Na naszych oczach – po raz kolejny – rozgrywa się handel licencjami. Zamiast Floty, w pierwszej lidze ma zamiar wystąpić trzecioligowa Stal Rzeszów, która za licencję zapłaciła 700 tysięcy złotych. I do tej pory nikt tego głośno nie powiedział, więc czas na nas: TO NIELEGALNE. Jeśli Stal Rzeszów zostanie dopuszczona do gry w pierwszej lidze to tylko z pominięciem przepisów.
Znacie nasze zdanie na temat handlu licencjami. Nie ma sensu bawić się tutaj w eufemizmy i gładkie słówka: to zwyczajne skurwysyństwo, jedno z najpodlejszych posunięć, jakie można w ogóle wykonać w futbolu. Przekreślanie jedną biznesową transakcją historii, tradycji, kibiców i całej otoczki wokół klubu, przeniesienie licencji do innego miasta, obleśny awans sportowy przy zielonym stoliku (albo i pod zielonym stolikiem) – to wszystko hańba, dno i obrzydliwa demoralizacja. W takich momentach okazuje się, że zamiast umiejętności potrzebujesz banknotów, zamiast kreatywnych rozgrywających – kreatywnych księgowych, zamiast skutecznych napastników – skutecznych prawników.
Jeśli Stal Rzeszów ma 700 tysięcy złotych na licencję, to powinna mieć 700 tysięcy złotych na zbudowanie drużyny, która wywalczy awans do drugiej ligi, a później do pierwszej. Droga na skróty jest niedozwolona. Zdawało się, że te koszmary polskiego futbolu mamy już za sobą. Ale chyba nie do końca, skoro Kazimierz Greń – członek zarządu PZPN – zachwyca się pierwszoligową Stalą Rzeszów takimi słowami (cytat z jego bloga)…
– Ogromnie się z tego cieszę, ale wie pan, ta umowa została podpisana dosłownie kilka minut temu, bo ja na bieżąco wiem – wiem gdzie są niektóre osoby, co robią. Cały czas to pilotujemy. Ogromnie się z tego powodu cieszę, że mamy zespół w I lidze. Miasto, które liczy ponad 200 tysięcy mieszkańców i 20 lat nie miało I ligi – mamy. Zgodnie z prawem, jest takie prawo i zostało ono wykorzystane. Można je wykorzystać i ogromnie się cieszę. (…)
– Nie będzie żadnych problemów ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej?
– O wszystko zadbamy jako Podkarpacki Związek Piłki Nożnej. Zwołuję nadzwyczajny zarząd, gdzie ostatni dokument musimy zaakceptować przyjmując jako członka drużynę w szeregi Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. Wszystkie dokumenty wiozę osobiście do Warszawy w poniedziałek o 9 rano. Do wtorku, dopóki wszystko nie mamy jeszcze formalnie – cieszymy się ogromnie, ale musimy jeszcze dopilnować wszystko na zarządzie Polskiego Związki Piłki Nożnej, żeby wszystko przeszło zgodnie z literą prawa, bez żadnego naginania. Wszystkie dokumenty musimy do poniedziałku skompletować i osobiście je dostarczę.
„Zgodnie z literą prawa, bez żadnego naginania”? Cóż, to będzie trudne. A raczej wykluczone.
Po haniebnych licencyjnych zabawach w przeszłości, PZPN wprowadził w podręczniku licencyjnym zapis (artykuł 4.2.1.2 z podręcznika licencyjnego dla klubów pierwszej ligi w sezonie 2014/2015):
Niedopuszczalne są wszelkie zmiany formy prawnej Wnioskodawcy lub struktury jego przedsiębiorstwa (np. zmiana siedziby, nazwy klubu, jego barw, akcjonariatu), które prowadziłyby do uzyskania awansu do Rozgrywek I ligi, w oderwaniu od osiągniętego wyniku sportowego.
Zdawałoby się nam, że to wyczerpuje temat, ale słyszymy, że niektórzy szukają kruczków prawnych i starają się udowodnić, iż powyższy cytat w tym wypadku nie znajduje zastosowania. Ot, po prostu Stal Rzeszów połączyła się z Flotą (cóż za rozsądna fuzja, oba miasta przecież niemal ze sobą sąsiadują!) i teraz będą sobie razem za rękę maszerować w stronę zachodzącego słońca. Jednak nawet gdyby uznać – chociaż to przecież całkowicie niedorzeczna interpretacja, co trzeba podkreślać – że przytoczony przepis nie ma zastosowania w tym wypadku, to są jeszcze inne przepisy. Na przykład takie, które mówią, do kiedy kluby mogą się łączyć w ramach jednego procesu licencyjnego. I – hurra – wszelkie terminy już dawno minęły.
Ale nie, nie brnijmy nawet w terminy. Czy dojdzie do zmian prawnych wnioskodawcy lub też do zmiany struktury przedsiębiorstwa, jeśli Flotę zamienimy na Stal, a Świnoujście na Rzeszów i czy będzie prowadziło to do uzyskania awansu do rozgrywek I ligi w oderwaniu od osiągniętego wyniku sportowego? Oczywiście, że tak.
Nie interesuje nas, czy Flota zmienia nazwę na Stal, czy łączy się ze Stalą, czy może chce jej odsprzedać licencję (której sprzedawać nie wolno). Interesuje nas wyłącznie to, że nie jest możliwe dopuszczenie Stali do gry w pierwszej lidze w sezonie 2014/2015 przy jednoczesnym poszanowaniu przepisów. Nie, jakkolwiek by na to spojrzeć: nie jest to możliwe. Kluby mogą się połączyć, ale nowy twór nie może grać w pierwszej lidze. Czyli Stal Rzeszów może sobie za 700 tysięcy złotych kupić wszystkich piłkarzy Floty, podpisać z nimi nowe kontrakty i walczyć tam, gdzie jej miejsce: w trzeciej lidze.
Na razie środowisko milczy. Dlaczego przy przenoszeniu Polonii do Katowic ogólnopolska dyskusja trwała cały tydzień, głos zabrały wszystkie możliwe autorytety, a PZPN – głównie poprzez Jacka Masiotę – grzmiał o haniebnej praktyce sprzedawania licencji, a teraz poza komunikatem na 90minut.pl ciężko doczekać się jakiejkolwiek informacji o całym procesie? Jakieś grube ryby z Rzeszowa postawiły Stali warunek – będą finansować, ale w wyższej lidze? Tak futbol nie działa. Tutaj – przynajmniej w teorii i w myśl przepisów – awanse się wygrywa, a nie kupuje.
Na razie oszukana została Puszcza Niepołomice. Jeśli świnoujścianie naprawdę nie mieli już pieniędzy na wodę po treningach, powinni – jak kilka innych klubów w ostatnich latach – godnie pożegnać się z ligą, ratując miejsce najlepszemu ze spadkowiczów, który przy wycofaniu z ligi „Wyspiarzy” pozostałby na drugim szczeblu rozgrywkowym. Stomil Olsztyn uratował się po wycofaniu z rozgrywek Kolejarza Stróże, na miejsce Floty powinna wskoczyć nie trzecioligowa Stal, ale właśnie Puszcza Niepołomice, która zajęła w ubiegłym sezonie 16. miejsce. Ruch Radzionków w 2012 roku też wycofał się „za pięć dwunasta”, a Polonia Bytom przygotowująca się do gry na trzecim szczeblu rozgrywkowym nagle została wtłoczona na zaplecze Ekstraklasy. Też nie do końca uczciwe, też pozostaje niesmak, że spadkowicz zostaje w lidze, ale na pewno miejsce Floty bardziej należy się Puszczy, niż jakiemuś trzecioligowcowi z drugiego końca Polski.
Mamy nadzieję, że w PZPN ktoś się opamięta, pokaże palcem na konkretny przepis z podręcznika licencyjnego i zablokuje całą tę farsę. Zatopionej Floty pewnie już się nie uratuje, ale wciśnięcie na jej miejsce klubu z trzeciej ligi za 700 tysięcy złotych pokaże, że inwestowanie w sport nie ma sensu, gdy wystarczy inwestować w prawników.