120 tysięcy złotych – tyle musiał zapłacił Piotr Reiss za zorganizowanie własnego benefisu na stadionie Lecha Poznań.
To była całkiem fajna impreza. Lech Poznań 2014 zmierzył się z Lechem Poznań 2004 – tylko wynik niezbyt fajny, bo 0:0. Spotkanie przy Bułgarskiej było jednocześnie benefisem Reissa, który w barwach „Kolejorza” rozegrał 323 mecze ligowe i strzelił w nich 109 goli. Zazwyczaj – tak to się na świecie odbywa – koszty takiej imprezy pokrywa klub, który żegna swojego zawodnika. W Poznaniu panują jednak inne zasady. Reiss – aby zagrać z Lechem (to szczególnie godne podkreślenia) – musiał zapłacić rachunki. Za prąd, za ochronę, za catering, za sprzątanie itd. Razem wyszło 120 tysięcy złotych. Dobrze chociaż, że stadion mu użyczono.
– To rzeczywiście prawda – przyznał lekko zakłopotany, gdy do niego zadzwoniliśmy. – O tym, że tak będzie, wiedziałem od samego początku, więc nie mogę być zdziwiony i nie było to dla mnie żadną tajemnicą. Akceptowałem to. Lech trochę pomógł mi organizacyjnie, ale zapłacić muszę ja.
– Droga to była impreza? Słyszeliśmy o kwocie 120 tysięcy złotych?
– Droga, droga, ale kiedyś obiecałem kibicom, że się z nimi w taki sposób pożegnam – odparł Reiss.
W Poznaniu Reiss jest ikoną, ale widocznie zdaniem włodarzy Lecha na zorganizowanie mu meczu pożegnalnego nie zasłużył. Na zorganizowanie w pełni, czyli łącznie z pokryciem kosztów. Nie są to bardzo małe pieniądze, ale powiedzmy sobie szczerze: budżet by się nie wywrócił. Ot, jedna pensja Manuela Arboledy. „Kolejorz” wolał zachować kasę, za to stracił klasę. My tak to przynajmniej widzimy. To jak z tym małym klubikiem, który walczy o pieniądze z tytułu transferu Kamila Drygasa do Zawiszy (pisaliśmy o tym TUTAJ), gdzie niby wszystko jest w porządku, a jednak zdecydowanie nie jest.
Lech oczywiście może powiedzieć: to, że Piotr Reiss miał fanaberię, aby zorganizować swój mecz na naszym stadionie, to nie znaczy, że my musimy za to płacić. I jest to jakiś argument, dość trudny do zbicia. Ale jak dla nas – dziwne to pożegnanie z boiskiem, gdy koszty pokrywa ten żegnany. A już w ogóle dziwi nas następująca zbitka informacji: na stadionie Lecha w sparingu zagrał dzisiejszy zespół Lecha, a za wszystko zapłacił Reiss lub firmy przez niego poproszone o wsparcie.