Wrócimy jeszcze na moment do sprawy niedoszłej fuzji Floty Świnoujście ze Stalą Rzeszów. Fuzji, która w istocie fuzją miała nie być. To takie słówko, które wszyscy zaczęli stosować, my również, ale w rzeczywistości bezpodstawnie. Tak naprawdę mieliśmy do czynienia nie z próbą połączenia dwóch klubów, lecz z ordynarną transakcją handlową. Jakim cudem ktoś pomyślał, że to się uda?
W mediach przedstawiano całą operację jako połączenie dwóch klubów. Oczywiście to kompletny nonsens, żeby klub z Rzeszowa łączył się z klubem ze Świnoujścia, ale tak to mniej więcej przedstawiano. Tymczasem fakty są inne. Stal i Flota podpisały umowę handlową (warunkową). Tutaj możecie rzucić okiem na początek…
Kupujący i sprzedający. Trudno o bardziej precyzyjne sformułowania.
Umowa miała wejść w życie, jeśli 22 lipca zarząd PZPN przystempluje udział nowego tworu w rozgrywkach pierwszej ligi. Oczywiście nie mógł tego zrobić. To znaczy, w dawnych czasach prawo by się nagięło tu i tam, ale w tym momencie nie było na to szans. Rzeszowianie byli jednak niezwykle naiwni i za całą operację mieli zapłacić 1,3 miliona złotych plus VAT (a nie jak wcześniej pisaliśmy, 700 tysięcy złotych). Naprawdę tam muszą działać całkowici ignoranci, którzy dysponując takimi pieniędzmi nie są w stanie sportowo wygrać z biedną konkurencją…
Naprawdę trzeba być niespełna rozumu, by stworzyć taki dokument, a jednocześnie nie zapoznać się z podstawowymi przepisami. Między innymi takimi, że licencją nie można handlować.
Ale w zasadzie szkoda, że PZPN nie przyklepał tej „fuzji” podczas posiedzenia zarządu, ponieważ później sprawy potoczyłyby się absurdalnie. Zasięgnęliśmy opinii w KL i dowiedzieliśmy się, że na sto procent Stal Rzeszów nie otrzymałaby licencji na pierwszą ligę. Czyli: pieniądze zostałyby przelane (pierwsza rata) i… tyle. Rzeszów sam by siebie okiwał i to dopiero byłoby piękne. Mało tego, zgodnie z umową, raczej musiałby wypłacić wszystko, aż do ostatniej złotówki. Za nic. Cóż to byłby za piękny scenariusz, wymierzony w ludzi, którzy zamiast na boisku, chcieli wygrywać poza nim…