W ostatnim czasie przetoczyła się w przez nasz kraj dyskusja na temat nowego kapitana reprezentacji Polski. Podobno ma nim zostać Robert Lewandowski. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Nie wiem czy „Lewy” nadaje się do tej funkcji. Może tak, może nie. W każdym razie, opaski nie będzie już nosił zawodnik z największą liczbą rozegranych spotkań. To akurat uważam za bardzo zdrowe rozwiązanie. Nie wiem w ogóle kto mądry wymyślił ten system. Według tego klucza kapitanem reprezentacji wędkarzy powinien być gość, który był najwięcej razy na rybach, prezesami firm ludzie, którzy przepracowali w nich najwięcej czasu, a przedstawicielem kraju w Eurowizji ten, kto śpiewa najwięcej, a nie najlepiej.
Za moich czasów naturalnym kapitanem był Michał Ł»ewłakow. Inteligentny, wygadany, pracowity, charyzmatyczny. Dobry piłkarz. Miał szacunek u wszystkich pozostałych. Dobrym kandydatem był także Marcin Wasilewski. Ci ludzie mając nawet 20 występów w kadrze, potrafiliby udanie pełnić rolę kapitana.Z kolei Mateusz Klich, mając nawet 500 występów, nie byłby pewnie do tego gotowy. Taki po prostu ma charakter. Nie chce i nie potrafiłby przewodzić reszcie. Ł»eby być kapitanem, dowódcą czy prezesem czegokolwiek, trzeba mieć do tego predyspozycje. Ten sam wymóg obowiązuje przy wybieraniu kapitana drużyny narodowej.
Zmiana systemu przez trenera Nawałkę wcale mnie nie smuci. Myślę, że problem tkwi w formie tej zmiany. Uważam, że to zawodnicy sami powinni wybierać sobie kapitana. Jeśli oni wybraliby „Lewego”, znaczyłoby to, że widzą w nim swojego przywódcę. Znaczyłoby, że mu ufają. Jeśli jednak będzie to tylko wybór trenera, może pojawić się problem. Tym bardziej, że czytam, że tym posunięciem trener Nawałka chce ponoć dodać „Lewemu” pewności siebie. Liczy na to, że ta zmiana wpłynie pozytywnie na grę Lewandowskiego w koszulce z orłem na piersi.
W tym rozumowaniu widzę poważną lukę. Drużyna nie jest dla kapitana, tylko kapitan dla drużyny. Robert jest na tyle doświadczonym i dobrym piłkarzem, że nie potrzebuje opaski na ręku aby dobrze grać. Jestem pewien, że trener nie musi mu pomagać w ten sposób. No, chyba że… Chyba że trener łapie się już wszelkich możliwości, żeby pomóc sobie. Kadra nie wygląda najlepiej. Chyba nikt z nas nie wie, jaka jest ostateczna koncepcja na grę w eliminacjach. Wyniki ostatnich spotkań są dalekie od oczekiwań. Może więc trener Nawałka liczy na efekt podobny do efektu „nowej miotły”? Może liczy,że zmiana Błaszczykowskiego na Lewandowskiego wstrząśnie zespołem i wniesie jakąś nową jakość? Wolę już chyba to niż dopingowanie opaską samego „Lewego”.
Nie twierdzę, że Robert nie nadaje się na kapitana. Może nadaje się idealnie. Myślę jednak, że decyzję powinniśmy zostawić zespołowi. Każdy powinien mieć możliwość wyboru swojego kapitana. Daję słowo, że taki wybór byłby najlepszy dla wszystkich. Dla drużyny, dla „Lewego”, dla trenera i dla nas kibiców przede wszystkim.
***
Teraz chwilę o meczu Legia – Lech. Właściwie nie o meczu, tylko o szpalerze, którego nie było. Może nie jest to żadna wielka sprawa. Pewnie nic wielkiego się nie stało. Lech nie musiał tego robić i nie zrobił. Jednak nie bardzo potrafię zrozumieć dlaczego? Jeśli Barcelona w ten sposób może oddać szacunek Realowi, a Real Barcelonie, dlaczego nie mógłby postąpić tak Lech Poznań? Przypomina mi się pewien cytat, nie pamiętam tylko autora. „Wygrywać potrafią wszyscy. Przegrać umie niewielu”. Legia wygrała sezon na boisku, Lech mógł wygrać poza nim, okazując szacunek drużynie, która go pokonała. Niestety nie udało się i tym razem.
***
Macie racje pisząc, że skończyły mi się historie. Moja kariera nie trwała zbyt długo, nie była też wyjątkowo udana. Dlatego ilość ciekawych opowieści była ograniczona. Widziałem, że to one interesowały was najbardziej. Dlatego chciałem zrezygnować z dalszego pisania tego bloga.Jednak chłopaki z Weszło przekonali mnie, żebym pisał dalej. Wygląda więc na to, że jeszcze przynajmniej przez jakiś czas będę miał okazję dzielić się z wami swoimi przemyśleniami. Będę komentował futbolową rzeczywistość i tropił piłkarskie absurdy. W przyszłym tygodniu wezmę na tapetę pewnego menedżera. Mam ten plus, że piłkarze chętnie ze mną rozmawiają. Zabawię się więc w dziennikarza i wyciągnę od starych kolegów coś ciekawego specjalnie dla was.
RADOSŁAW MATUSIAK