Nie czekali do ostatniej kolejki. GKS Bełchatów wraca do Ekstraklasy!

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2014, 20:20 • 4 min czytania

W I lidze idzie nowe. W tym roku dość szybko – jak na specyfikę tych rozgrywek rzecz jasna – poznaliśmy najważniejsze rozstrzygnięcia. Obędzie się bez Multiligi z pięciu stadionów, obędzie się bez cudów na kijach w postaci bramki w 95. minucie, strzelonej w dodatku przez bramkarza i innych niecodziennych historii. Włodarze Arki Gdynia nie będą musieli w poniedziałek odwoływać się od decyzji Komisji Licencyjnej. Papier na grę w Ekstraklasę do niczego już im się nie przyda (za to w środę muszą się odwołać w spawie licencji na I ligę). Na kolejkę przed końcem wiemy już, że w przyszłym sezonie w Ekstraklasie wystąpią drużyny Górnika فęczna i GKS-u Bełchatów.
Biorąc pod uwagę, że do I ligi spada Widzew, równowaga w przyrodzie została zachowana. W miejsce Widzewiaków wskakuje Bełchatów, województwo łódzkie będzie miało więc swojego przedstawiciela w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tak, wiemy, że prowincja, że to nie to samo, ale dla neutralnych kibiców naszej Ekstraklasy z tego rejonu – przy ryzykownym założeniu, że takowi istnieją – to zawsze coś.

Nie czekali do ostatniej kolejki. GKS Bełchatów wraca do Ekstraklasy!
Reklama

Kibice GKS-u nie musieli nerwowo spoglądać na inne obiekty, wystarczyło wygrać swoje spotkanie na „cmentarzysku faworytów” w Stróżach i otwierać chłodzące się w szatni szampany. Poprzeczka była jednak zawieszona wysoko, bo ekipa Przemysława Cecherza w ostatnich tygodniach lała każdego jak leci. Z Kolejarzem przegrał przecież Dolcan, przegrał Energetyk, przegrała Arka. Piłkarze GKS-u w pierwszych minutach rzucili się na gospodarzy, czego efektem była bramka strzelona przez Michała Maka, a później oddali inicjatywę Trochimowi i spółce. Ryzykowna taktyka, ale opłaciło się. Zawodnicy Kolejarza próbowali kilkukrotnie, lecz przegrywali pojedynki z Arkadiuszem Malarzem i własną murawą. 0-1. Ostatni gwizdek i eksplozja radości na trybunach na skarpie zajmowanej przez sympatyków gości. Co tu dużo mówić (i jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało): Kamil Kiereś is back in town.

Reklama

Dzisiejszy mecz w Stróżach był wyjątkowy również z innego powodu. Z dużym prawdopodobieństwem, „Kępa Arena” po raz ostatni gościła piłkarzy I ligi. Kolejarz się utrzymał, jednak coraz głośniej mówi się o tym, że senator Kogut licencję odsprzeda Toruniowi. Informacje, które docierały do nas różnymi kanałami już prędzej, potwierdził dziś na Twitterze Leszek Bartnicki z Orange Sport. Pomijając to, że średnio nam się uśmiechają takie sztuczne rozwiązania, pewien – pełen folkloru rodem ze Stróż – rozdział w I lidze prawdopodobnie się kończy.

Bardzo ciekawy mecz obejrzeliśmy dziś w Gdyni. Arka miała jeszcze matematyczne szanse na awans pod dwoma warunkami: Bełchatów musiał stracić punkty, a żółto-niebiescy wygrać z Olimpią Grudziądz. Oba nie zostały spełnione. Początek spotkania z podopiecznymi Dariusza Kubickiego był nieco ospały, ale imprezę postanowił rozkręcić Michał Szromnik. Czerwona kartka za faul poza polem karnym i Arka grała w „10”. Gol dla gości, a chwilę później siły na boisku się wyrównały po – nazwijmy to wprost – idiotycznym faulu Bielawskiego na Cichockim. Nie może być usprawiedliwienia dla takich zagrań. Wyrównującą bramkę zdobył Bartosz Ślusarski. Trafienie stadiony świata. Całe szczęście, że Orange Sport nie wzoruje się na Canal+ i nie nominuje kandydatek do bramki sezonu na dwie kolejki przed końcem. „Ślusarz” pozamiatał. Wolimy nie pytać, czy zrobił to z rozmysłem, czy po prostu piłka go nie posłuchała i tak wyszło. Piękna bramka, niestety dla kibiców Arki, na otarcie łez.

***

Znamy rozstrzygnięcia na szczycie tabeli, ale w przyszłym tygodniu czeka nas jeszcze odrobina emocji. Całe szczęście, nie wszystkie mecze toczyć się będą o czapkę gruszek. Walka o utrzymanie w I lidze będzie trwać w najlepsze. Trzech z czterech spadkowiczów już znamy. W przyszłym sezonie w drugiej lidze zagrają: Okocimski Brzesko, Puszcza Niepołomice i Energetyk ROW Rybnik. A dalej…niezły ścisk.

Działo się w dzisiejszych meczach. Piłkarze GKS-u Tychy poszli na noże z zawodnikami GieKSy. Skończyło się 3-3. Chojniczanka wygrała w Rybniku, strzelając podopiecznym Jana Furlepy aż cztery bramki. To dobry zwiastun przyszłotygodniowych starć o życie. Co nas czeka? Stomil podejmuje świeżo upieczonych ekstraklasowiczów z Łęcznej, GKS Tychy gra z pewną utrzymania Miedzią, do Świnoujścia przyjeżdża Krzysztof Przytuła zdegradowany Okocimski Brzesko, a Chojniczanka zagra z Dolcanem. Oj, w dawnych czasach rozdzwoniłyby się właśnie telefony.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama