Zdawałoby się, że w teorii większość problemów polskiej piłki zostało zdiagnozowanych, ale Grzegorz Mielcarski w felietonie dla „PS” znalazł jeszcze jeden. Taki, o którym do tej pory się nie mówiło. Uwaga, Mielcarski wkracza na nietknięte dotąd rejony:
Mam nadzieję, że PZPN wkrótce rozwiąże problem z wejściem bezrobotnych polskich trenerów na ligowe spotkania. Nie jest to może najbardziej gorąca sprawa, ale na pewno ułatwiłaby życie wielu naszym szkoleniowcom. Uważam, że wszyscy, którzy skończyli kurs UEFA Pro i UEFA A powinni mieć wstęp wolny na wszystkie polskie stadiony i mecze ligowe. Powinno zostać to usankcjonowane jedną uchwałą czy dekretem Związku. Trenerzy płacą za kursy licencyjne po kilkadziesiąt tysięcy złotych, a później często są bezrobotni. I wtedy dochodzi do żenujących sytuacji, w których muszą dzwonić po klubach, prosić się o wejściówki w dziale marketingu, będąc dla pracowników, nie znających się na sporcie, anonimowymi ludźmi.
A sprawa powinna być prosta jak drut. Na spotkania ligowe powinni wchodzić bez kłopotów. Nie oczekuję dla nich miejsc w loży VIP, ale na każdym obiekcie znajdzie się kilkanaście wolnych krzesełek, skąd dobrze widać mecz i nie przeszkadzają w obserwacji skaczący dookoła kibice. Trenerów z uprawnieniami, o których wspominam nie ma w Polsce zbyt wielu. Poza tym przecież wszyscy nie pojadą na jeden i ten sam mecz. Nie ma więc obawy, że będzie brakowało miejsc.
Czytaliśmy już wiele idiotycznych propozycji, sami kilka niezbyt mądrych wysunęliśmy. Ale czegoś tak oderwanego od rzeczywistości dawno nie było.
Szanowny Grzegorzu, najpierw wypadałoby przeprowadzić tzw. research. Napisałeś, że „trenerów z uprawnieniami, o których wspominam nie ma w Polsce zbyt wielu”. Wystarczy wejść na stronę PZPN i sprawdzić, że aktualnie 450 osób posiada licencje UEFA Pro i UEFA A. Oczywiście, z każdym rokiem absolwentów szkoły trenerskiej nie ubywa, tylko przybywa. Można więc zakładać, że dzisiaj mówimy o 450 osobach, a za kilka lat będzie tych osób 700, później 1000.
Zdaniem Mielcarskiego – to mała liczba. Wszyscy powinni za darmo wchodzić na mecze. I należy stworzyć odpowiednie prawo.
Z prawem to jest tak, że trzeba przewidzieć każdą możliwą sytuację i być na nią przygotowanym. Innymi słowy – prawo nie może być dziurawe i nie może mieć słabych punktów. Mielcarski zakłada, że tych niewielu trenerów (tylko 450!) nie pojedzie przecież na ten sam mecz. Dobrze, ale pytanie brzmi: a co się stanie, jeśli jednak 450 trenerów zechce pojechać na ten sam mecz? Na przykład na mecz Legia – Lech? Powiecie, że to mało prawdopodobne? Ale jednak w teorii możliwe.
Czy zdaniem Mielcarskiego Legia nie powinna mieć prawa sprzedać 450 biletów swoim kibicom, tylko powinna zablokować je na ewentualny najazd szkoleniowców? Jak miałoby to wyglądać pod względem praktycznym? Jakie konkretnie rozwiązania Mielcarski proponuje PZPN-owi? Na każdym obiekcie 450 wolnych miejsc? Bo przecież nie – jak napisał – kilkanaście. Prawo to prawo, każdy trener z licencją powinien mieć możliwość wchodzić za darmo, więc nie można wprowadzać limitu. To nie zabawa w kto pierwszy, ten lepszy. Czyli co – jeden wolny sektor, na wszelki wypadek? No i jeszcze kibice nie mogą skakać obok, ma być zacisznie. Więc może dodatkowo strefa buforowa?
– Dzień dobry, nazywam się Mieczysław Bania, trener z licencją UEFA A. Proszę o zarezerwowanie dla mnie krzesełka na mecz Legia – Lech.
– Numer licencji?
– 732.
– Dziękuję, rezerwacja dokonana.
Tak to ma wyglądać?
Wedle Mielcarskiego prywatne firmy, jakimi są kluby piłkarskie, miałyby być zmuszane do udzielenia darmowej usługi grupie liczącej dzisiaj 450 osób i ciągle rosnącej. Nie wiadomo, dlaczego i w jaki sposób. Zagadką też, jak cała operacja miałaby być rozwiązana pod względem technicznym. Felietonista „PS” twierdzi, że odpowiednie miejsca znajdą się na każdym stadionie, więc np. na stadionie Legii, która sprzedała wszystkie bilety na spotkanie z Lechem podobno też. Być może ktoś miałby tych bezrobotnych trenerów wziąć na kolana, ale to – przyznacie – mało komfortowe.
A co z Zabrzem? W Zabrzu buduje się nowy stadion, ale jeszcze to potrwa. Tam zawsze jest 3000 osób. 450 bezrobotnych trenerów to 1/6 pojemności obiektu. Gdyby chciało przyjść chociażby dziesięciu szkoleniowców, to dziesięć innych osób należałoby wyprosić. Tak czy nie? Zdaje się, że zdaniem Mielcarskiego Górnik powinien wyprosić swoich kibiców, by zrobili miejsce bezrobotnym trenerom z licencją UEFA Pro i UEFA A. Jednocześnie wciąż nie mamy pojęcia, jak chce rozwiązać problem pozostałych 440 szkoleniowców, którzy wprawdzie na mecz nie mają ochoty przyjść, ale prawo związkowe musi im to umożliwiać. W końcu ci ludzie wykosztowali się, by licencje zdobyć. Mielcarski nie dostrzega różnicy między prywatnymi firmami, jakimi są kluby, oraz PZPN-em, kasa to kasa. Chyba jego zdaniem wspólna.
Dobra, zbyt daleko się zapędziliśmy w analizie tej frywolnej, rzuconej ad hoc, kompletnie nieprzemyślanej i głupkowatej propozycji. Po prostu przyjmijmy z wyrozumiałością, że Mielcarski nie wiedział, co napisać, więc napisał cokolwiek.
Fot. FotoPyK