Reklama

Lech postawił na Drewniaka. Czy lista wzmocnień ułożona jest alfabetycznie?

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2014, 15:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Szymon Drewniak wraca do Lecha Poznań. Co prawda zabrzanie w przerwie zimowej wypożyczyli go na dłużej, jednak oba kluby jakoś się dogadały. Jakoś, bo dzięki temu biedny jak mysz kościelna Górnik ma na wirtualnej liście płac jednego mniej, z kolei Kolejorz pozyskuje zawodnika na pozycje numer sześć łamane na osiem. Tyle teoria. A praktyka, niestety, dla kibiców z Poznania będzie smutna. Dlatego, że wzięli akurat Drewniaka, który tym drewniakiem rzeczywiście jest.

Lech postawił na Drewniaka. Czy lista wzmocnień ułożona jest alfabetycznie?

Wraca więc do stolicy Wielkopolski ananas, który lat ma 21 i dobre pięć sezonów temu zapowiadał się naprawdę porządnie. Tyle tylko, że dotychczas jego najgłośniejszy występ z pierwszej fazy pobytu w Lechu to pamiętne show, kiedy na Youtube tańczył jak dzik i pokazał dupę. Tak, to trochę przygnębiający fakt, może nawet – przyznajemy – odrobinę krępujący, że widzieliśmy dupę Drewniaka i to właśnie ona nam się z nim kojarzy, zamiast jakiegoś bardziej piłkarskiego wspomnienia.

Mowa przecież o profesjonalnym piłkarzu, a nie chippendalesie (tak to się pisze?).

Dobra, teraz nasze dygresje na bok. Czas przyjrzeć się temu, co takiego od lutego do sierpnia zrobił Szymon, że zasłużył na sportowy – bo tak to trzeba odebrać – awans.
– czy był wiodącą postacią zabrzan? Ani razu.
– czy mieścił się w podstawowej jedenastce? Względnie tak, choć głównie w wyniku szpitala, jaki zrobił się w szatni Górnika.
– czy strzelił gola lub zanotował asystę? Bramek brak, ostatnie podanie jedno.
– czy sprawiał swoją grą pozytywne wrażenie? Ni chuja.

Jeżeli mamy zatem wskazać powód, dla którego Drewniak wrócił do Poznania, musimy zerknąć w kadrę Lecha. Wąską – dodajmy od razu. Nie było pomysłem szczególnie rozsądnym wojowanie trzech frontów – Ekstraklasy, Pucharu Polski oraz Ligi Europy – dwoma środkowymi pomocnikami. Istniała bowiem dość duże – musicie się zgodzić, czy chcecie, czy nie – prawdopodobieństwo, że albo Linetty, albo Trałka po drodze się wysypią. Kartki, kontuzje, przemęczenie długim sezonem – oczywista oczywistość. Rozumie to każdy i wiedzcie, że nie jesteśmy naiwni – Rutkowski junior doskonale zdawał sobie sprawę, że kogoś trzeba będzie na tę pozycję sprowadzić.

Reklama

Rano czytaliśmy nawet rozmowę z nim, autorstwa Radosława Nawrota z Gazety Wyborczej. I wspomniał tam pan Piotr, że sprzedawać już nie muszą, ale gdyby zaistniała potrzeba, to mają gotową listę zastępców. Jako że kilka godzin później idzie w świat wiadomość: „Drewniak znów w Lechu, zastąpi kontuzjowanego Linetty’ego”, czujemy się skołowani. Ktoś po prostu pomylił listy, naprawdę chcemy w to wierzyć…

Sięgnięcie po gracza, który wypadł ze składu Górnika i rytm meczowy podtrzymywał w trzecioligowych (de facto czwarto ligowych) rezerwach jest skrajnym minimalizmem. Okazało się, że Jevtić lepiej wygląda, kiedy gra wyżej, okazało się, że za bardzo nie ma ciu ciu na transfery, no i padło na Drewniaka. Bo wychowanek i nie trzeba płacić.

Jednocześnie żywimy nadzieję, że wspomniana już lista Rutkowskiego ułożona jest alfabetycznie – w takim razie po Drewniaku do środka pola następny byłby Kamil Drygas, też wychowanek.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...