Niedawno pisaliśmy o niełatwym dzieciństwie Clinta Dempseya, pora zaprezentować innego z twardzieli USMNT, mianowicie Grahama Zusiego. Pomocnik zaczynał turniej jako rezerwowy, ale przebojem wdarł się do pierwszego składu i jest w tym momencie jednym z kluczowych ludzi Klinsmanna. Na mundialu zaliczył już dwie asysty, a jego historia znakomicie wpisuje się w obraz całej reprezentacji USA, zdobywającej coraz większą popularność w swojej ojczyźnie. Stany Zjednoczone przeżywają ponowny boom na „soccera”, wkręcił się nawet sam Barack Obama. Piłka nożna, chociaż daleko jej do popularności innych sportów (ligi NBA, MLB i przede wszystkim NFL), zdobywa coraz więcej miejsca w sercach Amerykanów. Tak jak Zusi, którego kariera wreszcie nabrała tempa.
Piłkarz stał się kimś ważnym w ekipie USMNT, zresztą sam Jurgen Klinsmann nie ma złudzeń: „On jest teraz w zupełnie innym miejscu niż przed turniejem (…) Podołał wyzwaniu, sprawdził się i nabrał pewności. Wspaniale to obserwować”. Zusi przeciwko Ghanie zaczął na ławce, ale jego dośrodkowanie w końcówce meczu prosto na głowę Johna Brooksa przyniosło Amerykanom trzy punkty. Przeciwko Portugalii piłkarz Kansas wybiegł już w pierwszej jedenastce, wypełniając dziurę po kontuzjowanym Altidorze. Efekt? Asysta przy golu Clinta Dempseya.
26-letni dziś Zusi długo walczył o swoje miejsce w świecie futbolu, nie zawsze skutecznie. Od 2009 roku występuje w klubie Sporting Kansas City, chociaż początki nie były wcale łatwe. Wybrany został w drafcie dopiero w drugiej rundzie z numerem 23 i nie mógł liczyć na duże zarobki. Więcej – był tak biedny, że musiał spać u znajomych, gdyż nie stać go było na czynsz. Po jakimś czasie przeniósł się do domu rodziców kolegi z drużyny, Matta Beslera. Losy obu panów są zresztą nierozerwalnie związane ze sobą. Obaj przyszli do Kansas w roku 2009, obaj grają teraz w kadrze USA. Besler i jego rodzina bardzo pomogli Zusiemu, za co ten jest im po dziś dzień wdzięczny. Dziś piłkarze są przyjaciółmi, a Graham wspomina: „To mój najlepszy kumpel, przeszliśmy przez to wszystko razem. Nie wyobrażam sobie, by dzielić te doświadczenia z kimś innym”.
Pierwsze dwa lata w lidze były dla Grahama słabe, ale w 2011 roku nastąpił przełom i piłkarz zaczął grać jak z nut. W 2012 roku zaliczył najwięcej asyst w lidze (aż 15), poprawił stałe fragmenty gry. Na Europę było to jednak wciąż za mało. Zusi w 2013 roku próbował dostać się do West Hamu, ale oblał testy i musiał wrócić do USA. Podpisał nowy, czteroletni kontrakt z Kansas. Dzisiaj nie żałuje tego co się stało, ponieważ dalsza gra w MLS umożliwiła mu wyjazd do Brazylii, a resztę już znacie. Czy istnieje lepsze okno wystawowe niż mundial? Pytanie retoryczne, a nazwisko Zusi na pewno zostało zanotowane w niejednym notesie piłkarskich skautów.
Graham zaczynał od początkowego, sześciomiesięcznego kontraktu w roku 2009, dzisiaj jest gwiazdą MLS i coraz ważniejszym ogniwem w układance „Klinsy’ego”. Prasa pisze wręcz o nim jako o „tajnej broni Niemca”, wielu wskazuje go jako jedno z niespodziewanych odkryć turnieju. Sam piłkarz jest bardzo skromny, co potwierdził w wywiadzie po meczu z Ghaną jego ojciec: „Czasem ciężko wycisnąć z niego choćby słówko (…) To ostatni na świecie człowiek, któremu zależy na świetle reflektorów (…) Woli, by mówiła za niego jego dobra gra.” Zusi senior dodaje ze śmiechem: „Rozmawiałem kiedyś z gościem z radia, który powiedział mi, że Graham udzielił mu najgorszego wywiadu w historii.”
Dzisiaj pomocnik Kansas nie musi martwić się już o pieniądze, ale pozostał skromny i twardo stąpający po ziemi. W końcu jeszcze pięć lat temu mieszkał kątem u rodziców Beslera, oglądając każdego centa piętnaście razy. Teraz robi karierę, dodatkowo został ulubieńcem amerykańskich fanek, które wraz z mundialem pokochały długowłosego pomocnika. Zusi ma pseudonim „Zeus”, który do tej pory odnosił się głównie do jego nazwiska i bujnych loków. Teraz doszła do tego jeszcze dobra gra na MŚ, Graham ma zatem szansę stać się w końcu pełnoprawnym bogiem murawy. Popatrzcie zresztą sami, jak „Zeus” strzela z pioruna.
Kuba Machowina
