Weszło del Mundo. Czy „Super Orły” dostaną w dziób?

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2014, 15:54 • 5 min czytania

Nie jest dobrze, gdy twoją największą gwiazdą jest pomocnik strzelający jedną bramkę na pięć lat. Nie jest dobrze, gdy przed mundialem najwięcej w kontekście twojej kadry mówi się o podejrzeniu ustawienia meczu. Nie jest dobrze, gdy federacja zalega selekcjonerowi kilka miesięcy z kasą, a piłkarze awanturują się między sobą. Z drugiej strony jednak „Super Orły” to mistrz Afryki. Na kontynencie zwariowanym na punkcie piłki i tak kraj wyróżniający się futbolowym fanatyzmem. Tu młode talenty rodzą się na każdym skrzyżowaniu, a dla ich wygody w każdym mieście znajdziesz punkt przebijania blach w dowodzie.
Jeśli tak jak my macie sentyment do Nigerii z 1998, tej z Jay-Jayem Okochą, tworzącej fantastyczne widowiska w każdym meczu, to szukając podobnych spotkań odpalcie jednak Youtube. Keshi ustawia Nigerię defensywnie, radosnej ofensywnej piłki tylko niewiele więcej niż u Wojtkowiaka. Pamiętajmy jednak, że plan sobie, a praktyka sobie. Afrykańscy piłkarze nie słyną z wdrażania planów taktycznych z wielką pieczołowitością, często „zapominają pomyśleć”, tak też zdarza się Nigeryjczykom. Szczególnie, że wielu w tej drużynie młodych wilków, liczących na to, że się wypromują. Można się więc spodziewać zagrań pod publiczkę, po których Keshi będzie wyrywał sobie włosy (spod pachy najprędzej, na głowie już ich brak), ale kibice będą mieli trochę emocji.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Sercem zespołu jest John Obi Mikel. Defensywna kotwica; gra wyżej niż w Chelsea, ale bez przesady. Świetny odbieracz, wymiatacz środka pola, do tego silny charakter. Koledzy mogą na nim polegać: a, pójdę do przodu, w razie czego w tyłach jest Obi. Nie będzie dramatu jak się zapędzę z szaloną akcją. Owszem, to taktyka, która może i sprawdzała się na Etiopię i inne afrykańskie ekipy (w grpupie mieli Malawi, Kenię, Namibię, średnie wyzwanie), ale szlag, to mundial. Bośnia i Argentyna to nie drużyny, z którymi można grać w taki sposób. Plusem Superorłów to, że w pierwszej kolejce grają z Iranem, zwycięstwo ustawi ich w dobrej pozycji i pomoże zbudować morale. Tak czy inaczej jednak to dyscyplina i uważga w obronie będą ich kluczem do wyjścia z grupy. To tutaj może tkwić siła tej ekipy, ofensywnie nikogo nie rzuci na kolana Moses, Emenike. Gdy piłkę będą dostawać tacy gracze jak Babatunde, kibice będą owszem, wytężać wzrok, ale nie w kierunku boiska ale skarbów kibica, by odkryć kto zacz.

Reklama

Kto zacz

Obi Mikel już jest gwiazdą, pytanie kto jeszcze może do niego dołączyć promując się na mundialu. Dużo szans otrzyma Emanuel Emenike, gra Nigerii nie jest może podporządkowana pod niego, ale na pewno piłkę przy nodze będzie miał często. Sytuacje pod bramką? Znajdą się. Zielone światło na indywidualne rajdy? Droga wolna. Piłkarz dobry (choć w Warszawie mają prawo uważać inaczej, Legia wyrzuciła jego i Spartak z pucharów), który w taktyce Keshiego ma szansę zaprezentować się jako bardzo dobry. W Fenerbahce miał solidny sezon, niezły strzelecko, ale to w Nigerii błyszczy jeszcze bardziej – był choćby królem strzelców Pucharu Narodów Afryki. Minusem wiek, ale bez przesady, 27 lat to jeszcze nie piłkarska emerytura.

Zrobiło się późnawo – Vincent Enyama w tym roku skończy 32 lata. Ale przecież bramkarzom nie zagląda się w paszport aż tak bardzo, a kapitan reprezentacji Nigerii zdecydowanie ma papiery na granie w znacznie silniejszej drużynie niż Lille.

Image and video hosting by TinyPic

W tym sezonie został wybrany najlepszym bramkarzem Ligue 1 – dostateczna rekomendacja, by zwrócić na siebie uwagę największych. Puścił ledwie 25 goli, był o nieco ponad 100 minut od historycznego rekordu gry bez puszczonej bramki. W Nigerii to pewniak, debiutował jeszcze w 2001 roku, trzy lata po tym jak reprezentacyjną karierę skończył niezwykle ceniony w kraju (właściwie to tutejsza bramkarska legenda) Peter Rufai. Specjalista od karnych, Nigeria spokojnie może grać na konkurs jedenastek, a w nim być faworytem z większością ekip.

W szatni Enyama ma ksywkę „Pastor”, a nawet Keshi w jednym z wywiadów powiedział, że Vincent mógłby otworzyć własny kościół. Ł»arliwie modli się kilka razy dziennie, między innymi przed każdym posiłkiem, poza tym oczywiście także przed samym meczem. W swoim czasie wolał pozostać w lidze nigeryjskiej (Enyimba), choć miał już oferty z klubów europejskich. Został i skończył studia na Uniwersytecie w Uyo ,po drodze wygrywając afrykańską Ligę Mistrzów. Kierunek? Biochemia. Nieszablonowy gość.

Image and video hosting by TinyPic

Delikatnie mówiąc. Tu z radości po meczu podnosi sędziego

Złote usta

„Niektóre drużyny potrafią wyrwać zwycięstwo rywalom. My potrafimy wyrwać porażkę z paszczy zwycięstwa, to nigeryjska tradycja” – Osasu Obayiuwana, BBC.

„Chelsea zniszczyła Obi Mikela. W młodym wieku był naturalną dizesiątką, potrafił kontrolować tempo gry, zawsze umiał dostrzec partnerów. Ale kiedy przeszedł do Chelsea został zmuszony do bardzo ograniczonej roli, przejął defensywne obowiązki. Stracił kreatywność” – Samson Siasia, nigeryjski trener.

„Kuchnia? Nie byłem tam nigdy w życiu. Po co, skoro mam tyle wspaniałych, świetnie gotujących sióstr?” – Stephen Keshi.

Werdykt

Image and video hosting by TinyPic

Przez lata reprezentacja Nigerii była taka, jak powyższy żołnierz tamtejszej armii. Niebezpieczna, solidnie uzbrojona, ale niezdyscyplinowana, co sabotowało jej wyniki. Teraz podejście ma być inne – twardzi i nie do ugryzienia jak Zuma Rock, którą macie na zdjęciu czołówkowym. Wątpimy, by ten projekt się udał, a może po prostu tego nie chcemy. Kibicujemy Keshiemu by odzyskał kasę znalazł klub w Europie, afrykański trener byłby na kontynencie ewenementem. Do tego życzymy Enyamie by załapał się do wielkiej drużyny, ale poza tym sorry „Super Orły”, Bośnia to fajniejsza ekipa. Forza Misimović, może nauczył się grać w piłkę od Mączyńskiego.

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
0
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama