Reklama

Szlaban na wszystkie dupy do końca mistrzostw? To niewiele zmienia

redakcja

Autor:redakcja

27 czerwca 2014, 15:35 • 5 min czytania 0 komentarzy

Trochę odpoczywamy dziś od emocjonujących spotkań, jest więc czas, by pomyśleć o innych – równie przyjemnych – sprawach. Zaczniemy od małej sondy: czy zgodzilibyście się na 40 dni celibatu w zamian za wyjazd – w roli piłkarza – na mistrzostwa świata? Jedno – czy małe, sprawa dyskusyjna – wyrzeczenie w zamian za spełnienie dziecięcych marzeń. Nie ma co na siłę stawać okoniem, każdy normalny człowiek podpisałby w odpowiednim miejscu, pocałował rękę i pakował walizki. No właśnie, normalny. Z piłkarzami bywa różnie. Temat seksu podczas wielkich imprez sportowych powraca jak niezapłacone rachunki. Co selekcjoner, to inne podejście do tematu. A naukowcy na to…hm… jak na lato.

Szlaban na wszystkie dupy do końca mistrzostw? To niewiele zmienia

Kiedy w 1994 roku podczas mundialu w USA, Roy Hodgson, ówczesny selekcjoner reprezentacji Szwajcarii zarządził swoim piłkarzom szlaban na seksualne uciechy, ci zripostowali natychmiast: nie ma dymania, nie ma grania. Bunt. Trener nie miał wyboru, musiał ustąpić. Dziś dowodzący Anglikami Hodgson jest o wiele bardziej liberalny. WAGs nie tylko mogą wygrzewać swoje ciałka na brazylijskich plażach, ale również miały wstęp wolny do sypialni swoich mężczyzn. Gerrard i spółka pewnie odetchnęli z ulgą, bo za Capello takich rarytasów nie mieli. W RPA na spotkania z płcią piękną dostali tylko jeden dzień. W Brazylii w ten sposób męczyć musieli się Rosjanie.

Numer jaki swego czasu wykręcili Szwajcarzy Hodgsonowi, na pewno nie przeszedłby dziś w kadrze Meksyku. – Jeśli piłkarz nie może wytrzymać 20 dni czy nawet miesiąca bez seksu, to nie jest przygotowany, by być profesjonalistą – mówi wprost Miguel Herrera. Powiecie, że selekcjoner reprezentacji Meksyku musi być w tych kwestiach stanowczy i będziecie mieli rację. W ciągu ostatnich czterech lat w tej kadrze wybuchły przecież dwa seksualne skandale. Jednak na pewno Herrera nie jest w tej krucjacie osamotniony. Ramię w ramię z nim idzie chociażby Safet Susić: – To nie jest wycieczka wakacyjna. Jedziemy tam, żeby grać w piłkę nożną. Nie będzie seksu w Brazylii. Nie interesuje mnie, co na to inni trenerzy. Mogą znaleźć inne rozwiązanie. Mogą nawet się masturbować, jeśli chcą.

„Zbanowana” przez Susicia, Amra Silajdzić, partnerka Edina Dżeko

Reklama

Prócz Meksyku, Rosji i Bośni ban na seks podczas mistrzostw otrzymali chociażby piłkarze Chile, którzy – według brazylijskich mediów – są „najświętszą drużyną mistrzostw”. Sanchez z Vidalem nie mogą nawet umówić się na niskoprocentowe piwo imbirowe. Nie poużywali sobie również piłkarze Ghany, Korei Południowej i Kamerunu. Ci ostatni – w relacji pracownika hotelu – mieli być szczególnie monitorowani przez selekcjonera. Prócz Chile i Meksyku, reszta drużyn już z mundialu odpadła i jej piłkarze mogą sobie teraz używać do woli. Nie wiązalibyśmy ze sobą jednak tych dwóch faktów.

O pozostałych selekcjonerach można powiedzieć, że są bardziej wyrozumiali względem swoich podopiecznych, jednak sprawa seksu w każdej reprezentacji jest unormowana. Jorge Luis Pinto, trener Kostaryki powiedział, że nie widzi w tym nic złego, jeśli…jego piłkarze wyjdą z grupy. Wstęp do sypialń Nigeryjczyków miały tylko i wyłącznie ich żony. Narzeczone, dziewczyny, a przede wszystkim przypadkowe laski musiały zostawać przed drzwiami. Holendrom Luis van Gaal wyznacza „dni swobody”. Jeden z nich miał miejsce dobę… przed meczem z Hiszpanią. Bardzo popularny jest zakaz seksu tylko i wyłącznie w noc poprzedzającą mecz. Z takim wyzwaniem musieli (lub muszą) mierzyć się m.in. Niemcy, Hiszpanie i Australijczycy.

Jeśli chodzi o terminy, pełną swobodę mieli piłkarze w reprezentacji Urugwaju i Włoch. Francuzi mogą używać w wolnym czasie, podobnie jak Brazylijczycy. Scolari ma tylko jedno „ale”. – Zazwyczaj normalny seks odbywa się w sposób zrównoważony, ale niektórzy lubią wykonywać akrobacje. Stawiamy granicę i monitorujemy to – mówi. Aż boimy się zapytać, w jaki sposób.

Źródło: telegraph.co.uk

No dobra, koniec tej wyliczanki. Czas na trochę fachowości. Muhammad Ali rezygnował z seksu już na 6 tygodni przed każdą swoją walką. Wszystko po to, by być jak najbardziej wkurwionym w kluczowym momencie. Zapewne selekcjonerzy podążają podobnym tokiem myślenia przy ustalaniu zakazów, ale nie ma jednoznacznych naukowych dowodów stwierdzających, że seks przed zawodami pomaga lub przeszkadza. Doktor Jordan Metzel, stwierdził niedawno na łamach magazynu TIME: – Często się o tym mówi, ale ciężko stwierdzić, czy coś w tym jest. Jest zbyt wiele czynników, od których zależy forma zawodnika. Oczywiście badano wydajność zawodników, którzy mieli stosunek płciowy w ciągu 12 godzin przed wysiłkiem, ale nie ma praktycznie żadnych różnic w tym zakresie.

Reklama

Badania przeprowadzone przez Clinical Journal of Sports Medicine pokazują natomiast, że to czy seks pomaga czy może przeszkadza, zależy od konkretnej osoby. Sam wysiłek związany z jego uprawianiem jest dla organizmu zawodowego sportowca raczej niewielki – coś jak pokonanie dwóch pięter bez użycia windy. Jednak niektórym seks pomaga rozładować stres i napięcie, lecz zdarzają się też przypadki, że jest strasznie rozpraszający.

O ile – według Metzela – nie stwierdzono, że seks wpływa na wydolność, o tyle moc, jaką mają przesądy jest faktem naukowym. Wiecie, o co chodzi. Jedno golą nogi, drudzy zakładanie butów zawsze zaczynają od lewej, wierząc, że to naprawdę ma jakiś wpływ. Naukowiec właśnie w tym fakcie, widzi uzasadnienie dla wszelkich celibatów, którymi męczy się atletów. – W sporcie często tak się robi, że stosuje się niesprawdzone teorie. Jeśli zawodnicy wierzą, że brak seksu pomaga i wytrzymają bez niego, to mają na starcie psychologiczną przewagę – mówi. Wszystko opiera się na podobnych (takich samych?) zasadach, co efekt placebo.

Tylko tyle. Jak pastylka z cukru, którą łykamy i wierzymy, że naprawdę nam pomaga, a sama ta wiara wpływa na nasze samopoczucie. Swoją drogą przypomina nam się jak kiedyś Stefan Białas zabronił piłkarzom Legii oglądać telewizji podczas zgrupowań. Jaki był tego efekt? Piłkarze szybko znaleźli fortel i robili, co chcieli. Coś nam mówi, że w przypadku dymania, może być podobnie.

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
2
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...