Latynoamerykańskie stacje telewizyjne i radiowe to absolutna czołówka pod względem zatrudnianych ekspertów piłkarskich. Chile zaprosiło do komentowania Manuela Pellegriniego, Argentyna – Diego Maradonę, a Brazylia choćby Ronaldo, Roberto Carlosa, że o Denilsonie czy świetnym Juliano Bellettim nie wspomnimy. Kolumbię “reprezentują” zaś Faustino Asprilla, Carlos Valderrama lub Oscar Cordoba. Na tego ostatniego – 73-krotniego reprezentanta – natknęliśmy się przed momentem w International Broadcast Centre i zadaliśmy kilka pytań przed nadchodzącym ćwierćfinałem.
Kolumbia na naszych oczach pokazuje, że przestaje zasługiwać na miano niespodzianki.
To prawda, wszyscy jesteśmy tak zadowoleni, że wymagania stają się coraz wyższe. Nie cieszy nas to, że zaskakujemy, ale to, w jaki sposób gramy w piłkę. Pokazujemy efektowny styl, a każdy zawodnik bez wyjątku osiągnął swój najwyższy poziom podczas mistrzostw. Spodziewałem się, że będziemy grali dobrze, ale nie, że aż tak. Drużyna jest uporządkowana formacja po formacji, a błyszczą w zasadzie wszyscy. Trener Pekerman dał tej drużynie równowagę. Mimo że to młody zespół, większość jego zawodników na co dzień występuje w bardzo wymagających rozgrywkach i dziś widzimy tego efekt.
Cały świat jest oczarowany przede wszystkim Jamesem Rodriguezem, który walczy o nagrodę dla najlepszego piłkarza turnieju. Carlos Valderrama twierdzi, że po kilkunastu latach w końcu znaleziono mu następcę.
Nikt nie oczekiwał, że James zabłyśnie aż tak. Spodziewaliśmy się, że kiedyś osiągnie wysoki poziom – znamy w końcu jego umiejętności – ale, że już teraz, w tak młodym wieku? To jedna z największych niespodzianek. Myślę, że James przebije Valderramę, bo mając 22 lata błyszczy już na poziomie międzynarodowym. Wyróżnia się w piłce klubowej, a teraz doceniła go też FIFA. To o czymś świadczy. Na takich piłkarzy mówimy „crack”. Obecna reprezentacja przerosła już tę z 1994 roku. Większość z nas, nie licząc Faustino Asprilli, grała wtedy w Kolumbii, a obecni reprezentanci są liczącymi się postaciami w najważniejszych ligach świata. Poziom kadry musi więc stale iść do góry.
Wyobraża pan sobie, co by się działo, gdyby mógł grać jeszcze Falcao?
Człowieku, gdybyśmy mieli snajpera o takiej naturalności w polu karnym… To byłoby niewiarygodne.
Jesteście najlepszą drużyną Ameryki Południowej?
Powiem tak: gramy najładniejszy futbol na kontynencie. Ładniejszy od Argentyny czy samej Brazylii. W Europie też nie znajduję porównania.
W ćwierćfinale jesteście faworytami? Brazylijczycy powoli narzekają, że ich drużyna tylko płacze i nie radzi sobie z presją.
Trzeba zrozumieć tych chłopaków z Brazylii, którzy wychowali się piłkarsko za granicą, a teraz po raz pierwszy rozgrywają tak ważny turniej u siebie. Szanujemy historię pięciokrotnego mistrza świata, ale po tym, co Brazylia pokazała do tej pory – tak, jesteśmy faworytami. Gdyby ktoś mi o tym powiedział przed mundialem, na pewno bym nie uwierzył. Mamy bogatą piłkarską historię, ale poziom, jaki osiągnęliśmy podczas turnieju, jest niesamowity.