Zabójczy duet Trytko-Chrapek, czyli kozacy i badziewiacy 36. kolejki

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2014, 12:26 • 2 min czytania

Przy takiej ilości dubletów skompletowanie jedenastki kozaków był zadaniem dość karkołomnym. Quintana, Stilić, Vranjes, Trytko i Chrapek – oni wszyscy dwukrotnie pokonali bramkarza rywali i bezsprzecznie musieli znaleźć się w najlepszej drużynie kolejki. Do tego nie mogło zabraknąć Pawłowskiego, który wraz z Lechem rozbił skrycie marzący o wicemistrzostwie Ruch oraz Kucharczyka, który swoim trafieniem po prostu zniszczył system.
Doszło nawet do tego, że Kucharczyk musiał studzić nastroje i komentować porównania z Diego Maradoną.

Zabójczy duet Trytko-Chrapek, czyli kozacy i badziewiacy 36. kolejki
Reklama

Jakby tego było mało – a jedenastka kozaków komuś wydawała się za mało ofensywna – w trzyosobowym bloku obronnym wygospodarowaliśmy miejsce dla Luisa Henriqueza, autora dwóch asyst w meczu z Ruchem. Tak naprawdę naszą defensywę w ryzach trzymać muszą Rzeźniczak z Kamińskim, co po ich wczorajszych występach wydaje się jak najbardziej wykonalne. Drużynę kolejki zamyka – nie wierzymy, że to piszemy – Grzegorz Kasprzik, który niespodziewanie pojawił się w składzie Górnika. Bramkarz zabrzan chyba na dobre włączył się do pasjonującej rywalizacji z Pāvelsem Ł teinborsem i Norbertem Witkowskim, a nawet wysunął się na prowadzenie, bo to głównie dzięki niemu Górnik wywiózł trzy punkty z Bydgoszczy.

Reklama

Wśród badziewiaków najgłośniejsze nazwiska mają Akahoshi, który kompletnie nie poradził sobie w meczu z drugim garniturem Legii oraz Dawidowicz. Pawłowi radzimy, by na chwilę zapomniał o licznych pochwałach i poklepywaniu po plecach oraz o analizach portugalskich dziennikarzy sugerujących, że w Benfice zacznie sezon jako gracz pierwszej jedenastki. Zamiast tego powinien pooglądać sobie nagrania gola Semira Stilicia – do znudzenia, do zdarcia płyty. W lidze portugalskiej z całą pewnością spotka gości, którzy z piłką będą umieli zrobić znacznie więcej niż Bośniak.

Rzecz jasna w jedenastce badziewiaków nie mogło zabraknąć miejsca dla Sadloka, któremu po meczu w Poznaniu do tej pory kręci się w głowie oraz Burdenskiego, swoistego odkrycia Franciszka Smudy. Oddzielne słowa należą się Szlakotinowi. To między innymi dzięki Ukraińcowi, ale też Ukahowi z Jagiellonii, w Białymstoku oglądaliśmy tak radosny futbol.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama