Reklama

Stało się: na tym mundialu nawet Korea i Algieria potrafią stworzyć widowisko

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2014, 22:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ten mundial nie tyle uwielbia zaskakiwać, co nas do tego przyzwyczaił. Dlatego gdy wybiegały na murawę drużyny Korei i Algierii, bynajmniej nie posiadające w swoich szeregach nazwisk rozpalających tłumy, spodziewaliśmy się spektaklu z wyższej półki. Dlaczego? Bo wszystko wskazywało na to, że go nie będzie. To mundialowa logika, którą trzeba zaakceptować.

Stało się: na tym mundialu nawet Korea i Algieria potrafią stworzyć widowisko

To były dwa mecze w jednym. Pierwsza połowa w niczym nie przypominała drugiej, tak jak obie drużyny nie przypominały siebie po przerwie – to szczególnie musi dotyczyć Korei. W pierwszej połowie podopieczni Ho Myung-Bo zagrali jedne z najgorszych mundialowych połówek w historii. Tak, to nie są za mocne słowa, inaczej nie da się określić dostawania trójki w plecy, a przy tym nie oddania ani jednego strzału. Dokładnie tak, nie przeczytaliście źle: Korea w pierwszych czterdziestupięciu minutach nie oddała żadnego strzału na bramkę, nawet skrajnie beznadziejnego, lecącego gdzieś w okolice chorągiewki oznaczającej rzut rożny. Gdyby to był występ Koreańczyków z północy, pewnie po takiej połówce problemy mieliby zarówno gracze jak i ich rodzina. Było aż tak źle. To było gorsze, niż najgorsze popisy Polaków na mundialu, a to powinno powiedzieć wam wszystko.

Algieria z kolei według nas to jedna z najbardziej niedocenianych drużyn mundialu. Bardzo mądrze zagrali z silną przecież Belgią, do końca liczyli się w walce o pełną pulę. Wiele osób i tak wtedy im zarzucało, że schowali się, choć przecież mają wielu zawodników, którzy potrafią po prostu grać w piłkę. Oni nie muszą chować się za podwójną gardą, mają kim grać, ma tu kto kreować ciekawe, ofensywne akcje, co w pełni potwierdziło się dzisiaj. Korea w pierwszej połowie nie zdążyła nawet zauważyć co ich trafiło, została stratowana przez algierski pociąg. A przecież jeszcze „Lisom Pustyni” należał się karny. Fajny, potrafiący zagrać techniczną piłkę zespół, który dzisiaj zabawił się z – według wielu – teoretycznie równorzędnym rywalem.

Mimo to Korea nam zaimponowała. Podnieść się z 0:3 do przerwy, podjąć walkę o przyzwoity wynik – szacunek. Tak chodzi nam po głowie, że Azjaci wcale nie musieli tego meczu przegrać, a wnioski oczywiście opieramy na drugiej połowie. To zespół, który bazował na dobrej organizacji, a który o tejże zapomniał w zupełności w pierwszej połowie. W drugiej jednak przypomniał sobie, że też potrafi grać w piłkę.  Stworzył dobre widowisko, grał ładną piłkę, Algieria może i się cofnęła w drugiej połówce, ale mimo wszystko – Korea nie wyglądała na stado baranów po przerwie, a na zespół, który potrafiłby awansować do kolejnej rundy. I który wstydu by tam nie przyniósł.

To jednak w tym momencie już tylko marzenie, Azjaci mają przed sobą starcie z Belgią, gdzie nawet punkt będzie sukcesem. Algieria natomiast może śmiało być uznawana za faworyta starcia z jednym z największych rozczarowań imprezy, Rosją. I naprawdę chętnie zobaczymy ich w kolejnej rundzie. Umieją grać w piłkę, nie są nudziarzami, ale umieją też dostosować taktykę pod silniejszego rywala. Mają awans w zasięgu ręki i wątpimy, by to roztrwonili. I z korzyścią dla turnieju będzie, jeśli zagrają dalej.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...