Etyka. Wiecie co to jest? Na pewno nie. Hm, tak sobie postanowiłem zacząć, żeby było w miarę mądrze. Otóż, spośród rozlicznych zajęć w życiu, takich zwykłych jak jedzenie i spanie, studiowałem też filozofię na uniwersytecie. I jedną z najważniejszych dziedzin tejże była – etyka.
Tak w skrócie, to uczciwość, moralność i normalność, przyzwoitość i czasem szlachetność, wielkość, powód do dumy, honor, wiara, wierność. Oj, mnóstwo tych cech, które gatunek ludzki odróżniać powinien. Czy odróżnia?Otóż z tej etyki (akcent na pierwszą literę, a nie na przedostatnią sylabę jak zawsze w polskim, inne wyjątki to fizyka i matematyka), z tej całej etyki nie zapamiętałem nawet nazwiska wykładowcy. Ale… pamiętam wszystko co mówił. A robił to ciekawie i oryginalnie, wyjątkowo.
Mianowicie tydzień w tydzień, opisując etyczne poglądy filozofów, dawał ten sam przykład. Identyczny. Znajdujesz na ulicy portfel z pieniędzmi. No i jakbyś się zachował będąc Sokratesem? A po tygodniu Platonem. Potem świętym Tomaszem z Akwinu bądź Augustynem, Jezusem, Mojżeszem, Morusem, Erazmem, Leibnitzem, Heideggerem, wreszcie kantem?
No i dyskusja zawsze parogodzinna (ale można było w jej trakcie palić papierosy, wyjść do Harendy na browar i grać w szachy), otóż my – młodzi i z pozoru uczciwi – raz za razem dostawaliśmy lekcję. Otóż filozofowie, w znaczącej przewadze, taki znaleziony portfel zwyczajnie by zajebali (ukradli, zwędzili, podpieprzyli – na złodziejstwo jest pół miliona określeń, także pożyczyli…). Otóż jak portfel leży na ulicy – większość ludzi go podpierdoli. Jak Celtic Glasgow.
Jasne, znajdziecie wyjątki. Na przykład Immanuel Kant z Królewca (pruskiego, ale polskie nazwisko). Otóż wymyślił on na tysiącu stron dzieł nudnych jeden tekst imponujący. Mianowicie „imperatyw kategoryczny”. Co to takiego? Wyjaśnił tak: „Postępuj w myśl takich zasad, wobec których miałbyś życzenie, by stały się prawem powszechnym”.Mówiąc inaczej – nie chcesz żeby kradli, samemu nie kradnij, żeby zabijali – nie zabijaj. To w dekalogu jest zresztą w każdej religii, nawet u muzułmanów, a u katolików z Celtiku (ja bym ich wszystkich ekskomunikował, bo ten biedny Bereszyński nie grał w trzech meczach), więc u katolików z Glasgow powinno być to wryte w mózgi.
Ale – i znów przywołam wykłady z etyki – otóż większość filozofów uważała, tych najwybitniejszych, że jednak portfel należy zajebać, bo ludzie skażeni grzechem pierworodnym (i też, kurwa, przez jabłka!) są słabi, podli, grzeszni, niewierni, fałszywi, brudni i dopiszcie co chcecie. Chrystus dał się nawet za to wszystko ukrzyżować.
Większość oczywiście grzeszy, zdecydowana większość, i my też. Żydzi uważają jednak, że w każdym pokoleniu jest 36 sprawiedliwych. Może i aż tylu, ale nie w Szkocji. Nie bez powodu cywilizowani Rzymianie podbili Brytanię, ale od nagusów z północy odgrodzili się Wałem Hadriana, czyli murem z kamieni. Dwa tysiące lat temu zauważyli, że tam raczej nie ma czego szukać, poza nabiciem sobie guza.
Mówiąc wprost – etyka jest jedynie moralnym postulatem. Jak u tego księdza, pokerzysty i dziwkarza, znanego złodzieja, który mówił z ambony: nie czyńcie jako ja sam czynię, tylko jako nauczam!
Tak samo ten Celtic będzie dalej bredził o wierze, uczciwości i honorze, a tłukł kasę. A w ramach fałszu zapewne zaproponuje Legii towarzyski mecz pojednania i jakąś jałmużnę. Otóż od razu mówię: Polak na łaskę to kładzie laskę.
Tak Szkocja podziękowała nam za obronę swojego nieba, za niewolniczą pracę też. Polska i Legia od tego nie upadną, być może nawet ograbimy kogoś jeszcze słabszego i biedniejszego, tak zresztą robiliśmy setki lat w Europie. W Lidze Mistrzów wtedy byliśmy nie do pobicia. Od morza do morza.
Zatem pamiętajmy, że wszystko przez kobietę – przez Ewę. Ale gdyby ona nie ukradła jabłka, no to i nas by nie było. Choć już potomstwo miała marne – Kain zabił Abla…
Dobra, wykłady z filozofii raz na parę lat wybaczcie, ale jak ktoś poświęci minutę na samoocenę, wystarczy.
I co do ocen – do tej filozofii wrócę, bo niezwykle to skomplikowana dziedzina nauki. Zdaję egzamin końcowy, ale nic nie rozumiem, za trudne. Ale wchodzę. Brodaty profesor, jak to filozof, pyta o coś z Tomasza z Akwinu…
– No nie wiem…
– No to może powiedziałby pan o monadach Leibniza…
– Nie bardzo pamiętam…
– To proszę opisać koło hermeneutyczne Heideggera, to będzie pytanie decydujące!
– No, niestety, nie rozumiem nic a nic!
I w strachu czekam na bombę, indeks leży. A brodacz mówi tak:
– To było pytanie decydujące, czy dwójka czy czwórka. A ponieważ pan nie odpowiedział, no to… cztery i pół.
* * *
Tak na marginesie, moje matołki (mówię tez tak do swoich dzieci, spoko, bez urazy), otóż profesor Balcerowicz skomentował fakt, iż tak mało ludzi chce studiować na wydziale filozofii. I powiedział jak zwykle mądrze: że nie trzeba na filozofię zdawać, wystarczy by na każdych studiach był jeden przedmiot z tej dziedziny. Logika!
Otóż etyka przegrywa z logiką. Ta każe ukraść portfel, i nic już na to nie poradzimy.
Połóżcie portfel z 10 mln euro na ulicy. I czekajcie czy do was wróci.
Otóż, myślę że wątpię. Myślę, że nie wróciłby nawet taki ze 100 euro. Oddalibyście? Ja nie wiem.
Bo z filozofii warto zapamiętać jeszcze jedno zdanie księdza:„Tyle o sobie wiemy, na ile zostaliśmy sprawdzeni”.