Reklama

Messi ma szczęście, że nie zna języka polskiego

redakcja

Autor:redakcja

21 czerwca 2014, 19:33 • 3 min czytania 0 komentarzy

To naprawdę przesrane jest być Leo Messim. To znaczy – są i dobre strony, całkiem ich nawet sporo. Ale ogólnie – przesrane. Zwłaszcza jeśli jakimś cudem jesteś Leo Messim i znasz język polski: kiszka kompletna. Wtedy jedziesz na mundial, twój zespół strzela w dwóch meczach trzy gole. No, nie za dużo lub też wstydliwie mało, biorąc pod uwagę przeciwników. Ale strzela trzy i przy wszystkich maczasz palce. Dwa z nich to twoje fantastyczne trafienia, jedne z najpiękniejszych na mistrzostwach. A mimo to ludzie wzdychają: phi, to ma być Messi?

Messi ma szczęście, że nie zna języka polskiego

Słaby! Żałosny! Nędzny!

Dwa mecze, dwa gole, dwa zwycięstwa. Do tego – jakie gole. Ułożenie mundialowych bramek od najładniejszej do najbrzydszej zawsze będzie kwestią indywidualną, ale niewątpliwie te autorstwa Messiego były jednymi z najpiękniejszych. Jako że ja najbardziej w piłce kocham rajdy, dryblingi, ogólnie – spryt, to numerem jeden jest u mnie bramka z Bośnią i Hercegowiną, ale oczywiście nie dziwię się, jeśli kogoś najbardziej urzekły trafienia Cahilla czy Van Persiego. Kwestia gustu. Jak w tenisie: jeden woli atak spod siatki, inny skrót, jeszcze inny soczysty forhend wzdłuż linii.

Tak czy siak – Messi dwa razy przymierzył popisowo. Ciekawe, czy jest drugi kraj na świecie, w którym się to kwestionuje, bo u nas – o dziwo – tak. Wystarczy wejść na Twittera. Jeden koleś napisał, że na mistrzostwach padło już minimum dziesięć bramek ładniejszych niż te Messiego i jeszcze poparł tę tezę maksymalnie idiotycznym wyliczeniem.

Być Messim – przesrane. Gdyby gość był Di Marią i strzelił tak dwa razy, to byłby noszony na rękach. Ale jest Messim, więc ludzie spodziewają się więcej niż dwóch zwycięskich bramek w dwóch meczach, dających wyjście z grupy. Ktoś napisał: przydałoby się, żeby więcej rozgrywał, częściej znajdował kolegów podaniami. Tak było cztery lata temu. To wtedy pisano, że nie strzela. Teraz strzela, ale w jego przypadku powiedzenie, że „napastnika rozlicza się z bramek” nie znajduje zastosowania. Najlepiej gdyby jeszcze – za przeproszeniem – zrobił stójkę na chuju.

Reklama

Argentyna zaczęła słabo. Nie jakoś bardzo słabo (to można powiedzieć o Hiszpanii), ale słabo. Nie cieszy się grą. Wygląda na drużynę, która może w każdej chwili fazy play-off pojechać do domu, bez względu na przeciwnika. Nie istnieje Aguero, złych wyborów dokonuje Di Maria, Higuain się miota, a Mascherano wprowadza nerwowość. Oba mecze udało się wygrać dzięki geniuszowi Messiego. A na koniec kto zebrał najwięcej krytyki w polskim internecie? Messi. Bo stracił za dużo piłek.

Na co stać Albicelestes? Zupełnie nie wiadomo. Argentyńczycy wylosowali łatwą grupę. Do końca nie da się stwierdzić, czy grają słabo, bo lepiej nie potrafią, czy też grają słabo, bo czują, że na tym etapie turnieju słabo oznacza wystarczająco. Być może podeszli do tych meczów rozleniwieni, zbyt uspokojeni. A może lepsi już nie będą – to się okaże w dalszej fazie, w godzinie prawdziwej próby. Może to z ich strony chłodna kalkulacja, a może bezradność. Na dziś oba warianty są mniej więcej tak samo prawdopodobne. W każdym razie: póki co zrobili swoje. I Messi zdecydowanie też zrobił swoje – pokazał niebywały kunszt i poprowadził drużynę do następnej fazy. Co przez polskich hejterów zostało przyjęte pogardliwych prychnięciem.

STAN

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...