Renomowana firma Deloitte jak co roku przygotowała raport na temat finansów w klubach ekstraklasy. Pod wieloma względami jest on wstrząsający. Zwłaszcza dla kibiców Wisły Kraków.
Znowu dostaliśmy wszystko czarno na białym, widać dokładnie, który klub się rozwija, a który zwija. No i fani „Białej Gwiazdy” mają problem: wygląda na to, że ten ich klub zwija się najbardziej. W ciągu roku jego przychody spadły o piętnaście milionów złotych, a wydatki na pensje piłkarzy pochłonęły – uwaga! – 147 procent wpływów! To oznacza, że spółka jest całkowicie nierentowna, źle zarządzana, obarczona umowami, których nie jest w stanie realizować. Naprawdę, to kosmiczny wynik.
Oczywiście, wydanie 147 procent budżetu na wynagrodzenia piłkarzy bierze się trochę ze specyfiki piłkarskiego biznesu, w którym umowy podpisuje się długoterminowe i gdy drastycznie spadają przychody (w przypadku Wisły: o piętnaście milionów), to nagle Excel zaczyna krwawić. Ale przecież ktoś jest za to odpowiedzialny, że umowy są takie, a nie inne i że struktura przychodów fatalna, chwiejna. Jeśli krakowianie pozostaną na obranym kursie, to za momencik może się okazać, że obejrzymy spektakularne bankructwo, zakończone np. brakiem licencji na grę w ekstraklasie. Aż trudno przywyknąć do myśli, że Wisła jest klubem biedniejszym niż Ruch Chorzów czy Górnik Zabrze, ale liczby właśnie na to wskazują. A największy problem polega na tym, że trudno chyba także uwierzyć działaczom, którzy wydają więcej, niż mają.
Nos nam podpowiada, że rok 2014 wcale nie musi być finansowo lepszy dla Wisły, a wręcz przeciwnie: nawet gorszy, bo przecież zdecydowanie w dół pójdą przychody z dnia meczowego… To już nie jest ekskluzywny jacht Bogusława Cupiała, to rozklekotana łajba, w której coraz trudniej pozatykać wszystkie dziury. Sami popatrzcie, jak zmieniały się wpływy klubów między 2012 i 2013 rokiem…
Całkowitym hegemonem jest Legia Warszawa, która miażdży konkurencję. Takich finansowych dysproporcji w naszej lidze nie było nigdy w historii. Co jeszcze ważniejsze, Legia nie tylko jest najbogatsza, ale też ciągle w stopniu najszybszym „rośnie”, co oznacza, że coraz bardziej odsadza peleton. Kiedy Wisła w rok straciła piętnaście milionów, warszawianie zarobili dodatkowe 28! Mało tego, same przychody z dnia meczowego Legii są wyższe niż cały budżet roczny „Białej Gwiazdy”! Idźmy dalej: przychody Legii z dnia meczowego wyniosły ponad 20 milionów, a to jest więcej niż budżety 10 klubów ekstraklasy. Finansowa MA-SA-KRA. Wartość przychodów marketingowych wyniosła 44 miliony złotych, a jeszcze w 2007 roku cały budżet Legii wynosił 16 milionów. Sami spójrzcie… Najpierw przychody wszystkich klubów…
A teraz niesamowita grafika, jak zmieniał się budżet Legii na przestrzeni ostatnich lat…
Co więcej można wyczytać z rankingu Deloitte? Przede wszystkim, polska liga wciąż jest biedna na tle konkurencji. Wprawdzie przychody cały czas rosną, ale ciągle nie możemy się równać z Holandią, Belgią, Austrią czy nawet Szkocją. O poważniejszych rozgrywkach nawet nie wspominamy. Wciąż też zbyt wiele płacimy piłkarzom, w stosunku do generowanych przychodów. Ale chyba nie da się tego niektórych działaczy oduczyć. Tutaj możecie zobaczyć, jaką kasę generuje nasza ekstraklasa na tle konkurencji…