Lekko nie ogarniamy dzisiejszych powołań Adama Nawałki na pierwszy mecz eliminacji z Gibraltarem. W ataku obok Roberta Lewandowskiego znalazł się Arkadiusz Milik, a to oznacza, że napastnik Ajaxu nie pomoże reprezentacji U-21 w awansie do mistrzostw Europy, bo będzie w tym czasie kopał w jakimś Faro. Wciąż liczymy, że to przeoczenie, że zaraz ktoś ten błąd naprawi. Seniorzy seniorami, ale zabieranie najlepszego w Europie strzelca U-21 w tak kluczowym momencie, poważne do końca nie jest.
Przypomnijmy: kadra U-21 jesienią tamtego roku ograła Grecję 3:1. Hat-tricka ustrzelił właśnie Milik. 9 września znowu zmierzy się z Grekami i potrzebuje punktu, by awansować do finałowej fazy eliminacji mistrzostw Europy. Dwa dni wcześniej swój mecz gra kadra Nawałki i niby selekcjoner ma prawo powiedzieć: nie lekceważę nikogo, biorę najlepszych, ale z drugiej strony, czy naprawdę aż tak mocno potrzebuje Milika? Z Gibraltarem? Jak ktoś już nie pamięta, to kraj z jednym stadionem i rubrykami sportowymi, gdzie zamiast o piłce pisze się o podsumowaniu ubiegłorocznych dokonań lokalnych wędkarzy.
Nawałka widocznie drży. Tak mocno trzęsie portkami, że Milika Dornie nie odda. Niech jeszcze weźmie Żyrę albo Janickiego. Niech wzmacnia ile wlezie, bo to faktycznie będzie obciach przegrać albo zremisować z bankierami (bo kelnerów tam chyba nie ma). Ile Nawałka zyska na tym, że powoła Milika? Niewiele. Ile straci Dorna, jeśli w ataku zamiast najlepszego strzelca będzie musiał postawić na Przybyłkę? Możliwe, że całkiem sporo.
Pachnie to niestety lekkim sabotażem i krótkowzrocznością. Najlepszy piłkarz U-21 będzie straszył Gibraltar zamiast pomóc kolegom w najważniejszym meczu od lat. Komuś sufit spadł na głowę. Ktoś nie ogarnia. I jeszcze ten Mączyński w kadrze. Cionek…
Dajcie Nawałce kubeł z lodem. Niech zrobi splasha.
Fot. FotoPyK