Ostatni ligowy bang z Pawłowskim i Chrapkiem. Chwila i grupę spadkową mamy z głowy

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2014, 13:33 • 3 min czytania

Krzysztof Chrapek ostrzy zęby na Piasta. Wojtek Pawłowski po dwóch latach wraca do bramki. Coś jeszcze? No tradycyjnie dużo młodzieży na boisku i wielki ligowy bang na koniec, czyli starcie Widzewa z Zagłębiem. W jednym miejscu spotkają się największe fajtłapy sezonu. Ł»ycie wymyśla jednak najlepsze puenty.
Czy Krzysztof Chrapek pójdzie za ciosem i zakończy sezon z przytupem?

Ostatni ligowy bang z Pawłowskim i Chrapkiem. Chwila i grupę spadkową mamy z głowy
Reklama

Nie ma w tym pytaniu nawet miligrama ironii. Sami jesteśmy zaskoczeni niesamowitą passą napastnika Podbeskidzia, który powoli wyrasta na największego zwycięzcę reformy rozgrywek. Gdyby grano 30 kolejek dalej miałby na koncie 0 goli w ekstraklasie. Kolejny sezon i kolejny raz ta sama liczba. Na szczęście serii spotkań było trochę więcej, trafienia z Widzewem i Zagłębiem (dwa!) zmieniły wszystko i dzisiaj nie zastanawiamy się, jak pierdołowato zagra Chrapek, tylko czy pójdzie za ciosem i zmasakruje Piasta. Ależ się ten chłopak rozwija, ależ ma finisz! Aż przypomina się legendarny wywiad i pytanie „Jakie są pana cele?”.

Reklama

Czy Jagiellonia znowu zagra na wesoło i uraczy nas czterema bramkami?

Chcielibyśmy napisać, że tak, że koniec ligi to doskonały czas na grę do przodu i worek bramek tak jak ostatnio w meczu z Koroną (4:4). Ale potem zerkamy w kadry, czytamy doniesienia z obu obozów, no i niestety… W Cracovii – dramat, bo na ostatnim treningu stawiło się 14 zawodników. W Jagiellonii prawie to samo. Za kartki nie zagrają Piątkowski, Baran i Quintana. Jak wiele strat przynosi absencja tego ostatniego, tłumaczyć chyba nie musimy. Ostatnio znowu robił grę, kręcił kółeczka i sam dołożył dwa trafienia, a teraz zamiast Hiszpana oglądać będziemy wielki przegląd młodzieży, wertując Skarb Kibica i dziwić się, dlaczego nie ma w nim takich nazwisk jak Gajko, Buzun, Mystkowski, Malinowski, Radecki. Michał Probierz mówi: to jest czas, żeby się pokazać. Mirosław Hajdo dodaje: nie wiem, kto znajdzie się w meczowej osiemnastce. Nie no, kapitalny finisz sezonu…

Dlaczego mecz Korony ze Śląskiem nabiera dziś specjalnego znaczenia?

Na pewno nie dlatego, że Korona chce godnie pożegnać sezon, a Śląsk marzy o pierwszym miejscu grupy spadkowej. Boże, jak to w ogóle brzmi… No, ale nieważne. Dla nas jest tylko jeden powód, by zerknąć na to spotkanie. Mianowicie: obecność w bramce Wojtka Pawłowskiego. Facet ponad dwa lata siedział na ławce rezerwowych i nagle wraca. Zastąpi dziś będącego na walizkach Kelemena. To w ogóle będzie starcie, gdzie weźmiemy pod lupę bramkarzy. To, co ostatnio wyprawiał w Koronie Szlakotin to jakiś sabotaż, skrajnie parodystyczny występ człowieka, który boi się łapać piłkę. Ostatnio zaproponowaliśmy mu w nagrodzie R-Gola kurs podstaw i coś nam mówi, że propozycję tę będziemy musieli dzisiaj powtórzyć. Pawłowski i Szlakotin. Oglądamy.

Czy warto rzucić okiem na mecz Zagłębia z Widzewem?

Warto, bo to mecz o 200 tysięcy złotych (KGH zaciera ręce) i uniknięcia miana największych frajerów sezonu. Ł»ycie napisało piękny scenariusz. W ostatniej kolejce będziemy mogli przyglądać się i pastwić nad dwoma najgorszymi drużynami w sezonie z trenerami, którzy przychodzili ratować ekstraklasę, a i tak spadli z hukiem. Obaj mówią teraz o walce do końca, o ambicji, bla, bla, bla. My dodamy tylko, że Widzew od 30 meczów nie wygrał na wyjeździe, a jak przypominamy sobie ostatni mecz z Zagłębiem (na ławce był jeszcze Orest) to mamy przed oczyma 0 oddanych strzałów i interwencje Wolańskiego. Nie oszukujmy się – na dziewięćdziesiąt procent czekają nas wyjątkowo nudne dwie godziny, ale że to ostatki, że więcej już ich nie zobaczymy, zrobimy wyjątek. Obejrzymy i zapalimy świeczkę.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama