Plan na przetrwanie? Jest! Przyszłość Widzewa zależna od dwóch piłkarzy…

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2014, 17:58 • 2 min czytania

Wszystkich tych, którzy od kilku tygodni przewidują koniec Widzewa i start od najniższego poziomu rozgrywek, uspokajamy – klub nie upada. A przynajmniej nie teraz. فodzianie po spadku z Ekstraklasy ubiegają się o licencję na grę w pierwszej lidze i, jak powtarzają w nieoficjalnych rozmowach, powinni ją otrzymać. Przyszłość w dużej mierze wciąż jednak zależy od transferów Bartłomieja Pawłowskiego i Eduardsa Visnakovsa.
Sytuacja finansowa Widzewa jest bardzo trudna. Upadłość układowa, owszem, pozwala przetrwać, ale stanowi też długotrwałe obciążenie budżetu. Klub, chociaż mocno ucierpiał w aspekcie pieniężnym przez spadek, musi w tym roku spłacić kilka milionów złotych. Wspomnianego już układu dotyczy jednak tylko część tej kwoty, bo są jeszcze inne zobowiązania.

Plan na przetrwanie? Jest! Przyszłość Widzewa zależna od dwóch piłkarzy…
Reklama

Ale w Łodzi twierdzą, że sobie poradzą – i z zaległościami, i z uzyskaniem licencji. Przepustkę na grę w Ekstraklasie od Komisji Licencyjnej już przecież utrzymali.

– Ponieważ trzeba skorygować przychody, które w dużym stopniu stanowiły transze z Canal Plus, a także część wpływów z dni meczowych, poprosiliśmy Widzew o korektę prognozy finansowej. Ale ta korekta będzie zapewne też dotyczyła strony kosztowej, czyli m.in. utrzymania zespołu i wynagrodzeń – mówi Krzysztof Sachs, szef Komisji Licencyjnej PZPN.

Reklama

Plan Widzewa, by przetrwać, jest dziś prosty: sprzedaż Visnakovsa i Pawłowskiego. Pieniądze, jakie klub zarobi na ich transferach, pozwolą na dalsze funkcjonowanie. Po pierwsze, utrzymanie zespołu przez cały sezon w pierwszej lidze. Po drugie, terminowe spłacanie wierzycieli przez pewien czas, zgodnie z układem. Właśnie potencjalne zyski z transferów zostały uwzględnione również w prognozie finansowej na pierwszą ligę i jest to spora część planowanego budżetu.

Zainteresowanie dwójką piłkarzy, którzy łodzian mają utrzymać przy życiu, jest spore. Malaga miała możliwość wykupienia Pawłowskiego za 800 tysięcy euro, ale z niej nie skorzystała – wciąż chce pozyskać zawodnika, jednak za mniejszą kwotę. A Widzew zejść z ceny nie zamierza, nawet „stówy”. No to Hiszpanie czekają, bo są świadomi, że jeśli ktoś w tej chwili musi, to nie oni, tylko druga strona. W pierwszej lidze, na którą klub jeszcze nie ma licencji, na pewno nie będzie grał przecież ani Pawłowski, ani też Visnakovs. Tego drugiego chętnie widzą w Bundeslidze, m.in. Freiburg, ale dla Niemców nie jest to transakcja priorytetowa. Pojawił się natomiast chętny z Turcji, gotów wyłożyć ok. pół miliona euro. Tutaj Widzew reaguje podobnie: liczy na większy zarobek. W klubie zdają sobie sprawę, że to, co wynegocjują na transferach latem, będzie stanowiło fundament na przyszłość.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama