Zmienili klub i zawiedli. Niektórzy po raz kolejny

redakcja

Autor:redakcja

02 czerwca 2014, 21:35 • 8 min czytania

O części z nich kiedyś można było powiedzieć: bardzo solidni piłkarze. Na warunki polskiej kopanej – zdecydowanie ponadprzeciętni. Inni mieli przynajmniej przebłyski, momenty. Albo po prostu wylansowano ich jako duże talenty, z których kiedyś wyrosną gwiazdy ligi. Dziś łączy ich jedno – nic w ich karierach (może za wyjątkiem pieniędzy) nie jest takie jak kiedyś. Kolokwialnie mówiąc: zdziadzieli. W ostatnim półroczu każdy z nich zmienił też barwy klubowe w oczekiwaniu, że forma znów będzie się zgadzać – z tym, jaka była lub jakiej oczekiwała publika. Tylko że ciągle się, niestety, nie zgadza.
To, co znajdziecie poniżej nie jest rankingiem największych ligowych zawodów. Bynajmniej. Wówczas nazwisk mielibyśmy tutaj bez liku. To nasze subiektywne zestawienie piłkarzy, dla których nowy klub miał być istotnym impulsem, ale niewiele z tego wynikło.

Zmienili klub i zawiedli. Niektórzy po raz kolejny
Reklama

Naszym zdaniem z niektórymi, przynajmniej na poziomie Ekstraklasy, czas się definitywnie pożegnać.

**ROBERT JEŁ»**

Reklama

11 meczów, 0 goli, 2 asysty, 1 kluczowe podanie
Średnia not z Górnika: 3,6 (w skali 1-10)

Idealny, najbardziej modelowy przypadek. Facet, który od przełomu 2010 i 2011 roku jedzie na opinii super piłkarza. Takiego, co to w środku pola może wszystko. Jak zagrywa piłkę to nieszablonowo i celnie. Tylko że to dawno nieprawda. Kiedy zawiódł w Polonii Warszawa, mówiono, że presja i zły Wojciechowski. Kiedy nie dawał rady w Lubinie, to jasne, że przez ten szkodliwy, zły mikroklimat, z którym nie radził sobie – lekko licząc – co drugi zawodnik Zagłębia. Powrót do Zabrza miał być ostatnim sprawdzianem. Wóz albo przewóz. Jeśli Jeż się nie odbuduje w Górniku, to już chyba nigdzie. Szczerze – stawiamy na NIGDZIE. Przestaliśmy wierzyć, że kiedykolwiek zobaczymy jeszcze tego Słowaka w wersji „błyskotliwy pomocnik”.

Przez całą rundę w Górniku zagrał dosłownie jedno bardzo dobre spotkanie, w którym dwukrotnie asystował przy golach. Sam nie strzelił ani jednego. W ostatnich tygodniach już w ogóle nie było go w kadrze. W hierarchii trenera jest dziś niewiele powyżej Tomasa Majtana, czyli na granicy przedwczesnego wylotu.

Nasza ocena: Czas się pożegnać.

**PATRYK MAفECKI**

13 meczów, 0 goli, 0 asyst, 1 kluczowe podanie
Średnia not z Pogoni: 3,5

Najpierw na zabój kochał Wisłę. Później miał umierać za Pogoń. W międzyczasie przeczytaliśmy w prasie tryliard wywiadów, z których płynął jeden wniosek: „Mały się zmienił. Już nie będzie więcej żadnych wyskoków”. Dariusz Wdowczyk co raz musiał zapewniać, że nie ma z nim żadnych wychowawczych problemów. Wszystkim jakby umknęło tylko jedno, kluczowe pytanie: kiedy Małecki znów zacznie grać w piłkę? Przecież najbardziej imponował nam wtedy, kiedy był młodym, nieokrzesanym szaleńcem. Robił różne głupoty, ale jednak umiał strzelić siedem, osiem goli w sezonie, podać, przedrzeć się skrzydłem.

W Pogoni był tym samym Małeckim, co w schyłkowym okresie w Krakowie. Zawodnikiem, który nawet gdy grał regularnie, to nie było w tym już dawnego błysku. Kiedyś z wszechobecnego w jego grze chaosu rodziły się asysty i bramki. Dziś liczby mówią wszystko – cała runda na zero. Bez jakiejkolwiek zdobyczy.

Nasza ocena: nie pora go skreślać, ale czas zweryfikować opinię o Małeckim – piłkarzu.

**MATEUSZ CETNARSKI**

17 meczów, 4 gole (1 z karnego), 1 asysta, 2 kluczowe podania
Średnia not w Widzewie: 3,85

Ł»eby było jasne, zastrzegamy od razu: Cetnarskiego nie sposób stawiać w jednym rzędzie z Małeckim i Jeżem. Tamci to zupełnie inny poziom rozczarowania. „Cetnar” w przeciwieństwie do nich miewał w minionej rundzie lepsze momenty, ale nie zmienia to naszej opinii, że tak do końca nie podołał zadaniu, jakie przed nim stawiano. Dosłownie tydzień po przyjeździe do Łodzi, został kapitanem Widzewa. Miał być autentycznym liderem. Miał brać odpowiedzialność na siebie, ale niestety w zbyt wielu meczach tej odpowiedzialności unikał. Nieraz w ogóle przechodził obok gry, „przespacerowywał” mecze. Statystyki osiągnął zdecydowanie najlepsze z wszystkich zawodników, których wymienimy w tym tekście, ale oceniając go przez pryzmat dawnych oczekiwań – to nie był wielki, imponujący powrót tamtego „Cetnara”.

Mamy więc go za gościa, który w słabym zespole nie do końca umiał się odnaleźć. A wcześniej w znacznie silniejszym przepadł zupełnie.

Nasza ocena: solidny ligowiec, to maks, co może z niego być.

**DENISS RAKELS**

8 meczów, 0 goli, 0 asyst, 1 kluczowe podanie
Średnia not w Cracovii: 2,57

Po krótkim przerywniku wracamy do rozczarowań największego kalibru. فotysz od początku miał w Zagłębiu jak u pana Boga za piecem. Gruby kontrakcik, dobre warunki… Tylko gier tyle, że można na palcach jednej ręki policzyć. Kiedy w Lubinie zapadł wyrok, że nic z tego nie będzie, Rakels nagle dał sygnał, by go tak prędko nie skreślać. Strzelając 11 goli w barwach Katowic, doprosił się kolejnej szansy na poziomie Ekstraklasy. No i cóżâ€¦ Nie sposób jej pozytywnie ocenić, skoro w Cracovii grał mało lub bardzo mało. Zaliczył tylko jedno kluczowe podanie, o golach czy asystach nie było mowy tym bardziej. Zresztą, już same treningi wskazywały, że to bardziej poziom Dudzica, aniżeli Nowaka.

Miał okazję przypomnieć się na najwyższym poziomie, w innym klubie niż Zagłębie, ale tę szansę bezapelacyjnie zmarnował.

Nasza ocena: w sam raz na pierwszą ligę. Na razie nie wyżej.

**MIKOفAJ LEBEDYŁƒSKI**

5 meczów, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań
Średnia not w Podbeskidziu: 2,33

Jak dla nas, to już ostateczny upadek tego „młodego, zdolnego”. Trzy lata temu, w najmniej spodziewanym momencie, po strzeleniu zaledwie trzech goli w pierwszej lidze, wyjechał do Rody Kerkrade. Klubu, umówmy się, niezbyt mocnego, w którym nie zaistniał poważniej przez dwa kolejne sezony. Później zaliczył dość dziwny, jak na tak młodego (23 lata) chłopaka, trzymiesięczny epizod w Szwecji i przyjechał do Polski – mocno zaniedbany fizycznie.

Jeśli nie przebił się w Podbeskidziu, które atakowało rywali na zmianę – Pawelą i Chrapkiem, to nie wyobrażamy sobie, że w najbliższym czasie może sobie poradzić gdziekolwiek na tym poziomie rozgrywek. W naszych oczach zjechał na ten sam level, który opuszczał w 2011 roku – pierwszoligowy.

Nasza ocena: wylot z Ekstraklasy.

**CHARLES UCHENNA NWAOGU**

3 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań
Średnia not w Podbeskidziu: 3,00

Ten sam klub i ta sama historia. Generalnie, Podbeskidzie dokonało ostatniej zimy rekordowej liczby nieudanych „wzmocnień” w ataku. Ściągnąć trzech napastników (bo był jeszcze Blazek) i na koniec odstawić ich na rzecz absolutnych przeciętniaków, to wyczyn. Sto lat temu Nigeryjczyk potrafił strzelić 20 goli w jednym pierwszoligowym sezonie. Ostatnio przeciętnie radził sobie nawet we Flocie, mocno już w niego wątpiliśmy i koniec końców wyszło na nasze. Nie wyobrażamy sobie go w Ekstraklasie w kolejnym sezonie.

Nasza ocena: żaden klub Ekstraklasy się na niego nie nabierze.

**MATEUSZ MACHAJ**

9 meczów, 0 goli, 1 asysta, 0 kluczowych podań
Średnia not w Śląsku: 4,3

Chłopak, który w naszej opinii nigdy nie stał się dobrym piłkarzem, mimo że uchodził za kandydata na bardzo dobrego. Napisalibyśmy: „ciągle nie wykorzystuje potencjału”. Gdyby nie fakt, że czas jednak pędzi… Machaj za moment będzie miał 25 lat. Mówimy więc de facto o w pełni ukształtowanym piłkarzu, który w Lechii zatrzymał się zupełnie w rozwoju. Sporo gdybano, że – jak Małecki – potrzebuje odmiany, impulsu. Jednak Śląsk Wrocław najwyraźniej takim impulsem się nie okazał. To była kiepska wiosna w wykonaniu tego piłkarza. Pełna nie bardzo słabych, ale nijakich występów, w których niewiele dawał drużynie.

Nasza ocena: pora zweryfikować opinie – przeciętny ligowiec.

W REZERWIE:

Od początku kusiło nas, żeby umieścić w tym zestawieniu jeszcze trzy inne nazwiska. Tak trochę w rezerwie. Odgradzając je od pozostałych. Bowiem mówimy tu o piłkarzach ciągle dość młodych, których zimowe transfery miały popchnąć na wyższy poziom, jednak tak się nie stało. A jeśli stało, to w niewielkim stopniu.

**PATRYK MIKITA**

7 meczów, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań
Średnia not w Widzewie: 2,83

Młody chłopak. Teoretycznie wszystko przed nim. Na początku sezonu, kiedy wyszedł w podstawowym składzie Legii na Widzew i od razu strzelił mu gola, niektórzy życzeniowo widzieli go już w ataku mistrza Polski. Cóż, wyszło trochę inaczej. W Łodzi bardzo chciał go Artur Skowronek, nieco na siłę od razu wepchnął do jedenastki i wynikło z tego niewiele dobrego. „Miki” grał indywidualnie, ciągle pod siebie. Widać było, że bardzo chce się promować. Tylko że zamiast tego bardzo szybko wylądował na aucie. Kiedy wracał (coraz rzadziej) – zawodził.

Nasza ocena: Nie pora go skreślać, ale dość dobitnie pokazał, że ta liga jeszcze długo nie będzie leżeć u jego stóp.

**SEWERYN MICHALSKI**

1 mecz, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań
Średnia not w Jagiellonii: 2,0

Obserwujemy dość dziwaczny początek kariery tego chłopaka, który najpierw zabłysnął dzielnie broniąc Ekstraklasy dla GKS-u Bełchatów, po czym rok zmarnował na przesiadywanie na ławce. O ile w Belgii nie musiało to dziwić, o tyle wypożyczenie do Białegostoku okazało się kompletną klapą. Zagrał i to słabo w dosłownie jednym spotkaniu, po czym przez pół roku ani razu nie wskoczył do składu. Teraz to tylko gdybanie, ale kto wie, czy nie byłoby lepiej dla niego, gdyby został w Bełchatowie i w pierwszej lidze, mając przecież ledwie 19 lat na karku, spokojnie budował swoją pozycję.

Nasza ocena: Chciał zrobić od razu dwa kroki do przodu, wychodzi na to, że będzie musiał cofnąć się do punktu wyjścia.

**SZYMON DREWNIAK**

12 meczów, 0 goli, 1 asysta, 0 kluczowych podań
Średnia not w Górniku: 3,7

Drewniak, tak jak Cetnarski, pasuje do tego towarzystwa tylko częściowo. Z jednej strony bowiem, jakiś cel w tym sezonie udało mu się osiągnąć. Odszedł do słabszego zespołu i zaczął grać regularnie. Z drugiej – w Ekstraklasie zadebiutował już ponad dwa lata temu i przez ten czas udowodnił jedynie, że nie takie z niego żywe srebro, jak niektórzy sądzili. Ma jeszcze sporo czasu, żeby popracować nad sobą, ale na tym etapie – zupełnie nie widzimy go w Lechu, przynajmniej w jakiejś poważnej roli. W Górniku udowodnił, że ma sporo piłkarskich ograniczeń i przed nim jeszcze daleka droga na choćby ligowe szczyty.

Nasza ocena: Dobrze mu zrobi kolejne pół roku wypożyczenia.

AKTUALIZACJA: Pierwotnie nie uwzględniliśmy w naszym zestawieniu Macieja Iwańskiego, który formalnie dołączył do Podbeskidzia wcześniej niż w ostatnim okienku, jednak z praktycznego punktu widzenia – faktycznie, doskonale się do tej zbieraniny nadaje.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama