W greckiej restauracji Paros przy Świętokrzyskiej znowu latały talerze. Pierwszym, który dostał w głowę był chyba Szamo, a potem dostawali już wszyscy. Grecja przegrała, ale stoły i tak zostały wzięte szturmem. Nie wiem, czy wszyscy Grecy są tacy jak szef knajpy Jorgos, ale jeśli tak, to uwielbiam ten naród. Oni nawet z porażki zrobią święto. Wygrają Grecy, będzie impreza. Przegrają, zrobi się smutno. Ostatecznie wielkiego żalu nie widziałem, może tylko przez moment.
Bo potem melanż. Zorba…
Jorgos zarzucił „Nic się nie stało”, a na ulicy konsternacja – tańce, śpiewy i z trzydzieści rozbitych talerzy przy postoju taksówek. Te talerze to hit. Sceny jak z najlepszych książek Hrabala. Generalnie przekaz jest krótki: jak przegrywać, to tylko po grecku.
Lead zaczerpnięto z felietonu Pawła Grabowskiego, uczestnika tych historycznych wydarzeń.
Wydarzenia na video relacjonował z kolei Filip Kapica.