzyjmy się zatem kilku jego pozytywnym – dla odmiany – postawom.

Reklama

Pozytywnie o Tavecchim mówią przede wszystkim ci, których tak rzekomo ma nienawidzić. Fabio Liverani, który jest synem Somalijki i Włocha wypowiedział się o nowym prezesie FIGC w samych superlatywach. Według byłego reprezentanta Włoch Carlo zawsze dbał o akceptację imigrantów, a także różne formy futbolu – dziecięcy, kobiecy, amatorski. Amatorom pomagał także w Togo, pomagając organizować dla nich rozgrywki. Najwięcej zawdzięcza mu chyba jednak wspomniany Joseph Minala. Chłopak miał mieć testy w Milanie, ale nieuczciwy agent wziął od jego rodziny pieniądze, a jego samego zostawił na dworcu. To Tavecchio pomógł mu osobiście i dzisiaj Minala gra w… Lazio, które stało się elementem niesławnej już wypowiedzi. Nie jest jednak tajemnicą, iż Carlo był bardzo wspierany przez Claudio Lotito, czyli prezesa właśnie Lazio Rzym. Przypadek?

Domysły się mnożą, ale należy na koniec zauważyć coś innego – Włochy to kraj paradoksów. Z jednej strony mamy usilne dbanie o poprawność polityczną i nagonkę mediów na Tavecchio, z drugiej strony jest FIGC, która głosiła potrzebę zmian, a wybrano prawdziwego dinozaura. Popatrzmy na reprezentację, na ligę. Mamy czarnoskórego Balotellego, a na przeciwnym biegunie zdeklarowanego faszystę Christiana Abbiatiego, otwarcie mówiącego o swoich przekonaniach. Kibice są nie lepsi – na trybunach agresja, rasizm, nietolerancja. Stadiony coraz starsze, liga coraz gorsza. Zachodnie media śmieją się, nazywając włoską federację i Serie A „Ligą Oldbojów”.

Albertini nie ma wiedzy i doświadczenia, ale mógł wnieść tak potrzebny powiew świeżości. A Tavecchio? Cenimy jego staż, ale czy 71-letni działacz powinien stać na czele zmian, mających na celu poprawę kondycji calcio? Włoska prasa kpi – przez 15 lat siedział spokojnie, był vice prezesem FIGC i jakoś wcześniej nie przeszkadzały mu różne kwestie, a teraz nagle zapragnął robić rewolucję… Czy Carlo Tavecchio cokolwiek zmieni? Nie tylko włoska prasa jest mu przeciwna. Sunday Oliseh w wypowiedzi dla BBC stwierdził, że ” to czarny dzień dla futbolu”. Inni poszli jeszcze dalej, pisząc: „Ten wybór sprawia, że próba wprowadzenia włoskiego futbolu w XXI wiek to nic innego, tylko jawna kpina”.

Kuba Machowina

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...