W Jagiellonii Białystok – bez zmian, ciągle można zwiedzić świat, nie ruszając się z Podlasia. W zeszłym sezonie mieli tam Słowaka, Gruzina, Nigeryjczyka, Hiszpana, Albańczyka, Portugalczyka, Szweda, Fina, Łotysza i reprezentanta Palestyny. A wcześniej jeszcze Czarnogórca, Koreańczyka, Ormianina, Marokańczyka, Kolumbijczyka, Brazylijczyka, Litwina, Kameruńczyka, Serba czy zawodnika z Zimbabwe. Ściągnąć w ciągu czterech sezonów przedstawicieli 20 różnych nacji – no, takiego bilansu to nie powstydziłby się nawet Tony Halik.
Ale dopiero teraz wkraczamy w świat absurdu totalnego. Sympatyczny Jagajeet Shrestha z Nepalu zameldował się na testach.
Wszyscy już byli w Jagiellonii – bo gdybyśmy mieli sięgnąć dalej niż do ostatnich czterech sezonów, to należałoby jeszcze doliczyć Amerykanina, Niemca, Bośniaka i Czecha – ale Nepalczyka nie było. Kolejny kraj odhaczony.
Nepal słynie z wielu rzeczy, Nepalczycy są np. świetnymi tragarzami i jak ktoś ma wnieść toboły na Mount Everest Polakom, to najlepiej oni. Gdyby więc Cezary Kulesza zamówił sobie tragarzy z Nepalu – żeby mu nosili teczkę – to nawet byśmy zagwizdali z uznaniem: fiu, fiu, ma facet fantazję. Ale piłkarz? Z Nepalu? No, naprawdę… Piłkarz z Nepalu to jak skoczek narciarski z Peru, monter pralek z Sudanu albo poskromiciel węży z Grenlandii. Podoba nam się otwartość na świat, jaką wykazują działacze w Białymstoku, ale jak tak dalej pójdzie to będą kusić Pigmejów koralikami i Eskimosów pokojem z centralnym ogrzewaniem.