Koń jaki jest, każdy widzi. Ekstraklasie daleko do najlepszych lig, choć też i umówmy się, można było trafić gorzej (tak liga albańska, patrzymy na ciebie). Wypisaliśmy jedenaście rzeczy, które nas najbardziej raziły w tym sezonie, a które gdyby poprawić, gdyby usunąć, poprawiłyby odbiór Ekstraklasy i być może nie tylko takie czuby jak my i wy śledziliby ją tak uważnie. Zapraszamy.
Piłkarz Zagłębia? Zawód księgowy, futbol tylko hobbystycznie – W Lubinie powstała fundacja charytatywna SPDWWK, czyli „Słabym Piłkarzom Dajemy Wysokie, Wieloletnie Kontrakty”. Taki kopacz daje z siebie wszystko podczas testów, pisaniu CV albo montowaniu swojego filmiku na Youtube, a po złożeniu autografu na umowie odpuszcza. Na logo fundacji najlepiej nadaje się twarz Papadopoulosa Odpadopoulosa. Nominalna dziewiątka, ale w praktyce jedynka, bo taką właśnie notę hurtowo zbierał Czech w tym sezonie. W Zagłębiu zbyt wielu było zawodników o przyzwoitych nazwiskach, ale nieprzyzwoicie niskim poziomie ambicji i determinacji.
Białostockie komety – Więcej do szatni Jagielonii wniósłby postawiony na parapecie kaktus niż zimowy zaciąg Jagi. Skandynawowie, Portugalczycy, do tego pożal się Boże Savalnieks łącznie dali być może mniej niż jeden szesnastoletni Mystkowski, który zagrał 45 minut w ostatniej kolejce. „Zawodnicy” z ostatniej ofensywy transferowej wnosili negatywną wartość boiskową i drenowali klubową kasę. A sądząc po wypowiedziach Stokowca („przyjechali jacyś piłkarze”) miał on niemal zerowy wpływ na dobór graczy. Zakupy bez porozumienia z trenerem to kuriozum, które kończy się tak, jak przygodę z Jagą skończył Targino czy inny Henrique.
Wkład Rajalakso w mecz z Cracovią podczas 66 minut na boisku
Rozpędzenie karuzeli trenerskiej – Zagłębie i Widzew to jedyne drużyny, które w tym sezonie dwa razy zwalniały szkoleniowców. Nie ma przypadku w tym, że akurat te ekipy spadły. Ciągłe rotowanie trenerami skutkuje kompletną dezorganizacją i rozpieprza zespół lepiej, niż epidemia rzeżączki w szatni.
Kupą, mości panowie, kupą – Widzew w tym sezonie dał szansę w Ekstraklasie 36 zawodnikom, to ligowy rekord, łodzianie najwyraźniej planowali grać dwudziestoma piłkarzami na raz. Legia walczyła jesienią na trzech frontach, stawiając na pierwszym miejscu Ligę Europy (choćby dlatego, że ligowe punkty i tak dzielono). Miała najszerszą ławkę i wartościowe zaplecze, a mimo to w jej barwach zagrało mniej graczy, niż w przedostatnim Widzewie. Trener Pawlak mówił po objęciu stołka trenerskiego, że liczy na stabilizację. Ł»e gracze muszą ze sobą pograć, by zespół na tym zyskał. A potem kolejne hordy piłkarskich jednorazówek szpeciły widzewskie barwy.
Karne z dupy – Nie popełnimy wielkiego błędu gdy powiemy, że na oko praktycznie co druga jedenastka w tym sezonie budziła kontrowersje. Ilość problematycznych karnych w tym sezonie przekraczała wszelkie dopuszczalne granice. Panowie sędziowie, piłkarze kładą się w polu karnym chętniej niż my na leżakach, uwzględnijcie to, patrzcie przez palce. Większa krytyczność na ich pady przed bramką to obowiązek.
Eksperci nie znający przepisów – Czasem podczas meczów brakowało tylko komentarzy w stylu „nabita”, „przy ciele” i „piętka ratuje”. Miły folklor, można było poprzypominać sobie czasy, gdy strzelało się hat-tricki na boisku przy stawie, ale jednak nostalgia była sympatyczna za drugim, trzecim, czwartym razem. Za piątym i sześćdziesiątym już irytowała.
Niecelne podania w hurtowej ilości – Jasne, niecelne podania i babole zdarzają się i na finał Ligi Mistrzów, ale ilość podań w aut, zagrań do nikogo, prostopadłych piłek prosto pod nogi rywala skutecznie sabotowała atrakcyjność 85-90% meczów ligowych. Wszyscy piłkarze latem na przeszkolenie, niech tłuką piłką w mur trenując dokładność jak Nedved.
Holowanie piłki ala Ojamaa – Poza grą na dziesiątce, to właśnie skrzydłowi powinni być największymi futbolowymi altruistami, ich rolą jest tworzenie napastnikom sytuacji. Taki Ojamaa zawsze w pierwszej kolejności myślał jak tu stworzyć sytuację sobie, nawet, jeśli właśnie był 40 metrów od bramki i kryty przez czterech.
Kluby Kokosa i niepłacenie w terminie – Nie masz kasy? Nie podpisuj kontraktu, by potem kręcić, szantażować zawodnika, migać się od spłaty. Może facet znalazłby sobie normalnie funkcjonujący klub, gdybyś nie zawracał mu głowy. To elementarna kwestia.
Jeż – Do widzenia i tyle w temacie. Na meczach, w których występował Jeż, telewizor sam się nam wyłączał ze wstydu, że musi przekazywać tak słabe zagrania. Nie dziwimy mu się.
Fot.FotoPyK