Wiosną przyzwyczailiśmy się, że w większości meczów nazwisko „Furman” widniało w gronie zawodników rezerwowych Tuluzy. – Jestem świadomy, że on potrzebuje tutaj trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do innych wymagań fizycznych. Wiedziałem o tym wcześniej, dlatego nie ukrywam, że prawdziwą szansę Dominik dostanie w nowym sezonie – zapowiadał trener Alain Casanova. Szkoleniowiec, który – to istotne – był jednym z głównych orędowników sprawdzenia kapitana polskiej młodzieżówki na południe Francji. Tyle tylko, że nadchodzi pierwsza kolejka, zaglądamy do kadry, a tam… po Furmanie ani widu, ani słychu.
Z tego względu postanowiliśmy sprawdzić, co słychać u byłego legionisty, zwłaszcza że w pierwsze letnie sparingi zaczynał przecież w wyjściowym składzie. Przy okazji zrobiliśmy precyzyjny rekonesans wśród tamtejszych dziennikarzy, dzięki czemu mamy pełny obraz położenia, w jakim się znalazł. Przed wami sytuacja, w jakiej znalazł się Furman rozłożona na czynniki pierwsze, a dokładniej na sześć punktów.
1. Musicie wiedzieć, że Tuluza gra systemem 3-5-2, w którym Furman docelowo jest przewidziany jako najbardziej cofnięty z trójki środkowych pomocników. Ma uczestniczyć w rozegraniu piłki, a także asekurować kolegów z drugiej linii.
2. Na „szóstce” niepodważalną pozycję ma Abel Aguilar, reprezentant Kolumbii. To właśnie jego zastępował Polak w pierwszych tygodniach okresu przygotowawczego. I jeśli chociaż przez moment łudził się, że z bardziej doświadczonym rywalem ma szansę rywalizować, bo ten dostał po mundialu dłuższy odpoczynek, to szybko dostał solidnego gonga. Koledzy zrobili bowiem Aguilara kapitanem drużyny, co zaakceptował trener. Sygnał jest zatem czytelny: to on ma być czołową postacią i raczej rzadko będzie schodził z boiska przed czasem. Aha, jego zastępcą został Etienne Didot, również środkowy pomocnik, grający odrobinę wyżej.
3. Na domiar złego sensacyjnie wyskoczył Yann Bodiger, niespełna 19-letni defensywny pomocnik z rezerw, wychowanek Tuluzy. Na obóz do Hiszpanii wyjechał jako uzupełnienie, akurat było wolne miejsce po tym, jak z wypożyczenia wrócił Clement Chantome. Zdaniem lokalnych mediów, nigdy nie uchodził za wielki talent, ale w ciągu roku zrobił taki postęp, że… za rok o tej porze może go już tutaj nie być. Od razu – jak widać nie tylko u nas szybko promują piłkarzy – zaczęły się porównania do Moussy Sissoko, jeszcze niedawno gwiazdy Fioletowych. Czym konkretnie różni się Bodiger od Furmana? Wyższy, silniejszy, agresywniejszy, ale z drugiej strony słabszy w rozegraniu. Dlaczego więc to Francuz sobotnią inaugurację Ligue 1 rozpoczął w pierwszej jedenastce? Po prostu: gracz skuteczniejszy w defensywie sprawia, że drużyna tracąca wiele goli po stratach piłki na swojej połowie jest lepiej zabezpieczona. No dobrze, ale dlaczego Polak nie zmieścił się choćby na ławce? Ponieważ na niej zasiedli Sirieix oraz Trejo, przy czym ten ostatni w zeszłym sezonie należał do najlepszych w drużynie.
4. Wystarczy więc połączyć fakty, by zauważyć, że w tym momencie Furman na defensywnym pomocniku jest wyborem numer trzy, natomiast gdyby zastanowić się, czy mógłby grać wyżej, jako ósemka, gdzie przecież najczęściej w taki sposób był ustawiany w Legii… Pozostały dwa miejsca w składzie i przynajmniej trzech, a może nawet czterech stoi w kolejce przed nim. Ciekawe, że w czasie pierwszego półrocza parametry szybkościowo-skocznościowe piłkarza kupionego z Legii za blisko trzy miliony euro znacznie się poprawiły, co potwierdzają zarówno dziennikarze, jak i sam zainteresowany.
5. Jak Furman jest odbierany w Tuluzie? – Cichy, spokojny, ale i poirytowany. Brak mu zimnej krwi. Nikt nie ma uwag co do jego zaangażowania czy umiejętności, mało tego – trenuje dodatkowo, lecz za bardzo kolejne nieudane zagrania blokują mu głowę. Wtedy zaczyna grać asekurancko i statycznie, a Casanova oczekuje od szóstki przede wszystkim agresywności i dobrego pierwszego podania do przodu. Czy są szanse, że hierarchia się zmieni i Dominik otrzyma więcej minut? Przed okresem przygotowawczym było to prawie pewne, natomiast obecnie trudno sobie wyobrazić rezygnację z młodego Bodigera…
6. Czy każdy nowy zawodnik Tuluzy dostaje pół roku na aklimatyzację? Teoretycznie taki jest pomysł klubu, przy czym jednak zarówno Duńczyk Braithwaite (lato 2013), Francuz Boucher (tak jak Furman, zima 2014), Rumun Grigore czy Brazylijczyk Matheus (obaj lato 2014) do wyjściowej jedenastki wskoczyli niemal od razu.
* * *
Dopytujemy więc dzienikarzy z Francji: co stanęło na przeszkodzie naszemu?
– Bariera językowa? Grigore i Matheus nie mówią po francusku, a ich angielski jest odpowiednio słaby i bardzo słaby.
– Przygotowanie fizyczne? Trudno stwierdzić, bo w ostatnim czasie tylko on został sprowadzony do środka pola. Grigore to piłkarz już ukształtowany, a Matheus gra z lewej strony i bazuje na szybkości. Furman miał (ma) braki, lecz ciągle robi postępy i chwali go sztab.
– Trener go nie lubi (ha, ha)? Lubi, w końcu sam go chciał.
– Ale bardziej lubi Bodigera? Hmm…
– Więc? Porównując przypadek Furmana do transferów z ostatnich dwunastu miesięcy, jest jeden wniosek: gdyby był naprawdę świetny, to by grał. A że trafił na pozycje, które są w Tuluzie obsadzone nie dość, że najlepiej, to jeszcze najliczniej, ma problem. Ale nikt go nie skreśla…