Wiecie jak smakuje zwycięstwo? Jak smakuje wywalczona w pocie, trudu i znoju wiktoria, jak smakuje nałożenie na czoło wieńca laurowego? Cóż, Podbeskidzie dość długo wyglądało na zespół, któremu ten konkretny smak jest raczej obcy. Piotrek Malinowski zaś w wielu momentach stawał się symbolem tej bezsmakowej mizerii.
Błażej Telichowski jednak zawsze wierzył. Nawet gdy „Malina” pudłował na potęgę – Telichowski wierzył, że jeszcze pozna smak zwycięstwa, pozna smak goli, a na sukcesie swojego klubowego kolegi ocygani przy okazji Weszło. Jakiś czas temu zawarliśmy bowiem zakład. Oto skrót sprzed kilkunastu tygodni:
Piotr Malinowski – „cuda się zdarzają” czy „nadzieja umiera ostatnia”?
Nadzieja umiera ostatnia. Malinowski strzeli w tej rundzie pięć bramek.
I zapaliła nam się lampka. Malinowski strzeli (!) pięć bramek (!!) w rundzie (!!!). No, sami chyba widzicie jak to komicznie brzmi, więc skoro „Telich” aż tak się rozpędził ze swoją wiarą w „Malinę” (pewnie opartą na tym jednym jedynym golu w 94 meczach), postanowiliśmy trochę na tym zyskać i zaproponowaliśmy mały zakład. Błażej „Malinowski strzeli w tej rundzie pięć bramek” Telichowski vs Weszło „chyba cię pogrzało”. Stawką, jak na facetów przystało, będzie butelka dobrej whisky.
Cóż, Podbeskidzie poznało smak zwycięstwa, utrzymało się w lidze, „Telich” grał naprawdę przyzwoicie, ale ostatecznie, koniec końców, smak zwycięstwa poznajemy my. Malinowski do pięciu goli nawet się nie zbliżył, za to do nas zbliża się…
Prawdę powiedziawszy, już wcześniej przeczuwaliśmy, że zwycięstwo ma smak „Ballantinesa”. Wasze zdrowie, Błażej i Piotrek!
Fot.FotoPyK
