Strzał w dychę, czyli najlepsi w sezonie 2013/14. Obrońcy

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2014, 14:32 • 8 min czytania

Koniec sezonu to czas podsumowań i choć celujemy w bardziej niebanalne zestawienia, niż proste „TOP 10”, uznaliśmy, że warto podzielić się z wami naszymi refleksjami na temat ligowców. Zaczynamy więc cykl czterech artykułów, w których zaprezentujemy najlepsze dziesiątki Ekstraklasy w poszczególnych formacjach. Bramkarze, obrońcy, hordy pomocników i garstka napastników – po burzliwych dyskusjach, czterech szamotaninach, kilkunastu „nowych otwarciach” i ciągłym zastanawianiu się czy „optyka” może przesłonić twarde liczby, ustaliliśmy nasze własne TOP 10.
Drugie z czterech zestawień i jednocześnie jedno z najtrudniejszych. Obrońcy.

Strzał w dychę, czyli najlepsi w sezonie 2013/14. Obrońcy
Reklama

10. Błażej Telichowski

Nie ukrywamy – trochę z braku laku. Trochę z braku dziesiątego gościa wyróżniającego się na tle ligi na tyle, by umieścić go w zestawieniu. Przeglądaliśmy te kadry, analizowaliśmy noty, sprawdzaliśmy liczby – w każdy możliwy sposób, do zestawienia pchał się właśnie „Telich”. No dobra, z liczbami może trochę popłynęliśmy – Telichowski ma bowiem tylko trzy gole, ale już absurdalnie wysoka wiosenna średnia – 5,47 – jak i liczba tych meczów na wiosnę (wszystkie!) robią spore wrażenie. Dwie rzeczy, które uwzględniliśmy wystawiając w TOP 10 obrońcę Podbeskidzia:

Reklama

– dyspozycja z meczów, gdy miał za plecami Rybansky`ego nie może być brana pod uwagę (już się dość nacierpiał)
fakt zakupienia nam buteleczki drogiego trunku w ramach przegranego zakładu
– to obrońca PODBESKIDZIA

Tak jak Zajaca doceniliśmy za wpłw na utrzymanie i dyspozycję pomimo gry defensywnej jego kolegów z obrony i pomocy Podbeskidzia, tak i doceniamy „Telicha”. Za równą, solidną grę, szczególnie w okresie największej zawieruchy, wiosną, gdy ważyły się losy utrzymania.

9. Paweł Golański

Bodaj jedyny niemal niezawodny motor napędowy Korony Kielce. Gdy „Scyzorom” nie kleiła się gra, gdy przeciwnik napierał, gdy trener Pacheta wydawał z siebie dziwne dźwięki, a ręce załamywał nawet twardziel Korzym – sytuację ratował Golański. Średnia 5,23 wykręcona w Koronie, trzy gole, dwanaście (!) asyst. Dorobek urodzonego w Łodzi obrońcy mógłby skasować niejednego wyżej sklasyfikowanego defensora, a jedynym minusem obniżającym jego notowania jest – paradoksalnie – właśnie ogromna odpowiedzialność spoczywająca na jego barkach. Gdy raz i drugi uratował skórę kolegom błyskotliwym rajdem czy groźnym dośrodkowaniem z rzutu wolnego – z czasem zaczęto od niego wymagać.

Takie założenie wymusza zaś upraszczanie obliczeń. Korona nic nie grała w przodzie? Przez Golańskiego, Golański niewidoczny. Zero z przodu, Golański bez asyst? Słaby mecz, mógł zagrać lepiej. „Golo” bezdyskusyjnie był najlepszym graczem Korony, jednym z najlepszych prawych obrońców, a już na pewno jednym z najgroźniejszych w ofensywie, ale liczba meczów, w których nie pociągnął drużyny, a dostosował się do ogólnej mizerii spycha go na sam koniec rankingu „najlepszych”. Nadal sporo przed peletonem, na którego czele umieściliśmy „Telicha”, ale jednak minimalnie za Lewczukiem i Micaelem, sporo za Olkowskim.

8. Igor Lewczuk

36 spotkań w barwach Zawiszy. Błyskotliwa gra do przodu, słynny już „tunel” założony Lovrencsicsowi, co prawda zaledwie cztery asysty, ale mnóstwo akcji napędzanych prawą stroną boiska, które – gdyby odrobinę celniejsi byli zawodnicy ofensywy Zawiszy – spokojnie mogłyby zaowocować kolejnymi liczbami. Lewczuk należał do najmocniejszych punktów beniaminka, który w zaskakujący sposób zamiast walczyć o utrzymanie – zagrał w grupie mistrzowskiej i przy okazji wywalczył awans do europejskich pucharów poprzez zwycięstwo w PP. Lewczuk we wszystkim miał swój ogromny udział, a biorąc pod uwage częstotliwość i jakość jego rajdów – spokojnie można go umieścić w ligowym TOP 4, jeśli chodzi o bocznych obrońców. Miejsce ósme – naszym zdaniem uczciwie wybiegane prawą stroną ekstraklasowych boisk.

7. Andre Micael

Jeden z transferów „last-minute” w wykonaniu Zawiszy. Dobił do składu w czwartej kolejce, po czym na stałe zagościł w środku obrony jednego z największych objawień sezonu. Beniaminek, który na początku dostał w czapkę od Widzewa, wjechał w najlepszą ósemkę, przez moment tracił pięć punktów do samego Lecha Poznań, a dzięki dyspozycji w Pucharze Polski, stał się jedynym zespołem grającym końcówkę bez jakiejkolwiek stawki. Micael w tym wszystkim odnajdywał się świetnie, a doskonałą recenzją jego gry jest wypowiedź Marco Paixao.

Wiesz, za co cenię Andre Micaela? To najbardziej denerwujący typ obrońcy z perspektywy napastnika. Nie odpuszcza ani na minutę, przez cały mecz masz go obok siebie. Przy takich stoperach nie musisz się obawiać, że pogubisz punkty z przeciwnikami na podobnym poziomie.

Według najlepszego napastnika ligi, Micael jest jej najlepszym stoperem. Jasne, Paixao ma momentami nieco zaburzony obraz rzeczywistości (na przykład wówczas, gdy rozmawiamy o kadrze Portugalii), ale na miejsce numer siedem wśród ligowych obrońców – definitywnie wystarczy.

6. Paweł Olkowski

Gdy zaczynaliśmy układać ranking, w ogóle zastanawialiśmy się, czy łapać go do dziesiątki. „Przecież pół sezonu był kontuzjowany”. No właśnie. Teoretycznie – fakt. Był kontuzjowany przez pół sezonu. Tyle że w praktyce – dostał trzydzieści ocen od Weszło, opuścił na dobrą sprawę zaledwie siedem meczów, a w dodatku te które opuścił, były jednymi z najgorszych w wykonaniu Górnika. Średnia? 5,33. Trzy gole, dziewięć asyst, dwa kluczowe podania. Jak na „kontuzjowanego przez pół sezonu” sympatyczne liczby, prawda? Uwzględniliśmy także potencjał i umiejętności tego obrońcy, które pewnie – w oderwaniu od formy w tym sezonie i gry jego partnerów z Górnika, mających wpływ na odbiór samego Olkowskiego, plasowałyby go na podium.

5. Barry Douglas

Jeden z wielu powodów, dla których tak mocno cenimy skauting Lecha. Gość wjechał do składu Lecha i w szyki naszej ligi w imponującym stylu, notując średnią 5,50 w osiemnastu meczach. Dołożył do tego siedem asyst, świetne stałe fragmenty i naprawdę solidną grę w tyłach. Celne dośrodkowanie, poukładanie techniczne, elegancja w grze – Barry – jeśli akurat nie zwiedzał kolejnych gabinetów lekarskich – był prawdziwym wzmocnieniem wicemistrza Polski. Z naszej perspektywy – najlepszy z poznańskich defensorów. Gdyby jeszcze nie był tak szklany, mógłby próbować rywalizować z Brzyskim o tytuł najlepszego bocznego defensora ligi.

4. Dossa Junior

Pewny punkt najlepszej defensywy ligi. W 26 meczach ligowych, w których grał Dossa Junior, Legia straciła dziewiętnaście goli. W czterech spotkaniach fazy finałowej, defensywa pod wodzą Dossy straciła… jednego gola. W newralgicznych punktach sezonu cypryjsko-portugalski obrońca był kluczowym i raczej niezawodnym ogniwem. Słabsze mecze zdarzały mu się wyłącznie na początku sezonu, potem nie notował żadnych wahań formy. Jasne, miał ze sobą Rzeźniczaka i Brzyskiego, uplasowanych w naszym rankingu na podium, za nim znajdował się z kolei jeden z najlepszych bramkarzy ligi, Dusan Kuciak, tak czy owak jednak – Dossa zwyczajnie zasłużył na sterty pochwał płynących z każdej strony, tak jak i cała defensywa warszawskiej Legii. Chyba też nikogo nie wprowadzimy w błąd, upierając się, że Dossa to posiadacz najlepszego przerzutu wśród ekstraklasowych stoperów.

3. Tomasz Brzyski

Trzynaście asyst i trzy kluczowe podania. Choć wielu zastanawiało się, czy Brzyski w ogóle jest potrzebny Legii, jeśli jest – to za kogo, na którą pozycję i w jakim wymiarze – on udowodnił, że nie tylko będzie grał regularnie, ale też dołoży ogromną cegłę do końcowego sukcesu w postaci mistrzostwa. Wjechał do składu już na samym początku sezonu i do finiszu ligi opuścił jedynie pięć spotkań. Rwał, szarpał, bronił, asystował, dorzucał piłki i rozciągał linie defensywne rywali – wykonywał wszystko to, czego oczekuje się od bocznego obrońcy. W przodzie: groźny i aktywny. W tyle: pewny i wytrwały. Wawrzyniak zapewniał, że on wcale nie przegrał rywalizacji z Brzyskim, ale fakty są takie, że 32-latek zaorał całą legijną i ligową konkurencję zamiatając pod dywan nie tylko Wawrzyniaka, ale też konkurentów do gry w reprezentacji. Najniższe miejsce na podium to minimum, w redakcji trwały nawet debaty, czy nie wrzucić go nieco wyżej. Tam jednak postanowiliśmy umieścić:

2. Jakub Rzeźniczak

Farciarz – jak sam o sobie mówi. Kiedy wielu sądziło, że to jego ostatnie tchnienia w Legii, że na dłuższą metę perspektywa wysiadywania na ławce jest nieszczególnie kusząca, nagle sytuacja zmieniała się o 180 stopni. Przegrał rywalizację na prawej obronie z Bereszyńskim? Za chwilę w praniu wyszło, że najwięcej frajdy kibicom stołecznego klubu daje wtedy, kiedy gra w centrum defensywy. Wyleczył się Astiz i wypchnął Kubę ze składu? Parę kolejek odczekał, nie wykonywał nerwowych ruchów, by znów znaleźć się w wyjściowej jedenastce. Rzeźniczak nie był wiosną aż tak skuteczny w polu karnym rywali, ale ze swojej najważniejszej roboty wywiązywał się bez zarzutu. Co więcej – dzięki agresywnemu stylowi gry i nieustannych starań, aby grać na wyprzedzenie, bardzo często asekurował kolegów. Dojrzał. Wreszcie na dobre zbilansował sylwetkę – nie jest ani zbyt kwadratowy, ani zbyt niedopompowany. Zyskał zwinność – pod tym względem wiele nie ustępuje najlepszym ligowym napastnikom. Co tu dużo opowiadać: zdecydowanie zasłużone miejsce numer dwa na naszej liście.

1. Arkadiusz Głowacki

Turbokozak. Czwarta młodość. Mimo upływających lat – ostoja defensywy Wisły, w której nie towarzyszyli mu żadni magicy pokroju Maldiniego, raczej grono umiarkowanych kapuśniaków. Liczby mówią w tym wypadku wszystko – Głowacki z naszych not uzbierał średnią 5,46, podczas gdy reszta defensywy nie dobiła nawet do średniej… 4,50. Zastępujący „Głowę” Czekaj? 3,00.

Bez niego, czyli przede wszystkim w siedmiomeczowej dogrywce, Wisła zanotowała kapitalny bilans 2-2-3 z bramkami 13-16. Szesnaście straconych goli w siedmiu meczach. Sam Głowacki? Cóż, w 26 meczach aż siedmiokrotnie wjeżdżał w oceny 7/8, a jego wpływ na grę krakowskiego klubu jest absolutnie bezdyskusyjny. Najlepszy obrońca Ekstraklasy w sezonie 2013/14 – jeśli po przeczytaniu tego tytułu, nie myślicie o Głowackim – obejrzyjcie jeszcze raz mecze Wisły z „Głową” w składzie.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
0
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama