Janek King! Chorzów ma nowego króla

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2014, 21:31 • 3 min czytania

A my mamy mocnego kandydata do tytułu trenera sezonu. Szczerze? Gdyby we wrześniu jakiś szaleniec próbował nas przekonać, że Ruch skończy ten sezon na pudle, to parsknęlibyśmy śmiechem. A jednak. Jan Kocian przejmował kompletnie rozbitą – po gang bangu w Białymstoku – drużynę, a doprowadził ją do europejskich pucharów. Nie, nie będziemy tym razem pisać o potencjalnym eurowpierdolu. Dziś Chorzów w pełni zasłużenie świętuje, a my nie mamy zamiaru wcielać się w rolę szkodnika, który zakłóca przebieg imprezy. Nie dziś.
Słowacki trener to bezsprzecznie jeden z największych wygranych sezonu. Ruch wytrzasnął Kociana znikąd, a Kocian wycisnął maksimum z potencjału ludzkiego, jaki zastał w Chorzowie. Może Słowak nie jest zbytnio medialny, nie są mu potrzebne do szczęścia kamery i cały ten szum, ale w przeciągu sezonu udowodnił, że co jak co, ale na swojej robocie zna się doskonale. Sam opowiadał nam w wywiadzie, że w swojej pracy bardziej wzoruje się na szkole niemieckiej niż czechosłowackiej. I to widać. Ordnung muss sein. Bez dwóch zdań, Ruch Kociana jest świetnie zorganizowaną drużyną. Ekipa bez większych – może poza Starzyńskim – gwiazd, złożona w 99% z Polaków, pokazała, że w tej lidze ważne są dwie rzeczy: solidność i powtarzalność. Tylko tyle i aż tyle. We wspomnianym wyżej wywiadzie Kocian mówił również o tym, że nie spodziewał się, że kibice mogą skandować jego imię. Panie Janku, pan pracuje tak dalej i się przyzwyczaja.

Janek King! Chorzów ma nowego króla
Reklama

Podium to przede wszystkim prestiż, ale nie tylko. Ruch dostanie za ten wyczyn premię w wysokości 950 tysięcy złotych. Piechotą nie chodzi, co nie?

Dzisiejszy mecz z Pogonią był bardzo słaby, by nie powiedzieć: beznadziejny. Ci, którzy wyczekiwali widowiska, mogli spokojnie przełączyć na „Jaka to melodia?”. Podobny poziom emocji. Dość powiedzieć, że ozdobą spotkania były pojedynki فukasza Surmy z Rafałem Murawskim w środku pola. To wiele mówi. Obie ekipy myślami były już chyba na posezonowej imprezie. Dariusz Wdowczyk poeksperymentował nieco ze składem – wystawił najmłodszą formację defensywną w lidze (22 – 19, 20, 22, 21), a drużynę ustawił w systemie 4-4-2. Wyszło tak sobie, lecz Ruch nie za bardzo kwapił się nawet do sprawdzenia szczecińskiej młodzieży. Nie czarował Filip Starzyński, a z drugiej strony słabe spotkanie rozegrał Akahoshi.

Reklama

I weź tu teraz wybierz najlepszego zawodnika spotkania.

Wyróżniliśmy Marcina Robaka, który przez długi czas sprawiał wrażenie jedynego piłkarza na murawie, który jeszcze o coś walczy. Wprawdzie nie przerwał złej passy (ponad 500 minut bez gola), ale ciężko odmówić mu zaangażowania. Dużo biegał, przepychał się z Malinowskim i Stawarczykiem, ewidentnie chciał przypieczętować zdobycie korony króla strzelców. Z braku laku, plus meczu.

Dziś swoje święto miał również فukasz Surma, który rozegrał 450. mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. W przyszłym sezonie zapewne dane mu będzie zluzować na pozycji lidera klasyfikacji występów Marka Chojnackiego. Kiedy on stawiał pierwsze kroki w I lidze (tak to się wtedy nazywało), kilku uczestników dzisiejszego spotkania stawiało pierwsze kroki w życiu. Mimo to, wyglądał więcej niż przyzwoicie. Jak mawiał Mirek Szymkowiak, szacuneczek.

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama