Weszło del Mundo. Skrzydlaci samuraje nikogo się nie boją

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2014, 15:00 • 5 min czytania

Podczas debiutu we Francji przegrali wszystko. Dostali baty nawet od „Reggae Boys”, czyli reprezentacji Jamajki. Szesnaście lat w futbolu jednak to cała epoka i dziś kadrowicze „Blue Samurai” nie wstydzą się mówić, że chcą wygrać mundial: – Możemy zdobyć Puchar Świata – powiedział ostatnio Nagatomo. Oczywiście, świat patrzy na takie pompowanie balonika z politowaniem tylko niewiele mniejszym, niż gdy podobne cele wyznaczał Polakom Engel, ale nikt też nie odmówi Japonii szans na zostanie czarnym koniem.
– Chcieli ode mnie szczegółowych instrukcji. Piłka nożna to jednak nie amerykański futbol, gdzie trener może dać plan gry na każde zagranie… Ostatecznie to piłkarze muszą wziąć losy meczu w swoje ręce, oni tego nie potrafili – tak o swoim pobycie w Japonii lata temu opowiadał Arsene Wenger. Jak rozwinął się futbol w Kraju Kwitnącej Wiśni najlepiej pokazuje fakt, że dziś największymi gwiazdami tej drużyny są kreatorzy gry – Honda oraz Kagawa. Japonia będzie de facto grać więc dwoma dziesiątkami jednocześnie, na pewno nie będzie problemem więc brak pomysłu na akcję, co kiedyś – według słów szkoleniowca Arsenalu – ich charakteryzowało. A przecież nie muszą opierać się tylko na Kagawie i Hondzie, skoro w drużynie są też tacy specjaliści od kreowania sytuacji jak choćby Kiyotake (8 asyst w tym sezonie, 64 stworzone szanse; źródło Squawka).

Weszło del Mundo. Skrzydlaci samuraje nikogo się nie boją
Reklama

To symboliczne, że Japonia może i przegrała Puchar Konfederacji, ale zapamiętano ją jako efektowny, ofensywnie grający zespół, mający w swoim arsenale bardzo wiele broni. Kontrataki, klepka, techniczne zagrania, strzały z dystansu, stałe fragmenty, wisienką na torcie gracze potrafiący zrobić coś z niczego, pokazać błysk geniuszu. Nic dziwnego więc, że dziś Wenger o futbolu japońskim opowiada zgoła inaczej: – Rozwinęli się fantastycznie. Owszem, nie są jeszcze faworytami najbliższego mundialu, ale jeśli spojrzysz na wyniki ich młodzieżowych reprezentacji, to w praktycznie wszystkich rocznikach są w czołówce. Wejście do półfinału to tylko kwestia czasu.

Sparingi ostatnio niejednokrotnie pokazały ich moc, Za Zaccheroniego, uwielbianego w Japonii, Samuraje pokonały Argentynę, Belgię, zremisowały na wyjeździe z Holandią. W jednym meczu są w stanie zaskoczyć najlepszych.

Reklama

Słabości

Kagawa i Honda w formie to duet inspirujący, wyjątkowy. Problem w tym, że obaj są aktualnie pod formą. Kagawa w United ma problemy ze znalezieniem sobie miejsca w składzie, często rzucany jest po bokach, na dziesiątce grywa sporadycznie. Hondę natomiast trzeba uznać – obok Osvaldo – za największe rozczarowanie zimowego okienka w Serie A. To był najgłośniejszy transfer Milanu, Japończyk miał być tym, wokół którego zbuduje się drużynę. A potem Keisuke przesiadywał na ławce rezerwowych.

Oczywiście wielu zastanawia się też jak na turnieju tej rangi poradzi sobie obrona Samurajów. Już podczas Pucharu Konfederacji było widać, że z tym elementem są problemy. Z jednej strony – Japończycy zawsze wysyłali na mundiale bardzo zdyscyplinowane taktycznie drużyny. Z drugiej strony pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Nie ma w tej drużynie specjalistów od destrukcji, chodzących murów nie do przejścia. Jest kilku pianistów, ale nie ma za bardzo komu nosić pianina. Wymowne, że przymierzana do gry na środku obrony para Yoshida – Konno na papierze wygląda gorzej niż ta, którą dysponuje reprezentacji Polski.

Najmocniejszy punkt

Image and video hosting by TinyPic

Jonathan Wilson, autor wielu uznanych książek poświęconych taktyce, takich jak choćby „Inverting the Pyramid”, powiedział kiedyś, że największe szanse na sukces mają te drużyny, które posiadają świetne boki obrony. Dzięki temu bowiem mogą stworzyć przewagę w ataku, zachowując zwarte szyki w formacjach defensywnych. Duet Nagatomo – Uchida to mundialowa czołówka, wiele teoretycznie znacznie silniejszych reprezentacji chętnie wymieniłoby swoje boki na tych dwóch graczy, słynących ze świetnej gry w ofensywie. Nagatomo to aktualnie jeden z najlepszych graczy Interu, Uchida podstawa w mocnym Schalke. O Japonii 2014 dzięki nim mówi się nawet, że to reprezentacja za ich sprawą „niesiona na skrzydłach”.

Image and video hosting by TinyPic

Pamiętajmy też oczywiście kto stoi tam za sterami. Zaccheroni. Człowiek, który w swoim czasie w Milanie pracował między innymi z takimi sławami jak Weah, Leonardo, Bierhoff. Przed objęciem posady w Azji trenował Juve. Sympatię Japończyków wziął szturmem nie tylko ze względu na wyniki i ofensywny futbol, ale także osobowość „w japońskim stylu”. Spokojny, zawsze mający czas dla dziennikarzy, nigdy nie próbujący robić z siebie gwiazdy.

Trzeba też zwrócić uwagę na sędziowanie. FIFA ostatnimi czasy zaostrzyła przepisy, co sprzyja drużynom technicznym, chcącym grać w piłkę, czyli także Japonii. Philip Troussier, były szkoleniowiec Samurajów: – Zmiany FIFA zmniejszają rolę siły fizycznej w futbolu. To daje technicznej piłce kadry Japonii więcej miejsca i szans.

Ciekawostki

Image and video hosting by TinyPic

Japonia była pierwszą drużyną, jaka zakwalifikowała się na mundial. Ma jedną z najbardziej doświadczonych drużyn na mistrzostwach, w ich składzie jest zaledwie dwóch graczy mających poniżej 23-roku życia. Jednym z nich Gotoku Sakai, rodowity nowojorczyk, aktualnie zbierający przyzwoite noty w Stuttgarcie.

Najbardziej doświadczonym graczem, uwielbianym w Japonii, jest nestor drużyny Yasohito Endo (34 lata). Kolejny w długiej linii japońskich graczy, którzy z piłką potrafią zrobić niemal wszystko, widzą więcej, a z wolnych potrafią być zabójczy jak mało kto (ogółem warto zwrócić uwagę, że fachowców od strzałów z dystansu w Japonii cały tłum). Endo od trzynastu lat pozostaje wierny barwom Gamby Osaka, bilans ma imponujący jak na pomocnika – 83 gole w 400 meczach. Przede wszystkim jednak ma już 143 mecze w kadrze, będąc oczywiście krajowym rekordzistą.

Maskotką tegorocznej reprezentacji zostały… Pokemony. Można nawet kupić oficjalną koszulkę z nadrukowanym Pikachu.

Image and video hosting by TinyPic

Werdykt

Nie przegapcie Japonii. Nie postawimy nawet dwudziestu złotych na ich awans do finałowej czwórki, ale choćby i mieli skończyć na fazie grupowej to mecze z ich udziałem powinny być widowiskami. Ofensywny futbol, dużo ciekawej, technicznej gry ze strony Samurajów, a przy tym dadzą się wykazać rywalom ze względu na luki w tyłach. Nawet mecz Japonia – Grecja z tej perspektywy zapowiada się interesująco, bo mamy do czynienia z meczem obronnego monolitu z radosną, ofensywną piłką.

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama