Fabiański zapowiada walkę o miejsce w bramce kadry. „فabędź rozpościera skrzydła”

redakcja

Autor:redakcja

03 czerwca 2014, 09:32 • 16 min czytania

– Oczekiwałem więcej, jeśli chodzi o liczbę występów i trofeów. Miewałem lepsze i gorsze chwile, ale jak na tak wielki klub, to osiągnęliśmy mniej niż powinniśmy. Oceny nie zmienia ostatni, majowy triumf w Pucharze Anglii, pierwszy sukces od dziewięciu lat (…) Do tej pory przyjeżdżając na zgrupowanie kadry, byłem z góry na straconej pozycji, bo nie broniłem regularnie. Teraz to się zmieni. Mam 29 lat i wciąż wiele przede mną. فabędź rozpościera skrzydła – zapowiada فukasz Fabiański na łamach Przeglądu Sportowego. To jeden z tych materiałów, na które dziś warto zwrócić uwagę. Zresztą, przekonajcie się sami, zapraszamy na nasz wtorkowy przegląd piłkarskich artykułów w prasie.

Fabiański zapowiada walkę o miejsce w bramce kadry. „فabędź rozpościera skrzydła”
Reklama

FAKT

Na początek sprawdźmy, co mamy w Fakcie. Legia rozbiła bank – donosi tabloid. Mistrz Polski zarobił najwięcej na transmisjach swoich meczów.

Reklama

Legia Warszawa zarobiła ponad 12 mln złotych, czyli zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich klubów ekstraklasy, na sprzedaży praw telewizyjnych. Ponad 12 milionów złotych to więcej niż w rocznym budżecie ma na przykład Zawisza, który przecież też zakwalifikował się do europejskich pucharów. Ostani na liście płac Widzew dostał niespełna 5 milionów złotych. Do podziału między kluby było w sumie ponad 120 mln złotych. To zaskakująco dużo. Skoro wzrosła liczba meczów w sezonie, to stacja NC+ dała się przekonać, że musi więcej zapłacić (…) Sposób podziału był skomplikowany. Dawniej obowiązywała prosta zasada 50 + 25 +25, z której wynikało, że połowa całej kwoty jest dzielona po równo, a dwie ćwiartki w zależności od liczby meczów pokazywanych w najlepszym czasie antenowym i miejsca w tabeli na koniec sezonu. Tym razem kwota do równego podziału jest nieco wyższa kosztem meczów pokazywanych w prime time.

Zarobek kilku kolejnych klubów:
Lech Poznań – 10,12 mln
Ruch Chorzów – 8,93
Wisła Kraków – 8,66
Śląsk Wrocław – 6,95
Cracovia – 5,50
Widzew – 4,98

Co dalej? Paixao oszalał, myśli, że jest królem. Okazuje się, że Portugalczyk prowadzi nawet własną, alternatywną klasyfikację strzelców.

Marco Paixao (30 l.) stracił rachubę i mocno się zawiedzie. Kapitan Śląska jest pewny, że w obecnym sezonie ligowym strzelił 22 gole. Taki wynik dałby mu koronę króla strzelców, jednak w rzeczywistości Portugalczyk uzbierał o jedną bramkę mniej i przegrał rywalizację z Marcinem Robakiem (32 l.). Przed ostatnią kolejką ekstraklasy wydawało się, że Paixao nie ma najmniejszych szans, by w klasyfikacji strzelców dogonić napastnika Pogoni. Snajper Śląska dwoił się i troił, by nadrobić stratę. W spotkaniu z Koroną strzelił aż trzy gole, co jego zdaniem pozwoliło mu zrównać się dorobkiem bramkowym z liderującym Robakiem. Po meczu w Kielcach Paixao poprawił nawet dziennikarza, który przyznał, że Portugalczyk uzbierał 21 goli. W rozmowach z największymi sportowymi mediami z Półwyspu Iberyjskiego kapitan Śląska także mylnie podawał informację o swoim dorobku bramkowym. Jak dowiedział się Fakt, Paixao zapisuje w swoim dorobku trafienie, które padło w spotkaniu z Ruchem w Chorzowie. Wówczas Portugalczyk uderzał na bramkę, a tor lotu piłki zmienił Tomasz Hołota (23 l.). Ekstraklasa nie miała najmniejszych wątpliwości.

Komornik ogołoci konto Widzewa. Jak tylko wpłyną na nie pieniądze z tytułu praw telewizyjnych, zostaną zajęte i przelane na rzecz Dudu Paraiby, któremu Widzew jest winien 350 tysięcy. W kolejce po pieniądze stoją także inni byli zawodnicy łódzkiego klubu. Fakt pisze dziś również o Ricardo Monizie, który po ostatnim meczu Lechii zwyzywał ochroniarza. Znana już historia.

Zespół z Gdańska dzięki wygranej w Zabrzu wyprzedził w tabeli Górnika i zakończył sezon na wysokim czwartym miejscu. Dobre humory po końcowym gwizdku na chwilę się popsuły. Wszystko przez nazbyt gorliwych ochroniarzy. Trener gdańszczan Ricardo Moniz chciał zaprosić do szatni gości jednego ze swoich znajomych. Porządkowi na to się nie zgodzili, co bardzo zdenerwowało holenderskiego szkoleniowca. Ochroniarz i trener nie przebierali w słowach, zrobiło się bardzo gorąco. Wyzwiska i słowne utarczki były kontynuowane także obok autokaru, którym piłkarze Lechii wrócili nad morze. Trener Moniz, zanim odjechał, zwyzywał stojących tam ochroniarzy. Gdyby nie obecność innych osób, to nie wiadomo, czy nie doszłoby do rękoczynów. To nie pierwszy raz, gdy ochrona w Zabrzu podnosi ciśnienie gościom. Niedawno służby porządkowe nie chciały przepuścić prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego (39 l.).

Na kolejnej stronie interesujący nagłówek. „Artur Boruc: Biłem się na ulicy”. O co chodzi? A no o to, że Fakt cytuje po prostu fragment wywiadu, którego bramkarz udzielił Playboyowi.

Ciekawy jest fragment, w którym Artur Boruc opowiada o swoim pobycie we Włoszech i grze w Serie A. Polak przyznaje, że zachowanie większości kolegów z drużyny mocno go zaskoczyło. – Więcej czasu spędzali czesząc się i skubiąc niż grając na boisku – wspomina bramkarz, który po jednym z meczów Fiorentiny w Mediolanie wdał się w bójkę z tamtejszymi kibicami. – Wracaliśmy samochodem z San Siro. Zabrałem się ze znajomymi, a przed nami jechały nasze dziewczyny. Zaczepili je jacyś Włosi idący chodnikiem, co bardzo nie spodobało się jednemu z moich kolegów. I wypadł do nich. Musiałem mu pomóc, a miałem jeszcze na sobie koszulkę Fiorentiny, która podziałała na nich jak płachta na byka. Było zabawnie. Szybka akcja. Wszystko dobrze się skończyło – opowiada Boruc. To jednak nie jedyne ciekawe smaczki tej rozmowy. Okazuje się, że polski bramkarz dwukrotnie wygrał proces z angielskim tabloidem The Sun. Za pierwszym razem gazeta opublikowała zdjęcie, na którym Boruc prostował swojej młodszej siostrze włosy. Druga sprawa, była o wiele bardziej pikantna. The Sun twierdziło, że ma mmsy ze zdjęciami jego penisa, które Boruc miał wysyłać do kochanki. – Na sali sądowej te MMSy były analizowane. Ludzie je oglądali. Było naprawdę zabawnie – mówi bramkarz reprezentacji Polski.

Wywiad musi być naprawdę ciekawy, ale to niestety wykracza już poza obszar naszego przeglądu prasy. Zamiast tego musimy zadowolić się kadrowiczami grającymi w golfa przed meczem z Litwą. Adam Nawałka był pod wrażeniem „naturalnego drygu”, jakim wykazali się Wojtek Szczęsny czy Łukasz Piszczek.

RZECZPOSPOLITA

„Kadra Nawałki trenuje w Gdańsku” – tyle dziś w „Rzepie”.

Problemów jak zwykle nie brakuje, kontuzje wykluczyły z gry Pawła Wszołka, فukasza Szukałę i Tomasza Jodłowca, a przyjazd na zgrupowanie Thiago Cionka uzależniony jest od wyniku dzisiejszego meczu barażowego o awans do Serie A. Jeśli Modena wygra ze Spezią, Cionka na pewno w Gdańsku nie zobaczymy: kolejną rundę play-off zaplanowano na niedzielę. – Wszołek przeszedł we Włoszech zabieg przepukliny, a Szukała, który ma problemy z udem, przejdzie szczegółowe badania w Monachium. W najgorszym razie czeka go trwająca dwa miesiące przerwa w treningach. Jodłowiec zagrał co prawda w niedzielę, ale po meczu Legii z Lechem ból się nasilił i nie wiadomo, czy nie skończy się na artroskopii – tłumaczy lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski. Adam Nawałka powołał dodatkowo Krzysztofa Mączyńskiego i debiutanta Pawła Dawidowicza. 19-letni pomocnik podpisał dwa tygodnie temu kontrakt z Benficą. – Nie traktuję go jak zapchajdziurę – przekonuje trener. – To chłopak o wielkim potencjale. W dwóch ostatnich ligowych meczach Lechii, które oglądałem na żywo, Paweł wywarł na mnie pozytywne wrażenie. To wszechstronny i młody, ale jednocześnie odpowiedzialnie grający piłkarz. Zrobił duży postęp, możemy z nim wiązać spore nadzieje na przyszłość. Dawidowicz w poniedziałek jeszcze nie trenował. Miał dotrzeć na zgrupowanie w nocy, po kończącej sezon gali ekstraklasy w Warszawie. Razem z Michałem Ł»yro z Legii i Łukaszem Teodorczykiem z Lecha. W kadrze jest jeszcze jeden debiutant, 23-letni Filip Starzyński z Ruchu. Po rocznej przerwie do reprezentacji wraca Kamil Grosicki. Nawałka nie znalazł miejsca dla Ludovica Obraniaka, Eugena Polanskiego i Sławomira Peszki, ale powołał aż czterech bramkarzy: Artura Boruca, فukasza Fabiańskiego, Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Skorupskiego, który niedawno zadebiutował w Romie. Dwóch z nich usiądzie jednak w piątek na trybunach. – Mam nadzieję, że to nie będę ja – mówi Fabiański. – Transfer do Swansea dał mi nowy impuls. Chcę być bramkarzem numer jeden w reprezentacji.

Najdelikatniej mówiąc: skromniutko.

GAZETA WYBORCZA

– Wszyscy mówią: „Nie, nie, nie”. A ja się zastanawiam, dlaczego Anglia nie może zdobyć mistrzostwa świata? – pyta przewrotnie José Mourinho. W poniedziałek selekcjonerzy podali 23-osobowe kadry na mundial w Brazylii. Nie jedzie Kolumbijczyk Radamel Falcao. Start mistrzostw za dziewięć dni

14 czerwca zespół Roya Hodgsona gra w Manaus z Włochami, pięć dni później Sao Paulo z Urugwajem. I tak naprawdę reprezentanci ojczyzny futbolu mogą wracać do domu już po dwóch meczach. W imieniu rodziny królewskiej zespół narodowy wsparł książę William, prywatnie kibic Aston Villi. – Mundial w Brazylii to najlepsza chwila, by zjednoczyć cały naród. Piłka zdominuje świat na miesiąc, wielcy będą świecić najjaśniej. Ł»yczę, by Anglia była wśród nich – powiedział. Ku pokrzepieniu serc Anglicy wygrali w piątek towarzyski mecz z Peru 3:0. Od 10 czerwca zaczynają treningi na stadionie Claudio Coutinho w ośrodku wojskowym w Rio, z widokiem na słynną Głowę Cukru. Narodową sprawą jest forma Rooneya, który ostatnio leczył kontuzję. – Wszystko jest OK. Tyrał nawet w czasie urlopu, by wrócić do dyspozycji – uspokaja Hodgson. Steven Gerrard dodał, że chciałby, żeby mistrzostwa zaczęły się już. – Mundial to najważniejsza impreza dla piłkarza, a to, że rozgrywany jest w Brazylii, podwaja motywację – powiedział kapitan Anglików z normalnym dla siebie brakiem przekonania. Pierwsi rywale Anglików – Włosi jadą na mistrzostwa bez Riccardo Montolivo, który złamał nogę w ostatnim sparingu z Irlandią, i Giuseppe Rossiego. Napastnik Fiorentiny nie dostał powołania, na co zareagował wybuchem złości na Twitterze. Cesare Prandelli postawił na Antonio Cassano i oczywiście Mario Balotellego, co sprawia, że drużyna może być mieszanką wybuchową. Podczas Euro 2012 ta mieszanka zaprowadziła Italię aż do finału. Urugwajczycy też przeżywają swoje zmartwienia. Naród modli się o zdrowie Luisa Suareza, który wraca do zdrowia po operacji łękotki. Oscar Tabarez włączył go do ogłoszonej w poniedziałek 23-osobowej kadry, ale najlepszy piłkarz Premier League wciąż toczy wyścig z czasem. Według Mourinho to właśnie miejsce „Urusów” w 1/8 finału mundialu mogliby zająć Anglicy. Tyle że wcześniej Portugalczyk uważał zespół Tabareza za jednego z faworytów mistrzostw. Przypominał mundial w 1950 roku wygrany przez „Urusów” w Brazylii, a także ostatnią edycję Copa America w Argentynie, gdzie drużyna Tabareza była bezdyskusyjnie najlepsza. Niepewność związaną z ogłoszeniem ostatecznych składów na mistrzostwa w Brazylii przeżył też kontuzjowany Diego Costa. Selekcjoner Hiszpanów Vicente del Bosque obiecał mu miejsce w kadrze, ale w piątek powiedział niespodziewanie mediom, że ma wątpliwości. Napastnik Atletico dostał gęsiej skórki, tak jak jego kolega z klubu boczny obrońca Juanfran. Selekcjoner Hiszpanów do ostatniej chwili wahał się między powołaniem dla niego i piłkarza Realu Daniela Carvajala. W końcu wybrał bardziej doświadczonego.

W ogólnopolskim wydaniu nie znajdziemy niczego więcej. W stołecznej przeczytamy tylko o tym, co wczoraj mogliśmy zobaczyć na ekranach telewizorów lub będąc na gali Ekstraklasy. Legia z nagrodami.

W poniedziałek wieczorem podczas Gali Ekstraklasy w Warszawie rozdano nagrody dla najlepszych piłkarzy zakończonego w niedzielę sezonu. Wśród wyróżnionych byli też zawodnicy Legii: Miroslav Radović i Duszan Kuciak oraz cały zespół mistrza Polski w kategorii Drużyna Sezonu. Serb zwyciężył w kategoriach Piłkarz Sezonu i Pomocnik Sezonu. W tej drugiej nominowany był również jego kolega z drużyny Tomasz Jodłowiec. – Bardzo dziękuję wszystkim, którzy na mnie głosowali, naszym trenerom Janowi Urbanowi i Henningowi Bergowi oraz kolegom z drużyny. Ten sezon był dla nas bardzo długi, ale pokazaliśmy, że jesteśmy najlepsi – powiedział po otrzymaniu statuetki Radović. – Jestem bardzo zaskoczony tą nagrodą. Ten sezon nie był dla mnie tak udany jak te dwa pierwsze w Legii. Dziękuję mojej żonie i córce, trenerom, kolegom z drużyny i Panu Bogu, bo bez niego niczego by nie było – powiedział Duszan Kuciak, który został Bramkarzem Sezonu. Legia otrzymała też nagrodę w kategorii Drużyna Sezonu. Na scenie pojawił się cały zespół z kapitanem Ivicą Vrdoljakiem, który jeszcze raz podniósł puchar za mistrzostwo Polski. – Legia stoi tutaj jako mistrz Polski i uważam, że jak najbardziej zasłużenie, bo w ciągu całego sezonu udowodniliśmy, że byliśmy najlepsi. Ł»yczymy wielu sukcesów Lechowi i Ruchowi w europejskich pucharach…

SUPER EXPRESS

W imprezowych klimatach jest dziś też Super Express w tekście „Ale zabalowali”. Można obejrzeć zdjęcia, jak legioniści świętowali mistrzostwo.

Po ciężkim i wyczerpującym sezonie okraszonym zdobyciem mistrzostwa Polski przyszedł czas na chwilę relaksu. Piłkarze Legii Warszawa tuż po pokonaniu Lecha Poznań (2:0) i odebraniu pucharu ruszyli w miasto i balowali do późna. Legioniści mieli na wyłączność do dyspozycji jeden z najpopularniejszych warszawskich lokali – klub Enklawa. Na imprezie stawili się zarówno piłkarze, jak i inni pracownicy klubu. Pojawili się także goście specjalni, czyli byli zawodnicy Legii, m.in. Marcin Komorowski z piękną małżonką Pauliną. Po zakończeniu imprezy w Enklawie część zawodników pojechała do domów, ale ci najwytrwalsi wsiedli do taksówek, zmienili lokal i dalej świętowali. Michał Efir – zdecydowanie nieprzeciętna stylówka.

Pozostając w temacie mistrza Polski, można przeczytać rozmowę z jej kapitanem Ivicą Vrdoljakiem. W swoim setnym występie w barwach „wojskowych” strzelił gola i poprowadził mistrzów Polski do zwycięstwa nad największym ligowym rywalem. – Ta bramka sprawiła mi wielką przyjemność – przyznaje.

Kiedy okazało się, że piłkarze Lecha nie zrobią dla mistrzów Polski szpaleru, byliście wściekli na rywali, chcieliście im udowodnić na boisku, że jesteście od nich lepsi?
– Nie musieliśmy niczego udowadniać. Przez cały sezon pokazywaliśmy, że jesteśmy najlepsi w lidze. Bodaj tylko przez trzy kolejki nie byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Nie będę nikogo krytykował. Nie robiąc szpaleru należnego mistrzom, pokazali swoją osobowość.

Po twoim golu koledzy legioniści sami zrobili szpaler.
– Nieważne, kto wpadł na ten pomysł, ale riposta była niezła, prawda? Były dwa gole, więc mieliśmy dwa szpalery (śmiech).

Kiedy po odebraniu pucharu za mistrzostwo Polski podziękowałeś trenerowi Urbanowi, stadion eksplodował. Ta przemowa to spontaniczne wystąpienie czy też wcześniej ją zaplanowałeś?
– Wiedziałem tylko, że mam mówić krótko (śmiech). Gdy na liście wyczytywanych medalistów nie było trenera Janka, postanowiłem o nim przypomnieć. To także jego medal i jego mistrzostwo. Zostawił nas na pierwszym miejscu w tabeli. Potem dowiedziałem się, że dla niego medal też jest przygotowany. To dobrze, zasłużył sobie na niego. Chciałem podziękować jemu i innym ludziom z klubu, którzy na nas pracowali. Na co dzień ich nie widać, ale mają wielki wkład w nasze zwycięstwo.

Przeciętna rozmówka i mała szpileczka wbita lechitom.

Na ostatniej stronie znajdziemy zaś krótką (bo większą część strony zajmuje zdjęcie) wzmiankę o integracyjnym wypadzie kadrowiczów Nawałki. Wczoraj zagrali w golfa.

Na co dzień z różnym skutkiem próbują trafiać piłką do bramki, a wczoraj celowali do… dołków. Reprezentacja Polski, która rozpoczęła zgrupowanie w Gdańsku, wybrała się do pobliskiego Postołowa, gdzie uczyła się gry w golfa. Selekcjoner Adam Nawałka (57 l.) bardzo często zabiera swoich kadrowiczów na zajęcia integracyjne. Była już ścianka wspinaczkowa, strzelectwo, teraz przyszedł czas na golfa. Niektórym nauka nowej dyscypliny zajęła trochę czasu, ale na przykład Wojciech Szczęsny (24 l.) i Robert Lewandowski (26 l.) zaprezentowali golfowy talent. Na Pomorzu kadra przygotowuje się do towarzyskiego meczu z Litwą (6 czerwca na PGE Arenie w Gdańsku). Już na początku sztab medyczny i szkoleniowy mają jednak trochę problemów. Z drużyny wypadli pomocnik Tomasz Jodłowiec i obrońca فukasz Szukała. Zamiast nich selekcjoner powołał Pawła Dawidowicza z Lechii i Krzysztofa Mączyńskiego z chińskiego Guizhou Renhe. Dziś reprezentacja Polski będzie trenowała o 17.30. Mecz z Litwą o tej samej godzinie w piątek.

Podsumowując: 3 teksty, merytorycznie wszystkie bez historii.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Kończymy Przeglądem Sportowym. Na okładce „mistrz nad mistrzami”, ale tu ani słowa o Legii czy Radoviciu. Są za to Adam Małysz i Justyna Kowalczyk.

Pierwszy piłkarski temat to rozmowa Roberta Błońskiego z Łukaszem Fabiańskim.

Robert Błoński: Spędził pan w Arsenalu siedem sezonów, ale rozegrał tylko 78 meczów. To były lata tłuste czy chude?
فukasz Fabiański: Oczekiwałem więcej, jeśli chodzi o liczbę występów i trofeów. Miewałem lepsze i gorsze chwile, ale jak na tak wielki klub, to osiągnęliśmy mniej niż powinniśmy. Oceny nie zmienia ostatni, majowy triumf w Pucharze Anglii, pierwszy sukces od dziewięciu lat. Mam wielką satysfakcję, że nie odchodzę z pustymi rękami. To było najlepsze z możliwych zakończenie pobytu w Londynie. W pucharze grałem od pierwszego do ostatniego spotkania. Jestem zadowolony ze swojej formy, ale tylko w dwóch ostatnich sezonach.

Puchar Anglii jest traktowany na Wyspach niezwykle poważnie.
فukasz Fabiański: To najstarsze klubowe rozgrywki na świecie i są na Wyspach bardzo prestiżowe. Wigan, z którym graliśmy w półfinale, broniło trofeum, a we wcześniejszej rundzie wygrało na boisku Manchesteru City. W finale mierzyliśmy się z Hull. Mecz oglądało prawie 90 tysięcy ludzi – półfinały i ostatnie spotkanie rozgrywane są na Wembley, stadionie dla Anglików innym niż wszystkie na świecie.

Skoro w sierpniu zacznie pan regularnie grać, to później powalczy o miejsce w reprezentacji?
فukasz Fabiański: Taki jest mój biznesplan. Do tej pory przyjeżdżając na zgrupowanie kadry, byłem z góry na straconej pozycji, bo nie broniłem regularnie. Teraz to się zmieni. Mam 29 lat i wciąż wiele przede mną. فabędź rozpościera skrzydła.

W podsumowaniu ligi naszą uwagę zwraca fragment o pieniądzach w Ekstraklasie.


Ponad 12 milionów złotych to więcej niż w rocznym budżecie ma na przykład Zawisza Bydgoszcz, który przecież też zakwalifikował się do europejskich pucharów, ale z praw telewizyjnych dostał dwa razy mniej niż Legia. Ostatni na liście płac Widzew فódź dostał niespełna 5 mln złotych.

Do podziału między kluby było w sumie ponad 120 mln złotych. Czyli tyle, ile w najlepszych czasach, kiedy cena praw szła ostro w górę, a wszyscy wierzyli w zbawienny efekt EURO 2012. Potem okazało się, że wartość spadła o ok. 25 procent, ale przed rokiem udało się podpisać korzystny aneks do telewizyjnej umowy. Skoro wzrosła liczba meczów w sezonie, to stacja nc+ dała się przekonać, że musi więcej zapłacić. Na dodatek udało się podpisać na jeszcze lepszych warunkach umowę ze sponsorem tytularnym (T-Mobile) ekstraklasy. Pieniądze z praw telewizyjnych i marketingowych zostały wrzucone do wspólnego worka i dopiero później podzielone między kluby.

Sposób podziału w tym sezonie jest skomplikowany. Dawniej obowiązywała prosta zasada 50 + 25 + 25, z której wynikało, że połowa globalnej kwoty jest dzielona po równo, a dwie ćwiartki w zależności od liczby meczów pokazywanych w najlepszym czasie antenowym i miejsca w tabeli na koniec sezonu. Tym razem kwota do równego podziału jest nieco wyższa kosztem przede wszystkim wyceny meczów pokazywanych w tzw. prime time i wynosi 4 mln złotych. Swoją cenę miało każde miejsce w tabeli – pierwsza lokata to 3 mln złotych, ostatnia – 175 tys złotych.

Zaczyna się też już tradycyjna ruletka „z kim najłatwiej będzie odpaść”. Na pierwszy front Malmo FF.

Legia z Celtikiem?

Polskie kluby pierwszych rywali poznają 23 czerwca. Legia będzie rozstawiona w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, podobnie jak Lech i Ruch w II rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Z kolei Zawisza nie ma co na to liczyć nawet w tak wczesnej fazie. Bydgoszczanie mogą więc wpaść na kilka drużyn, z którymi może być im bardzo trudno, jak Spartak Moskwa, Rosenborg czy Cluj. Lechowi i Ruchowi tacy rywale nie grożą, ale czy chorzowianie byliby faworytem dwumeczu z przeciwnikami ze Szkocji, Bułgarii czy nawet Białorusi?

Marząca o podboju Ligi Mistrzów Legia nie powinna mieć kłopotów z większością rywali, ale mistrzowie Szwecji Malmö i Norwegii Strömsgodset raczej nie byliby tylko przystawką przed głównym daniem, czyli walką w kolejnej rundzie.

A to danie może być ciężkostrawne. Mistrz Polski nie będzie bowiem rozstawiony. Już w III rundzie grozi mu walka z Salzburgiem lub Celtikiem, ale też może los się uśmiechnie i wpadnie na mołdawski Sheriff. Ponadto w III rundzie rywalem Legii może być każdy z potencjalnych przeciwników w II rundzie. Losowanie odbędzie się bowiem przed zakończeniem zmagań w II rundzie i niewykluczone, że warszawski zespół pozna jedynie rywala jako zwycięzcę danej pary, w której znajdzie się zespół mający być rozstawiony w III rundzie i zespół nierozstawiony już w II rundzie.

ANGLIA: Jak pokonać Urugwaj

Gus Poyet zdradza sposób na pokonanie Urugwajczyków. Według niego Anglia musi zagrać ostro, nie może się bać zagrań na granicy fair – play, bo i Urugwaj nie będzie przebierał w środkach. Prasa żegna też Lamparda, żyje również zamieszaniem wokół Fabregasa. Chelsea czy Arsenal? Jak będzie? W obu drużynach przydałby się chyba w równym stopniu.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Abdykacja Juana Carlosa

Nawet prasa sportowa dzisiaj na okładce daje informacje o abdykacji Juana Carlosa. Najlepszym przykładem okładka „Marki”, traktująca o tej sprawie. To też jednak najlepszy dowód, że właśnie trwa sezon ogórkowy – w „Marce” również choćby informacja, że Real w przyszłym sezonie będzie miał różowe koszulki wyjazdowe… Wstrząsający news. Z transferowych wieści wciąż żyje się sagą wokół Fabregasa, o którego walczą Chelsea i Arsenal.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Co z Balotellim?

„La Gazetta” zastanawia się ile będzie w stanie dać Balotelli. Są poważne wątpliwości co do tego w jakiej będzie formie fizycznej, poza tym jego głowę zaprząta też transfer. Berlusconi przekonuje, że decyzja co do Balo nie jest podjęta, porozmawia o niej z nowym trenerem. Rossi z kolei jest zawiedziony: – Bylibyście zaskoczeni w jak dobrej jestem formie – mówi gracz Fiorentiny. Morata natomiast naciska na transfer do Juve.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama