Reklama

To była ta fenomenalna Belgia? Zaczęło się bardzo topornie…

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2014, 23:13 • 2 min czytania 0 komentarzy

Trzech nowych ludzi potrzebował na boisku Marc Wilmots, żeby jego drużyna zaczęła odpowiednio funkcjonować. Odpowiednio, czyli chociaż w małym stopniu wobec tych wielkich oczekiwań, a i tak trwało to niedługo. Dawno wokół reprezentacji Belgii nie oglądaliśmy aż takiej otoczki, takiego nadmuchiwania balonu. – To będzie czarny koń turnieju – powtarza co drugi zapytany kibic. A my się tylko zastanawiamy: co to za czarny koń, skoro wszyscy tak ich typują, a w składzie mają kapitalne nazwiska?

To była ta fenomenalna Belgia? Zaczęło się bardzo topornie…

Brawo Wilmots, cóż za zmiany! – wykrzykują wszyscy. Zmiany, od pierwszej już w przerwie do trzeciej po 20 minutach drugiej połowy, które były niezbędne. Belgowie przez blisko godzinę byli bardzo niemrawi i niewyraźni. Jedyne, co wypadało na plus, to utrzymywanie się przy piłce. Ale jakie to ma znaczenie, jeśli kompletnie nic z tego utrzymania nie wynika? Jakie to ma znaczenie, kiedy trzeba gonić wynik, a rozgrywa się bez sensu i powoli?

No właśnie, gonić wynik… To, co zrobił Vertonghen, to jakaś komedia. Algierczycy niespodziewanie wyprowadzili szybki atak, dośrodkowanie poszło kompletnie na ślepo, a ten, który wbiegał w pole karne, nie miał prawa sięgnąć piłki. My to odbieramy tak: Vertonghen zobaczył, że wyprzedza go i odjeżdża mu rywal, że to jego obwinią za straconego gola, to zareagował odruchowo. Złapał gościa za rękę i ciągnął w dół tak długo, aż zobaczył go na glebie. Po prostu spanikował.

Belgowie do odrabiania strat wzięli się tak, że „kręcili” wynik w posiadaniu piłki. Podania wstecz, w lewo bądź w prawo, ale też bez przesady: na skrzydła nie było co zbyt mocno grać, bo boczni obrońcy się nie podłączali. I tak sobie jedni i drudzy biegali. Albo chodzili.

Reklama

Mertens, Origi, Fellaini. Tę trójkę stopniowo wprowadził z ławki Wilmots i stopniowo jego zespół zaczynał się podobać. Ale żeby to była ta fantastyczna ekipa? No, nie powiedzielibyśmy. Belgom udało się szybko wykorzystać wzrost Fellainiego, a próbowali jeszcze kilkukrotnie. Mertens szalał na skrzydle i nie zmarnował świetnego otwierającego podania od Hazarda. Ale my zwracamy jeszcze uwagę na to, jaką rolę odegrał De Bruyne: to on kapitalnie dorzucił na głowę Fellainiego, to on zapoczątkował drugą akcję bramkową, odbierając w trudnej sytuacji piłkę. Tylko, że – tak jak jego wielu kolegów – miał długo problem, żeby na ten mecz dotrzeć.

Jeden celny strzał, i to z rzutu karnego, oddali Algierczycy. Poza tym, usługi murarskie i głęboki autobus. Niewiele, naprawdę niewiele zabrakło, żeby utarli nosa temu złotemu pokoleniu. Paradoksalnie, Belgom taki występ powinien dobrze zrobić. Nie stracili punktów, ale jeśli myśleli, że coś samo na tym mundialu przyjdzie, to zostali sprowadzeni na ziemię. Na razie ta fenomenalna drużyna rodzi się w bólach.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...