Ośmiu debiutantów z ostatniej kolejki – kto właśnie powiedział nam dzień dobry?

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2014, 18:39 • 4 min czytania

Parę dni temu szydziliśmy z trenerów, że w tych ostatnich kolejkach, gdy wszystko i tak jest już rozstrzygnięte, ci jakoś nieszczególnie zawzięcie dają się wykazać debiutantom. Ale teraz nadeszła pora, by ich pochwalić. Ł»e się wreszcie opamiętali. Co ciekawe, najwięcej ciepłych słów kierujemy akurat do tego, który w ostatnim czasie – na przykład w programie „Cafe Futbol” – tak bardzo na nas narzekał. Oto bowiem Michał Probierz w okamgnieniu przypomniał sobie, że można. Wprawdzie trochę późno, lecz to i tak zawsze lepiej niż wcale. Trzech debiutantów wyszło spod jego każącej ręki, natomiast kolejnych kolejnych pięciu szkoleniowców przygotowało po jednym nowym zawodniku.
Zastanawialiśmy się, nad przyjęciem jakiejś ogólnej klasyfikacji, wedle której moglibyśmy tę szczęśliwą dziewiątkę odpowiednio posortować. Ze względu na wiek? Pozycję? Sytuacje kadrowe klubów? Każdy z tych podziałów ma zbyt wiele minusów, zresztą niewykluczone przecież, że na oko ze dwóch-trzech z tego zacnego grona zasłuży na miano ekstraklasowca-meteora. Dzień dobry państwu i niejako za jednym zamachem – od razu – do widzenia państwu. Nie będziemy więc wrzucać dziewiątki do jednego worka, tylko ocenimy ich na podstawie tego, co udało nam się zgromadzić, czyli własnych obserwacji, zasłyszanych opinii oraz oceny występu.

Ośmiu debiutantów z ostatniej kolejki – kto właśnie powiedział nam dzień dobry?
Reklama

No, zacznijmy więc od pana Michała, naszego bohatera, wszak nic na kredyt – tym razem zasłużył jak nikt. Do bramki wstawił 16-letniego jeszcze Bartłomieja Drągowskiego, podstawowego reprezentanta Polski U-17, tej kadry z Kownackim. Młody, mimo że aż cztery razy wyciągał z sieci, naprawdę daje radę. Gdybyśmy mieli określić skalę jego talentu, to gdzieś ze dwie półki nad Sandomierskim i lekko ze trzy nad Słowikiem. To opinia nasza, przy czym z tą obiegową z Białegostoku pokrywa się idealnie. Na linii bardzo dobry, na przedpolu też, tylko nogami póki co jako tako. Do myślenia daje nam natomiast jedna rzecz, malutki szczegół, ale często właśnie one są kluczowe. Czym kierował się Bartek przy wyborze numeru? 69 na plecach małolata zawsze budzi pobłażliwy uśmiech…

Drągowski przerobiony, więc z Jagiellonii zostało nam dwóch. Emil Gajko to 18-letni napastnik, który bazuje na szybkości. Przeczucie podpowiada nam, że prędzej czy później zostanie na stałe rzucony na skrzydło, by skończyć jako boczny obrońca. Do interesującej zmiany doszło z kolei w 66. minucie, gdy w miejsce dobrze znanego szerszej publiczności Dźwigałę juniora wszedł Michał Pawlik. Zmiana w stylu: Karczew za Karczew. Obaj do Jagi trafili z trzecioligowego Mazura, gdzie najpierw wspólnie i z sukcesami występowali w juniorach, a następnie zrobili krok dalej – do pierwszej drużyny (jesienią też w Jadze zadebiutował też Ł»ebrowski – kolejny z Mazurem w CV) . Przyznajemy bez bicia: Pawlika w Ekstraklasie tak szybko się nie spodziewaliśmy, już w samym Mazurze było kilku rokujących korzystniej…

Reklama

W zakończonym remisem 4:4 wesołym meczu Jagiellonii z Koroną Kielce, pięć minut od trenera Pachety otrzymał Michał Wrześniewski, 19-letni środkowy obrońca. Zabrakło mu czasu, by pokazać coś więcej, lecz wcześniej pozytywne recenzje zbierał grając w drugiej drużynie koroniarzy. Debiut – jak sądzimy – raczej na zachętę.

Ł»e kto w tej bramce Legii stoi? Co to za dryblas – pytali kibice oglądający środowe starcie mistrzów Polski z Pogonią Szczecin. A Konrad Jałocha stanął na wysokości zadania – mógł wykazać się cztery razy i za każdym razem udało mu się to bez zarzutu. Tyle że 23-latkowi w nowych rozgrywkach – po sprowadzeniu Budziłka – najpewniej przypadnie rola trzeciego lub – jak kto woli – drugiego w kolejce. Dlatego te udane interwencje, a także – paradoksalnie – najlepsze zawody w jego wykonaniu, jakie dotychczas mieliśmy możliwość obejrzeć, nabierają dodatkowej wartości. Niewykluczone, że weźmie go do siebie na wypożyczenie lepszy klub aniżeli Chojniczanka, w której bronił jesienią.

Piotr Ł»emło, Wisła Kraków, ostatni kwadrans, rywalem Lechia Gdańsk. Taki wysoki brunet, powinniście kojarzyć, bo zmienił nieocenionego Burdenskiego. Tutaj jednak Franz solidnie dołożył do pieca, dając nam do myślenia. Do tej pory Ł»emłę kojarzyliśmy w roli stopera, opcjonalnie, raz na jakiś czas – lewego obrońcy. A tutaj grał w pomocy, blisko prawej strony. Pomieszanie z poplątaniem, zasłona dymna albo kompletny brak ławki, spowodowany kontuzyjnym tsunami, jakie zdziesiątkowało szeregi Białej Gwiazdy. Odpowiedź wybierzcie sobie sami, przy czym prawidłowa wydaje się ta ostatnia…

O Krzysztofie Szewczyku wiemy tyle, że to po słynnym już za sprawą wypowiedzi prezesa Filipiaka Kapustce, najzdolniejszy junior Cracovii. Napastnik, któremu warto się przyglądać. A jemu warto czasami zajrzeć na siłowni i poćwiczyć choćby nawet bez ciężarów, na samym gryfie. Kim jest Jarosław Kubicki z Zagłębia Lubin, poza tym, że etatowo nabija występy w drugim zespole Miedziowych? Do najzdolniejszych jednak chyba nigdy go tam nie zaliczali. I na koniec, Bartosz Narożnik, napastnik Widzewa فódź. Ostatnia minuta w ostatnim – kto wie – czy nie na wiele, wiele lat meczu łodzian na szczeblu Ekstraklasy. Debiut grzecznościowy, za zasługi w trzecieli lidze. Ł»eby było śmieszniej, 20-latek dzięki szansie od trenera Skowronka, prawdopodobnie zaliczy dwa spadki w jednym sezonie. Rezerwy Widzewa są na najlepszej drodze, by pójść w ślady starszych kolegów…

Jak widzicie sami, przypadek każdego spośród szczęśliwej ósemki jest inny. I radzimy, tak na wszelki wypadek, jeszcze za bardzo do tych nazwisk się nie przyzwyczajać…

PIOTR JÓŁ¹WIAK

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama