Kilkadziesiąt godzin temu, jak grom z jasnego nieba, gruchnęła wiadomość: Darvydas Sernas piłkarzem Wigier Suwałki. Żeby ująć to jak najkrócej i najcelniej: wszystko wskazuje na to, że do niedawna jeden z najlepiej zarabiających zawodników Ekstraklasy, którego jeszcze w maju minionego roku turecki Gaziantepspor zdecydował się wykupić, zamierza teraz kopać w drużynie beniaminka polskiej pierwszej ligi. Od pucybuta do milionera i z powrotem, w cztery lata.
Krok po kroku wygląda to dosyć spektakularnie:
Krok 1: 10 goli w premierowym sezonie w Ekstraklasie i transfer do Zagłębia Lubin.
Krok 2: Wygodne półtora roku w Lubinie z miesięczną pensją na poziomie 100 tys. zł.
Krok 3: Wypożyczenie do Gaziantepsporu. Udany start: 6 goli w 16 meczach
Krok 4: Transfer definitywny, na którym Zagłębie zarobiło ponad pół miliona złotych.
Krok 5: Fatalne półrocze w Turcji, 3 występy bez ani jednego gola
Krok 6: Wypożyczenie do Australii, do Perth Glory. 10 meczów, 1 bramka.
Krok 7: Roczny kontrakt z Wigrami Suwałki.
Sernas ma za sobą oczywiście bardzo kiepski okres. W ciągu ostatniego roku nie wybiegał nawet 750 minut i w dwóch ligach, tureckiej oraz australijskiej, zdobył zaledwie jedną bramkę. Ale Wigry… To jednak bardzo nisko, nawet jak na problemy tych rozmiarów. Nie przymierzając (bo Sernas takim piłkarzem nigdy nie był) to prawie tak jakby Paweł Brożek z Recreativo Huelva wrócił do Niecieczy.
Przedzwoniliśmy do Jacka Zielińskiego, który obecnie piastuje w Wigrach funkcję dyrektora sportowego, żeby nam rzeczowo wyłożył prostą sprawę: JAK DO TEGO DOSZŁO? Z perspektywy klubu, który – i tu nie ma żadnych wątpliwości – osiągnął spory sukces. Ściągając napastnika, który gdzie jak gdzie, ale w pierwszej lidze powinien jednak strzelać gole i w dodatku nie za wielkie sumy.
– Wiedzieliśmy, że Sernas szuka klubu, natomiast nie jest tajemnicą, że zależało mu na dalszych występach za granicą – mówi nam Zieliński. – Chciał grać w Turcji, my czekaliśmy, ale że tam nie wszystko potoczyło się po jego myśli, a czas płynął, w końcu mogliśmy przystąpić do bardziej szczegółowych rozmów. Prosił nas o czas na zastanowienie, ale w końcu go przekonaliśmy, że Wigry to dobre miejsce, żeby się pokazać i jeszcze odbudować. Cały proces trwał około dwóch tygodni.
Argumenty?
Zieliński mówi dalej: – Znaczącą rolę w przekonaniu Darvydasa odegrał jeden z naszych trenerów Donatas Ventevicius, Litwin, znają się od dawna. Myślę, że Sernas uwierzył, że poszukujemy napastnika o dokładnie takim profilu i grając u nas będzie mógł jeszcze raz zainteresować sobą silniejsze kluby. Będzie miał też blisko w rodzinne strony, około 100 kilometrów, choć oczywiście razem z żoną wynajął już mieszkanie w Suwałkach. Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby grając dla nas mógł dojeżdżać każdego dnia na treningi. Umówiliśmy się, że traktujemy to poważnie i z jego strony również widzę to podejście.
W Wigrach przyznają, że nie mają wielkiej wiedzy o tym, jak dziś Sernas prezentuje się piłkarsko, bo dopiero dziś zaczyna treningi. Ale na podstawie tego, co w przeszłości pokazywał w Ekstraklasie, spodziewają się, że w ciągu 2-3 tygodni powinien odpowiednio się wprowadzić.
Na koniec pewnie wypadałoby poruszyć drażliwy wątek finansowy, choć Zieliński przekonuje nas, że Sernas zgodził się na normalny kontrakt, mieszczący się w realiach polskiej pierwszej ligi. – Nie chcemy, żeby inni zawodnicy patrzyli na niego w dziwny sposób. Oczywiście będzie w górnym pułapie zarobków, ale nie robiliśmy dla niego żadnych szczególnych wyjątków.
Na koniec, z kronikarskiego obowiązku, dodamy tylko, że do tej pory pierwszym i najskuteczniejszym napastnikiem Wigier był niewątpliwie świetnie wszystkim znany Tomasz Tuttas.