Dzisiaj będzie już ostatni wpis z serii “Jak co czwartek”. Przynajmniej w moim wykonaniu. Napisałem dla was 44 odcinki. Biorąc pod uwagę długość mojej kariery, to całkiem sporo. Jak trafnie zauważył ktoś z was w komentarzach, nieźle szło mi pisanie wspomnień. Jednak publicystą najlepszym chyba nie jestem. Zostawię więc tę rolę dziennikarzom, a przede wszystkim chłopakom z Weszło.
Po kilku miesiącach pisania bloga wiem, że nie jest prostą sprawą pisać z sensem, ciekawie, nietuzinkowo. Pisać tak, abyście chcieli czytać z przyjemnością. Szacunek dla ludzi zajmujących się tym na co dzień. Kiedy grałem w piłkę starałem się doceniać pracę dziennikarzy. Teraz doceniam ich jeszcze bardziej.
Wszystkie historie opisywane przeze mnie wydarzyły się naprawdę. Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyły wam one prawdziwe życie piłkarzy.
We wszystkim co robiłem w życiu starałem się być najlepszy. Wierzę,że powinniśmy robić coś naprawdę dobrze lub wcale. Dlatego skończyłem grać w piłkę tak wcześnie, dlatego też kończę pisać tego bloga.
W piłce mogłem być już tylko niżej, więc granie przestało mieć dla mnie sens. Ten blog, po wyczerpaniu się ciekawych historii, robił się coraz mniej ciekawy, więc lepiej zrobić miejsce komuś innemu.
Było mi bardzo miło pisać dla was. Czasem cieszyłem się jak dziecko czytając pozytywne komentarze. W pewien sposób zastępowało to mi występy na boisku. Wiem, że to brzmi dziwnie.
Dziękuję chłopakom z Weszło, że zaprosili mnie do współpracy. Szczególnie Krzyśkowi Stanowskiemu, bo to była chyba jego decyzja. Mam nadzieję, że nie żałuje. Pisanie tego bloga było dla mnie naprawdę fajnym doświadczeniem.
Może czasem, jeśli przypomnę sobie coś ciekawego, o czym zapomniałem wam napisać lub gdy w rozmowach z kolegami – piłkarzami usłyszę coś godnego uwagi, wyślę jakiś tekst. Jeśli redakcja się zgodzi, będzie nazywał się Radosław Matusiak – gościnnie.
Dzięki raz jeszcze.