Koniec końców czyli krajobraz po bitwie

redakcja

Autor:redakcja

02 czerwca 2014, 12:22 • 10 min czytania

No i po sezonie… Ostatnia kolejka zaczęła się imponująco, a skończyła tak sobie, reforma rozgrywek nie była ani taka straszna, jak ją malowano, ani taka wspaniała, jak ją reklamowano, rozstrzygnięcia zapadły parę kolejek temu, jedynie pogoń Paixao za Robakiem budziła podziw i emocje. Nie wiem, czy był to dobry sezon, czy zły i dlaczego – to ocenią ludzi, którzy znają się na piłce – ale wiem, że był to sezon, po którym nie mam odruchu „Uff, nareszcie koniec tej męki” i to mimo zwiększonej dawki spotkań. Było „skromniutko – ot, na własną miarkę”, ale było solidnie, było stabilnie, było normalnie…
Cracovia – Jagiellonia Białystok 2:2
Mirek! – wrzasnął Michał Probierz w 70 minucie – Oni chcą zmianę!
Wiem – westchnął smutno trener Hajdo – Podobno na Podolińskiego.
Ale ja nie o tym – trener Probierz wskazał ręką na boisko – Pilarz ma kontuzję!
Klasyczna Cracovia sezonu 2013/2014 – posiadanie piłki wprost proporcjonalne do poziomu frajerstwa, czyli jak przegrać mecz, który ma się w kieszeni. Na pocieszenie została im bramka Stebleckiego, bardzo ładna bramka Dudzica (aż mnie zapowietrzyło – to on tak potrafi?) oraz obraz Mateusza Ł»ytko, sunącego w obcisłych slipach wzdłuż trybun. Choć to ostatnie, to chyba raczej przestroga…

Reklama

Zagłębie Lubin – Widzew فódź – 3:3
Bardzo symboliczne spotkanie: sędzia Jarzębak znowu stracił orientację, gdzie akcja, gdzie linia i co związku z tym, Zagłębie dziurawe było w obronie i pustawe w ataku, Widzew nie potrafił skończyć tego, co zaczął, a Aleksander Kwiek trzeba asystami zapewnił sobie kontrakt (niekoniecznie w Zagłębiu, ale na pewno w Ekstraklasie), więc w przyszłym sezonie znowu będziemy słyszeć o jego „niewykorzystanym potencjale” i „rozczarowującej postawie”. Zmarnowany karny daje natomiast nadzieję, że choć przez jeden sezon odpoczniemy od ekstraklasowego Cetnarskiego. Całość zwieńczyła dymiąca odpowiedź na pytanie, dlaczego do Lubina zawodnicy przychodzą i pewnie nadal będą przychodzić tylko po pieniądze.
Chętni do kupienia Miłosza Przybeckiego proszeni są o ustawienie się w kolejce, wpłacanie wadium i zachowanie podstawowych zasad kultury społecznej.

Korona Kielce – Śląsk Wrocław 1:5
I żeby chociaż Korona odpuściła ten mecz, gdyby miała w nosie – ot, 90 minut do przestania, przespacerowania i dyskusji o poststrukturalnej teorii konfliktu… Ale nie – Korona próbowała i momentami była naprawdę blisko, a jednak za dwa tygodnie nikt nie będzie pamiętał, że Wojciech Pawłowski musiał się wyginać w bramce, że był słupek, że Kiełb strzelał – zostanie tylko wynik 1:5 i zapis, że Paixao ustrzelił hattricka, a jedyną bramkę dla kielczan też musiał strzelić zawodnik Śląska.

Reklama

Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2
Ekstraklasa na luzie i każdy gra swoje: gliwiccy Hiszpanie – pikę techniczną, Tomasz Podgórski – piłkę precyzyjną, a Podbeskidzie – topornie, ale walecznie i do końca. Solidne, ambitne ligowe rzemiosło i jeśli tak miałyby wyglądać rozgrywki w przyszłym sezonie, to proszę uprzejmie. Z Gliwicami efektownie pożegnał się Dariusz Trela, a w Bielsku już zapomnieli, że po raz kolejny uratowali się głównie dzięki modlitwom Koła Gospodyń Miejskich i ciężkiej pracy trenera, i po raz kolejny zaczynają kombinować jak koń pod górę.
Przepraszam bardzo, a kto znalazł tych trenerów? – nastroszyły się wąsy prezesa – Będzie trzeba, to się znajdzie następnego, kontrakt to poważna sprawa, a 57 złotych miesięcznie piechotą nie chodzi.

Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 0:2
Nihil novi sub sole: Makuszewski biegał szybko, Grzelczak strzelał z woleja, VranjeŁ¡ strzelał ze stałych fragmentów, Kasprzik bronił, Sadajew miał brodę, sędzia Gil miał problemy z oceną sytuacji, a stadion wciąż był w budowie. Przy linii bocznej biegał i krzyczał trener Moniz: zaczynał od barytonu, większość meczu wykrzyczał głosem Jaza Colemana z płyty „Hosannas from the Basements to Hell”, a kończył zdartym szeptem, który czynił jego angielski jeszcze mniej zrozumiałym. Mecz ani najlepszy, ani najgorszy, a najciekawsze były w nim pytania „Co dalej?”, przy czym bardziej optymistyczne odpowiedzi dotyczyły Lechii.

Ruch Chorzów – Pogoń Szczecin 0:0
Mecz się odbył, zawodnicy oddali celne strzały, ale oba były niegroźne, Ruch dostał brązowe medale, z których ucieszył się bardziej niż Legia ze złotych, Marcin Robak dostał nagrodę dla najlepszego strzelca, z której ucieszył się bardziej niż Ruch z brązowych medali, فukasz Surma zaliczył w Ekstraklasie mecz numer 450, Marcin Malinowski – mecz numer 436, świeciło słonce, a drewniana trybuna na Cichej czuła się bardzo staro.
Za rogiem czaił się wrednie uśmiechnięty eurowpierdol. Trener Kocian się nie czaił, ale także się uśmiechał, bo jest człowiekiem rozsądnym i umie cieszyć się z tego, co ma.

Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz 2:1
Sympatyczny mecz, w którym sporo się działo, padały bramki i to nie z dętych rzutów karnych, tylko po ciekawych akcjach, sytuacje zabawne przeplatały się z emocjonującymi, Paweł Brożek strzelił swoją 103. bramkę w Ekstraklasie, z czego 98. w barwach Wisły, a Piotr Brożek złapał kontuzję, dzięki czemu zdrowych piłkarzy Wisły znowu można policzyć na placach jednej ręki.
I taka mała dygresja: DuŁ¡an Kuciak tym razem nie dusił nikogo, ale gardło oskarżycielsko zdzierał za dwóch, Mateusz Bąk po jednym z rzutów wolnych Górnika splugawił kolegów słownie i miał ochotę dołożyć parę kopów… A Michał Miśkiewicz po bramce Alvarinho zrobił smutną minę, spuścił wzrok i podreptał po piłkę. Nie, żebym namawiał do linczu na osobie Michała Czekaja, ale jakaś żywsza reakcja by się przydała, jakaś „Psiakostka” albo chociaż „Ojejku!”, cokolwiek, co świadczyłoby, że bramkarz Wisły żyje i jest świadomy, że wokół niego coś się dzieje.

Legia Warszawa – Lech Poznań 2:0
Może ja marudzę i się nie znam, ale…
Może?… – Opinia Publiczna jak zwykle była okrutna.
…ale mecz Legii z Lechem rozczarował mnie pod każdym względem. Serpentyny ostatni raz zrobiły na mnie wrażenie w 1979 roku (a może nawet w 1978), zadymianie przestrzeni pracowniczych tylko mnie wkurza, bo lubię coś widzieć, a od płakania mam seriale brazylijskie, sędziowanie było nędzne, nie było zbyt wielu okazji bramkowych, a zapowiadane przez Łukasza Teodorczyka krew, pot, łzy i rzeźnia, sprowadziły się do pisków lechity, gdy taranował go Tomasz Jodłowiec, jednej słabej szarpaniny w stylu „No, co! No, co? Fikasz?! Fikasz?!” i plaskacza, którego Vrdoljak wypłacił Trałce. Ostrzyłem sobie zęby na wielką fetę dekoracyjnąâ€¦ Dostałem dwie armatki, krztuszące się błyszczącym konfetti i dziesięciu chłopaków z flagami, czyli coś, co dobrze wygląda tylko na zbliżeniu w TV, ale na żywo, na wielkiej płycie boiska sprawiało wrażenie wariantu oszczędnościowego i gdyby zabrać podium, nie różniłoby się pewnie od świętowania awansu przez lidera pierwszej ligi (bo lidera drugiej ligi stać byłoby tylko na jedną armatkę). Na koniec przed kamerą pokazał się Łukasz Broź, usiłujący skupić wzrok na jakimkolwiek punkcie dłużej niż przez 5 sekund (nie udało się) i przy pomocy nowego pucharu mistrzowskiego zademonstrował uchichrany fallizm.
Pardąsik, ale nie.

Bramka kolejki
Jest z czego wybierać: Miłosz Przybecki popisał się powtarzalnością, Adam Banaś – imponującym wyskokiem, Bartosz Bereszyński był równie efektowny, co złośliwy, Marco Paixao (przy 1:5) i Bartłomiej Dudzic były precyzyjni, a Marcin Kaczmarek do precyzji dołożył jeszcze dynamikę. No i bilardzik Wisły, zakończony „pyknięciem” Stilicia… Po uważnym i wszechstronnym porównaniu ciepłego z miękkim oraz twardego z zielonym, jednoosobowe jury konkursu podjęło niejedno głośną decyzję, że w 37. kolejce wygrywa… Bartosz Bereszyński.

Kiks kolejki
Nietrafiający ze stuprocentowych Zaur Sadajew, Krzysztof Chrapek czy Bartłomiej Dudzic nie mogli w tej kolejce nawet pomarzyć o medalu, Paweł Zieliński ze swoim samobójem nie zmieścił się nawet do pierwszej dziesiątki, asysta Wahana Gevorgyana wywołuje tylko lekki uśmiech, a na podium 37 kolejki znaleźli się: na miejscu trzecim – Mateusz Cetnarski za karnego na dwie raty, a obie fatalne, na miejscu drugim – Przemysław Trytko, za główkę we własną poprzeczkę, a na miejscu pierwszym – Marcin Kamiński za bramkę na 2:0 i niekoniecznie za to, że dał się zrobić w bambuko, ale za to, że się potem błąkał się po trawie jak dwumetrowa biedronka, zamiast od razu pędzić do bramki i bronić, asekurować, wybijać. Wyróżnienie niehonorowe dostaje Ivica Vrdoljak, który już w pierwszych minutach mógł wylecieć z boiska i zepsuć zgromadzonym świętalny nastrój.

Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Borski (RCh-PSz) gubił się przy faulach, a raz zgubił się bardzo i zamiast dać kartkę dał się złapać na „no, może i w niego wjechałem korkami, ale łobosiu, łobosiu, jak mnie te korki teraz bolą”. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Garbowski (PG-PBB) pożegnał się z Ekstraklasą lepiej, niż wielu się witało. Spokojnie uważnie, z pomyłkami na średnim poziomie ligowym. Minus dwie dioptrie i jeśli politykiem nie będzie gorszym, niż był arbitrem… to może być jednym z lepszych posłów.
Pan sędzia Gil (GZ-LG) na samym zaliczył na Sadajewie dwa tak spore babole (brak czerwonej i karny), że resztę możemy po prostu dopisać do rachunku minus ośmiu dioptrii.
Pan sędzia Jarzębak (ZL-Wف) jak się okazało, wciąż jeszcze ma problemy z liniami, ale jest postęp, bo błędy pan sędzia popełnia coraz bliżej tychże linii. Minus pięć dioptrii.
Pan sędzia Krasny (KK-ŚW) u większości oceniających zarobił sporo ciężkich słów, ale tu jest „Poligon”, tu się rękami w polu karnym nie macha, a gdy się macha – się ponosi konsekwencje. Dla mnie karny i proszę bardzo – też poniosę konsekwencje – można mnie kopać, szczypać, określać wyrazem, a i tak dam tylko minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Rynkiewicz (C-JB) brak czerwonej dla gościa walącego Pilarza łokciem zrozumiem z trudem, braku żółtej nie rozumiem ani w ząb. Minus trzy dioptrie za całokształt i pochwała za nienabranie się na wyłudzanie karnego przez Bernhardta.
Pan sędzia Tojo (LW-LP) jest sympatyczny i skośny, ale niech już oddala się prędko w tym kierunku, w którym Zosieńka otwiera okienko. Karny z sufitu, gra bark w bark gwizdana jako faul, a celowy plaskacz w twarz zostawiony bez kartki… Kamaaan. Minus 10 dioptrii, a na Okęcie prosto i druga w prawo.
Pan sędzia Złotek (WK-ZB) za zestaw sędziowski z frytkami, dużym napojem i sporą pobłażliwością wobec piłkarzy – minus 3 dioptrie.

Cytat kolejki
Antoni Bugajski: „Wiadomo, kibice rządzą się… znaczy, mają swoją filozofię”
Mają filozofię? Znaczy, rządzą się.

Sonia Śledź: „Sebastian, cieszysz się ze strzelonej bramki i chcesz dołożyć drugą?”
A skąd! Jestem załamany i jako pokutę postaram się walnąć samobója.

Sonia Śledź: „Mogłeś strzelić trzecią, a nawet czwartą bramkę – nie udało się. Nie żałujesz trochę?”
Absolutnie. Nie zależało mi na wygranej, bo zbieram remisy i do kolekcji brakowało mi tylko tego z Jagą.

Filip Adamus: „Ja muszę się posilić notatkami”
Mam musztardę – wtrącił uprzejmie członek brygady młodzieżowej.

Leszek Ojrzyński: „Na pewno działacze zagęszczą ruchy”
Kocie?

Kazimierz Węgrzyn: „Przecież nikt nie będzie biegał z rękami przy sobie”
– Proszę cię o rękę.
– Przepraszam, nie mam przy sobie…

Rafał Nahorny: „A Głąb… a Błąd…”
Błąd, rzeczywiście.

KS Orzeł
Dariusz Trela (Piast Gliwice) – Dudu Paraiba (Śląsk Wrocław), Tomasz Górkiewicz (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Nikola Leković (Lechia Gdańsk), Bartosz Bereszyński (Legia Warszawa) – Miłosz Przybecki (Zagłębie Lubin), Stojan VranjeŁ¡ (Lechia Gdańsk), Tomasz Jodłowiec (Legia Warszawa), Jan Pawłowski (Jagiellonia Białystok) – Marco Paixao (Śląsk Wrocław), Paweł Brożek (Wisła Kraków)

LZS فoś
Sebastian Kosiorowski (Korona Kielce) – Radek Dejmek (Korona Kielce), Pavol Stano (Korona Kielce) Adam Banaś (Zagłębie Lubin) – Marek Sokołowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Wahan Gevorgyan (Zawisza Bydgoszcz), Takafumi Akahoshi (Pogoń Szczecin), Vlastimir Jovanović (Korona Kielce), Patryk Małecki (Pogoń Szczecin) – Krzysztof Chrapek (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Serhij Chiżniczenko (Korona Kielce)

„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Sukces łamany przez tryumf. Sukcesem jest 377 miejsce LZS Poligon w klasyfikacji generalnej (na 19 954 drużyny, biorące udział w zawodach) i 50. miejsce w lidze „poligonowej, w której grało aż 556 drużyn. Sukcesem jest także wygranie przez LZS Poligon ligi kibiców Kolejarza Stróże.
Jesteś kibicem Kolejarza Stróże? – zdziwił się Głos Wewnętrzny.
Nie, nie jestem, ale jakiś zespół musiałem wybrać, bo by mi skrypty konkursu nie pozwoliły założyć drużyny. Wybrałem więc Kolejarza Stróże, bo się zabawnie nazywa i ma prezesa z jakiejś dziwnej bajki. Enyłej, walka w lidze Kolejarza Stróże trwała do ostatniej kolejki, w której ŁZS Poligon ostrym szturmem wrócił na najwyższy stopień podium, wyprzedzając o 19 punktów Misiowiankę prezesa Mateusza Misia i o 34 punkty Biedę z Nędzą prezesa Piotra Ziemkiewicza.
Ligę „poligonową” wygrał prezes WesołyKostek, prowadzący Drużynopodobnych (8. miejsce w klasyfikacji generalnej), drugie miejsce zajął prezes PAQ, dowodzący drużyną paku12 (10. miejsce w generalnej), a na miejscu trzecim znalazł się prezes Wonski, kierujący klubem csdonald (18. miejsce w generalnej). Last but not least – na miejscu 556 znalazł się prezes Jeepers, trenujący FC Wrzeszcz.
Wrzeszczymy zatem. Tryumfalnie.
No właśnie, a tryumf? – zapytała Opinia Publiczna
Wygraliśmy! Wygraliśmy klasyfikację lig prywatnych! Liga „poligonowa” finiszowała jak Królak, jak Usain Bolt, jak połączone osady Oxfordu i Cambridge, sunęła do mety ze świstem powietrza i jękiem rozczarowanej konkurencji, ostatecznie wyprzedzając ligę Rzeźnik Cup o 273 punkty i ligę Lasy Państwowe o 286 punktów. A przecież pod względem wielkości byliśmy tylko czwartą ligą konkursu…
Panie, panowie i ty, księże proboszczu – dziękuję za wspólny sezon, zaszczytem było walczyć z wami w jednym szeregu.
Fanfary.

Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama